środa, 21 grudnia 2016

Zima...Boże Narodzenie za kilka dni...

   Witajcie kochani. Troszkę mnie tu nie było, moje myśli (i nie tylko myśli) zaprzątnięte były przygotowaniami do Świąt. Mam Wam wiele do pokazania, może coś Was zainspiruje i postanowicie zrobić coś podobnego na te Święta, wciąż jest jeszcze trochę czasu, chociaż wiadomo, że lepiej zabrać się do tego odpowiednio wcześniej. Ale jeśli dysponujecie wolnym czasem na przykład wieczorami, a macie ochotę na zrobienie czegoś własnoręcznie - nic nie stoi na przeszkodzie. Ja już tak mam, spytajcie mojego Męża, że muszę coś robić, nie usiedzę bezczynnie. Co zrobić, taka natura.
   A więc zaczynamy. Na początek coś łatwiutkiego. W Lidlu udało mi się zdobyć ogroooomną świeczkę, w szklanym pojemniczku, za jedyne 19 zł. Jak wykorzystamy świecę, pozostanie szklane naczynie, które można wykorzystać do czegoś innego. Ponieważ samo w sobie było trochę gołe, postanowiłam uciąć kilka gałązek tui z ogrodu i przykleiłam je klejem na gorąco, a następnie obwiązałam sznurkiem.

Kolejna rzecz, to choinka z wikliny papierowej. Tutaj namęczycie się nieco bardziej. Ja swoją miałam już z poprzednich lat, dokleiłam jedynie płatki śniegu wycięte specjalnym dziurkaczem.
   Biały wianek z Pepco, który zazwyczaj wisi sobie w małym pokoju zupełnie bez ozdób, obwiązałam złotą tasiemką i przystroiłam tują, jednak o wiele mniejszymi elementami, niż w przypadku świecy. Zawiesiłam też słomkowego aniołka, którego kiedyś kupiłam na ciuchach.
   W Lidlu natomiast w pojemniku z niepotrzebnymi kartonami dorwałam zupełnie fartem piękne, czerwone kartony. Zabrałam je bez wahania, chociaż jeszcze nie wiedziałam co z nimi zrobię. Po dwóch dniach wymyśliłam - wytnę z nich ozdoby używając noża introligatorskiego. Ponieważ tylko jedna strona była czerwona, drugą postanowiłam spryskać złotym sprayem.
Lubię przystrajać też ogród, w końcu to przedłużenie domu. Na drzwiach wyjściowych zawisły robione w tamtym roku skarpety oraz wianek z wikliny papierowej, który przyozdobiłam srebrnymi gwiazdkami oraz tują. Również z zeszłego roku wykorzystałam mikołajki z drewna, w tym dorobiłam kolejne trzy. Do wózków powrzucałam gałązki iglaków i dodałam biało czerwone filcowe ozdoby.

Na drzwiach obu domków narzędziowych również zawisły stroki - jeden z wianuszka z wikliny papierowej, a drugi w formie trójkąta z gałęzi wierzby energetycznej, który zrobiłam w zeszłym roku i dopiero teraz doczekał się swojego zastosowania. Wygodnie jest mieć dekoracje z poprzednich lat, ale trzeba mieć na nie miejsce. My jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami sporego strychu, więc na brak miejsca nie narzekamy. Polecam, jeśli wahacie się, czy zrobić strych, czy wyższy sufit, ale o tym już Wam pisałam.
A teraz coś, do czego trzeba mieć anielską cierpliwość oraz troszkę znajomości techniki wikliny papierowej lub quilingu. Potrzebujecie jeszcze starej zniszczonej książki, której nie będzie Wam żal, kleju na gorąco, kuli styropianowej oraz patyczka do szaszłyka. I duuużo czasu. Jeśli jesteście zainteresowani zmierzeniem się z taką kulą, to tutaj znajdziecie filmik:
Film jak zrobić kulę z książki  
Ja swoje polakierowałam na kolor miedziany, ale ładnie wyglądają też bez malowania. Niestety nie mam ostatniego zdjęcia po malowaniu.
Tadzio był bardzo zaangażowanym pomocnikiem, jak widać:) Za rok będzie jeszcze ciekawiej pewnie, jak już będzie rozumiał wiele rzeczy.
W kuchni postawiłam na odcienie czerwieni i bieli, zmieniłam zasłonki, zawiesiłam filcowe ozdoby i położyłam czerwony bieżnik od koleżanki (Beatka, pozdrawiam!) na stole. Potem dojdzie pewnie jeszcze czerwony obrus pod bieżnik, ale to już na Wigilię. Postawiłam też choinki, które pokazywałam Wam kilka tygodni temu. Parapet cieplej wygląda w futerkowym wdzianku, od razu robi się przytulniej.



