Dobry wieczór wszystkim. Jak Wam minęła sobota? Bo u nas znowu pracowicie. Przyjechał mój Brat i rozpoczęliśmy prace. Zlitowałam się nad moimi Teściami, którzy już od ponad miesiąca próbują uporać się z dwoma kupkami piasku porośniętego dużymi chwastami. Te niewielkie wzniesienia uniemożliwiały wjeżdżanie na nie kosiarce, więc zazwyczaj cały czas pokryte były wysokimi badylami. Kilof, łopata, taczki, trochę siły, ochoty oraz czasu i problem znikł. Dziękuję Braciszku za pomoc :*
Dodatkowo mój Brat pomógł Grzesiowi w kuciu sufitu pod kabel- ułatwiamy Panom Tynkarzom pracę (tak, mamy dobre serce, będzie im się o wiele łatwiej kładło tynk....).
Nasz Wujek zauważył, że przeoczyliśmy gniazdka w kuchni pod kuchenkę gazową, zmywarkę oraz okap. Całe szczęście, że jeszcze jest czas na poprawki, bo tynkarze wchodzą w środę/czwartek.
A oto mój ostatni wytwór - taczki. Z sentymentem do tych starych, drewnianych solidnych taczek... Teraz robią lekkie, aluminiowe, którymi nie polecam wozić czegokolwiek ciężkiego - wykrzywiają się i gubią śrubki - katastrofa... Zakupiliśmy takie w Castoramie i bardzo tego żałuję, bo mogłam kupić jakiekolwiek używane spawane metalowe.
Taczki zrobione przeze mnie oczywiście mają sprawować wyłącznie funkcję dekoracyjną - za rok posadzę w nich kwiaty
Nasi "Sąsiedzi" dorobili się okienka. Pomysł był małego Franka, który stwierdził, że przydałoby im się okno. Przyznałam mu rację i już w głowie obmyślałam z czego i jak je wykonać... w końcu udało mi się zrobić okno z patyczków po lodach....Teraz Franek ilekroć zje loda, oddaje mi patyczek, pewnie w nadziei, że znowu coś z nich zrobię:)
Odwiedziła nas dzisiaj przesympatyczna Ania wraz z Mężem, których serdecznie tu pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za miłą wizytę. Kolejne domki przy Wiosennej się budują, bardzo mnie to cieszy:) Tak sobie z Grzesiem myślimy - ile osób poznamy dzięki temu, że budujemy domek i dzięki temu, że piszę tego oto bloga... Każda Wasza wizyta jest miła, zapraszamy serdecznie, wiemy że lepiej jest zobaczyć coś na żywo, szczególnie jeśli wciąż jesteście przed wyborem projektu. Odpowiemy na nurtujące Was pytania - jeśli tylko będziemy znać odpowiedzi oczywiście i poradzimy jak my byśmy rozwiązali pewne kwestie albo co zmienili. Również chętnie wysłuchamy Waszych wskazówek i spostrzeżeń.
Od Ani dostałam takiego oto ślicznego słonika na szczęście:
Dziękuję Aniu! A winko, jakie od Was dostaliśmy okazało się być z roku w którym braliśmy ślub:) Wypijemy Wasze zdrowie!
Na koniec coś, co ciągle zapominam Wam pokazać... Tyle razy powtarzałam, że podziwiam ludzi kreatywnych, którzy wysilą się, aby zrobić coś z niczego albo dać czemuś kolejne życie. Brat Grzesia popełnił takie właśnie kreatywne coś :) Wykonał huśtawkę dla Franka ze starej opony. Opona wisi między drzewami w naszym sadzie. Maciek, gratulacje i nie gaś w sobie kreatywnego żaru, czekamy na nowe pomysły:)
U mnie natomiast zawisły kolejne klucze, tym razem na jabłonce. Brzęczą sobie nieśmiało łaskotane łagodnymi powiewami.
Dla fanów ogrodu zamieszczę jeszcze informację na temat kalendarza ogrodnika... Jak wiecie dopiero raczkuję, jeśli chodzi o ogrodnictwo i ostatnio uczę się jak dobrze współżyć z fazami księżyca. Polecam Wam dwie stronki, na których dowiecie się kiedy zasilać, kiedy sadzić, ciąć, a kiedy rozmnażać nasze roślinki...
http://www.rytmnatury.pl/kalendarz-ogrodnika
http://babuni-blog49.blog.onet.pl/2011/10/01/ksiezyc-jako-ogrodnik-doskonaly/
Miłego wieczoru wszystkim!
Już jestem:))) Miło u Ciebie i kreatywnie. Super taczka, okienko z patyczków do lodów i opona jako huśtawka. A prace budowlane to trwają i trwają i zazwyczaj końca nie widać, bo nawet jak już się zamieszka to zawsze coś trzeba zrobić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Dziękuję Agatko za miłe słowa. Masz racje, prace budowlane trwają i trwają i trochę się przedłużają. Ale tak naprawdę każda chwila nas cieszy. Pozdrawiam Cię serdecznie i będę wpadać również na Twojego bloga
OdpowiedzUsuń