środa, 4 października 2017

To był brzydki wrzesień...Rozchodniki i chrzest Nikosia

Pięknych wrześniowych dni jak na lekarstwo. Ten miesiąc był bardzo brzydki i deszczowy za wyjątkiem kilku dni. Na szczęście pogoda udała nam się na oba wesela oraz chrzciny Nikosia. Całe szczęście, że mamy to już za sobą, bo trochę się stresowałam jak wszystko wypadnie. Ale chrzciny naprawdę nam się udały. Dzieciaczki były grzeczne w kościele, Nikoś to nawet oczu nie otworzył, gdy był polewany wodą święconą przez księdza... Jedynie Tadzio nieco popłakiwał kiedy nie było nas przy Nim w momencie samego chrztu. Potem pojechaliśmy do restauracji, posiłki były smaczne, ciasta, które zamówiłam i tort również. Pogoda wytrzymała, bo chociaż bardzo ciepło nie było, to nie padało, a i słońce wyszło na moment, gdy opuściliśmy kościół.
  Nikoś wkrótce skończy 4 miesiąc, a 1ego października po raz pierwszy posmakował jabłuszka. Kolejną rzeczą, jaką wprowadzę będzie dynia, a potem marchewka, ziemniaczki, banan, buraczki. Ale wszystko stopniowo, po kolei, w małej dawce.  Póki co Nikoś przy jabłku krzywił się mniej niż Tadzio:)
  A co w ogrodzie? Tyle rzeczy do zrobienia, a nie ma kiedy... Wykorzystuję każdą możliwą chwilę, kiedy nie pada, a mogę cokolwiek zrobić, by wyjść do ogrodu, powycinać uschnięte kwiatostany roślin, martwe już części bylin, resztki pomidorów,  posiać gorczyce na poplon, poplewić gdzie się da (ile tego jest! pomocy!), do tego pozamawiałam sporo zimozielonym malutkich sadzonek, które musiałam posadzić (a najpierw znaleźć dla nich odpowiednie miejsce). Zapragnęłam też mieć więcej rozchodników, więc wzięłam się za ich rozmnażanie, stwierdziłam, że idealnym dla nich miejscem będzie okolica wokół drzewek. Rozchodniki kwitną późno - latem, nawet jesienią, a wiosną zakwitną tulipany. Tych też dosadziłam sporo (grubo ponad 100...) Teraz tylko czekać na wiosnę...
  Część dyni pozbierałam i zrobiłam z nich jesienną kompozycję na schodach zewnętrznych.
  Tak u nas wygląda koniec września:
Posadzony w okrągłej ławeczce wiąz Camperdowni coś nie chce rosnąć.... Jak go wsadziłam na wiosnę tak wygląda teraz - żadnych dodatkowych przyrostów...Mam nadzieję, że ten rok po prostu spożytkował na ukorzenianie się, a ruszy pełną parą kolejnej wiosny...Taką przynajmniej mam wielką nadzieję, bo doświadczenia z wiązami wielkiego nie mam, a to już drugi, który został tam posadzony, pierwszy usechł, na szczęście uwzględnili mi reklamację w sklepie internetowym. Dosadziłam też na tej rabacie kilka traw ozdobnych, m.in. miskant Kleine Silberpinne, Malepartus, Proso rózgowate Strictum oraz miskant Ferner Osten.
Powyżej kompozycja z dyni oraz kostki słomy - prezentu od mojego Mężusia. Wkrótce przyjdzie czas pochować drewniane koła od wozu i mnóstwo innych ozdób...
Posadziłam do donic trzy wrzosy, w tym roku z nimi nie szaleję, bo wiem, że gdy je kupię, większość i tak u mnie się nie przyjmie.  Gleba tutaj widocznie im nie służy.
A to paulownia. Wiosną pewnie będę musiała ją ściąć przy ziemi, a teraz póki co sobie rośnie.
Na białą rabatę przy huśtawce napadało mnóstwo liści z jabłoni, ale na razie nic z nimi nie robię. Trochę liczę na wiatr, który może je rozgoni. Mam dmuchawę do liści, ale naprawdę nie mam teraz na to czasu, a są bardziej potrzebne rzeczy do zrobienia...
Hortensja Grandiflora pięknie się przebarwia...

Taras zielono biały, gdzie te wszystkie wiosenne kolorki, już za nimi tęsknię...
Tutaj hortensja lime light. Dziwne - ta akurat czekała tak długo, by zakwitnąć, kiedy jej siostra na pniu dawno się przebarwiła. Może dlatego, że to młoda sadzonka.
Zawilec japoński kwitnie.
Wilczomlecz Tasmanian Tiger. Wygląda bardzo intrygująco, jeszcze nie wiem jak się go rozmnaża.
Poniżej róża Johann Volfgang V. Ghoethe. Kwitnie niezmordowanie wraz z Best Impressions.
Poniżej jeden z rozchodników o ciemnych liściach - Jose Aubergine.
A to inny ciekawy rozchodnik - Purple Emperor. Wszystkie te sadzonki są jeszcze młodziutkie, więc lepszy efekt będzie za rok, dwa.
Poniżej malutka sadzonka Thunderhead. Ma potencjał ładnie wyglądać za rok, bo jego kolor jest cudowny.
Nazw poniższych rozchodników niestety nie znam, ale zrobiłam film z tym jaśniejszym i owadami, które go obsiadły.

Poniżej jeden z miniaturowych rozchodników.
Oprócz powyższych rozchodników niedawno posadziłam też nowe odmiany. Są to Xenox, Yellow Xenox, Birthday Party, Dark Magic, Cherry Truffle, Pool Party i Sunkissed.
A to już rzadko spotykany krzew - barbula. Kwitnie późno, dając o tej porze tak potrzebny pszczołom nektar. Jest śliczna, ale w niektórych rejonach Polski lubi wymarzać. U mnie rośnie drugi rok. Warto podciąć ją wiosną - wzmocni to krzew oraz polepszy kwitnienie.
Mała rabatka hostowo drzewkowa przy domku narzędziowym na ten moment wygląda tak:
I to tyle jeśli chodzi o zdjęcia z ogrodu.
  Tak natomiast wyglądał tort Nikosia. Był pyszniutki.
To my na chrzcie. Niestety zdjęcia Nikosia zaprezentować nie mogę, bo akurat są z Nim inne osoby.
 Tadziowe uśmieszki...


 Nikosiowe uśmieszki...
Tadzio elegancik przed weselem w Iwanowicach.
 A tutaj już na weselu, parkiet cały nasz:)

 Tadzio odkrywa talenty na pianinie naszej Sąsiadki.


 

Miłego tygodnia kochani. Ja niestety coraz mniej czasu mam na pisanie bloga. Zdjęcia robię, zgrywam na dysk, a potem wyczekuję czasu, by usiąść i zrobić z nimi porządek. Zmuszam się, by wywołać te odłożone do wywołania już rok temu. Przy Tadziu pierwsze zdjęcia wywołałam po dwóch miesiącach od Jego narodzin, a teraz Nikoś ma prawie cztery i ani jedno Jego zdjęcie nie wisi w ramkach. Pora to naprawić.