W salonie znowu wykorzystałam drzewko zrobione w zeszłym roku z patyczków znalezionych w ogrodzie. Tak jak w zeszłym roku będzie ono podświetlone, razem z małym domkiem. Lampa w rogu kanapy także zyskała przybranie, wykorzystałam zrobione z kartonu gwiazdki i zawiesiłam oświetlenie ledowe w zimnej tonacji, która przeważa u nas.
A to mój mikołajkowy prezent:) Mąż spytał co chcę na Mikołaja, a ja rzuciłam "lustro z Ikei!" :) No i mam lustro w małym pokoju. Kupując je wiedziałam, że przystroję je na Święta. Wykorzystałam girlandę zieloną oraz cotton ballsy, a także kilka brokatowych listków zakupionych w pobliskiej kwiaciarni.

Tak wyglądają zapalone cotton ballsy.  Swojego czasu był na nie wielki szał, sama zrobiłam dwie sztuki takich girland, ale jest z tym duuużo pracy.

Czy wysyłacie jeszcze kartki świąteczne tradycyjną metodą? Ja tak, ale tylko dwie. To takie miłe dostać prawdziwą kartkę, nie taką elektroniczną. W dodatku jeśli jest ręcznie robiona, to sprawia jeszcze więcej radości. Ja często otrzymuję takie piękne kartki od jednej cudownej Osoby (o Tobie mowa Basiu:*) i zawsze je sobie cenię. Sama natomiast postanowiłam zrobić coś takiego:
A teraz gwiazdka z papieru, którą obecnie nauczyłam się robić. Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy, rozwijać się w dziedzinach, które mnie interesują. Sprawia mi to ogromną przyjemność i satysfakcję, dlatego często szukam inspiracji gdzie tylko mogę. Często jest to internet, tak też było w tym przypadku. Wy też możecie się tego nauczyć. Polecam filmik: Film jak gwiazdkę z papieru Powodzenia! Spróbujcie, tonie takie trudne.
Na koniec jeszcze pokażę Wam wciąż nie skończony róg salonu, gdzie wkrótce stanie choinka. W tym roku powiesiłam zieloną girlandę na karniszu, a na niej srebrne gwiazdy, które robiłam w tamtym roku po narodzinach Tadzia. Filmik do gwiazdy zamieszczę w komentarzu, jeśli będziecie chcieli. Na szybach natomiast powiesiłam śnieżynki z papieru (również utworzone w zeszłym roku), jednak tym razem tylko do takiej wysokości, aby pozostać poza zasięgiem ciekawskich rączek Tadzia, bo już On by się nimi odpowiednio zaopiekował...

  Nie pokazuję Wam wszystkiego, bo jeszcze sporo innych drobiazgów się u nas dzieje, a nie chciałabym Was doszczętnie zanudzić.
   Kiedyś pisałam Wam, że zastanawiam się nad sprzedażą rzeczy, które robię. Spróbowałam i byłam w szoku jak szybko znalazły swoje nowe domy. Dlatego też ręce mam pełne roboty jeszcze bardziej niż wcześniej:)
   






A Tadzio? Dziś byłam w szoku, bo moja Pociecha podeszła do mnie, dała mi obfitującego w ślinę buziaka w policzek i powiedziała "mama", a potem czmychnęła za firankę. Myślałam, że się rozpłaczę, bo zrobił to po raz pierwszy. Bycie matką jest czymś wspaniałym.


I jeszcze na koniec wesoła anegdotka... Definicja romantyczności według mojego Mężusia... Otóż mój Ukochany, stwierdził, że ponieważ moja komórka skończyła bardzo nieszczęśliwie z rozbitym ekranem i zepsutym głośnikiem, to On kupi mi taką, jaką sam posiada, bo to będzie takie romantyczne, gdy będziemy mieć jednakowe telefony i będziemy mogli ładować je tą samą ładowarką... Dałam się przekonać, ale śmiechu było wiele. Nowoczesne pojęcie romantyczności...
   Chciałam Wam życzyć zdrowych, cudownych i spokojnych Świąt spędzonych w gronie najbliższych. Niech Dzieciątko Boże Wam błogosławi. Odpocznijcie w te Święta, rozkoszujcie się nimi oraz czasem, który możecie spędzić z Rodziną. Zwolnijcie totalnie i zobaczcie co tak naprawdę w życiu się liczy. Ściskam Was mocno.

piątek, 9 grudnia 2016

Zaczynamy chodzić

Grudzień, wszyscy myślą już o Świętach, ja także. Lubię świąteczną porę, uwielbiam światła choinki, kiedy otoczenie na jakiś czas zmienia swoje oblicze.
   Tadeuszek stawia swoje pierwsze samodzielne kroczki, zaczął na samym początku grudnia. Idzie mu coraz lepiej, a widok kroczącego malca jest rozkoszny. Uczymy się podawania dłoni na "cześć" (nie wiem czemu, ale Tadeuszek ma skłonność do podawania lewej:) ), uczę Go oddawania przedmiotów i kilku innych rzeczy. Pojętny z niego uczeń:) Tadzio uwielbia gości, za to bardzo się smuci kiedy wychodzą, daje po sobie poznać grymaszeniem. Przytula się do pluszaków i pieluszek. Biega (na czworakach na razie) za piłką. Uwielbia zabawę w ganianego.

Lubi towarzyszyć Tacie przy laptopie. I kocha wchodzić do wszelkiego rodzaju koszy, pojemników, pudeł.
 Gdy robię coś w kuchni, koniecznie musi widzieć co. Taki mały Pomocnik.
Niebieski jeździk stał się jego ulubioną zabawką. Wyczynia z nim cuda.
A tak rozgaszcza się na fotelu  przed telewizorem:)
Jak zwykle uwielbiam patrzeć na zabawy Tatusia z Synkiem. Taki zgrany z Nich duet:)
Czy Wy też tak macie, że tylko całujecie, wąchacie i przytulacie się do skórki Waszych pociech?

Wszelkie pudełka cieszą się powodzeniem i zainteresowaniem - również pufa.
Mały Elfik napracował się przy pakowaniu prezentów dla Świętego Mikołaja:)

Radość z chodzenia - bezcenna :)

Przytulaski z owieczką:)
I znowu zacieszamy chodząc:)

A w ogródku? Najpierw było tak...
A potem jednego ranka szron przepięknie ozdobił trawy.
W kuchni powoli wprowadzamy świąteczne dekoracje... W tym roku zrobiłam kilka choinek z materiału na nóżce z wierzby, wszystko wsadzone do doniczki wypełnionej orzechami. Na parapet położyłam kawałek sztucznego futra, które zostało mi jeszcze z tamtego roku (użyłam do pokrycie ławeczki przy kominku).


Inne choinki pokażę Wam kolejnym razem - są też wersje ze srebrnym materiałem. A poniżej dwa lampiony, które udało mi się zrobić wieczorem. Pracy było z nimi co niemiara, ale efekt ciekawy. Jeden powędrował już do Mamusi Chrzestnej Tadzia, a drugi zostanie u nas:)