niedziela, 17 lipca 2016

"Ogród to przyjaciel, którego możesz zawsze odwiedzić"

   Gdzieś przeczytałam te słowa i pomyślałam, że to najczystsza prawda. Ogród zawsze Cię powita, zawsze zaprosi do siebie, pozwoli się zrelaksować, odprężyć, zapomnieć o codziennych troskach i zmartwieniach. Coraz mniej czasu mam na pisanie kolejnych postów, a to również dlatego, że teraz Tadzio nauczył się szybko przemieszczać i trzeba za Nim nadążyć. Chwila nieuwagi i już jest przy piesku lub przy schodach lub w miejscu, gdzie niekoniecznie powinien się znajdować. Raczkując wydaje takie zadowolone odgłosy, jest z siebie bardzo dumny, że udaje mu się osiągnąć cel. Uwielbia gonić Luckiego, a ten biedny przed nim ucieka. Oczywiście cały czas obserwuję reakcję psa na bobasa, bo wiadomo, że pies to tylko zwierzę, Lucky jest łagodny, ale i tak muszę się zorientować jak bardzo jeśli chodzi o Tadzia. Bo Tadzio łągodny dla pieska nie jest. Nieświadomie zadaje mu ból szarpiąc za uszka albo chwytając za nosek. Lucky patrzy wtedy na mnie błagalnym spojrzeniem, jakby chciał poprosić "weź go ode mnie, zabierz go ode mnie, ratuj".
   Tadzio na poważnie zaczął interesować się przyrodą i zwierzętami. Podobał mu się też kot Wojtek, nie spuścił go z oka. Za bardzo zabawne uważa higieniczne zapędy Lukiego, kiedy ten podsika jakiś krzaczek na spacerze, a za chwilkę wykona kilka ruchów zakopywania. Prawdopodobnie Tadzio śmieje się z niego myśląc "co za głupol, zrobił siku tutaj, a zakopuje 2 metry dalej, gdzie tu sens" :)
   A wracając do ogrodu, znowu zapraszam Was na spacer. Lipiec to czas lawendy, lilii, jeżówek, rudbekii, hortensji i wielu, wielu innych pięknych kwiatów. Póki co najpierw nasz domek narzędziowy - ozdobiony kwiatami pelargonii, która ładnie się rozkrzewiła dzięki codziennemu nawożeniu. Praktycznie codziennie trzeba obrywać przekwitłe kwiatostany oraz stare listki, a takich donic mam kilkanaście...Na zdjęciu widać trzy listki, które można by już usunąć. Nauczyła mnie tego Babcia G, która uspokoiła mnie mówiąc, że takie żółte obwódki na liściach nie oznaczają przenawożenia.
 Dzwonek kwitnie jak szalony. Dodatkowo wysiał mi się w kilku miejscach na rabatce, więc przeniosłam go w miejsca, które bardziej będą dla niego odpowiednie. Część trafiła również na taras.
 Przegorzan...Roślina, którą chciałam mieć od dawna. Jest fascynująca w każdej postaci. Na zdjęciu poniżej jest jeszcze nierozkwitnięta. Trzeba ją pryskać na mszyce, ponieważ te stworzonka naprawdę ją uwielbiają. Wysiałam ją z nasionek dwa lata temu, teraz jest mojego wzrostu.
 Potem zyskuje kolorku jeszcze zaraz przed rozkwitnięciem... wygląda wtedy nieziemsko.

Uzyskałam całkiem spory krzaczek. Roślnika ta jest miododajna, więc przyciąga wiele owadów.

Jak już wspomniałam lipiec to czas lilii, u mnie ich kwitnienie rozciągnięte jest w czasie, ponieważ ostatnie cebulki wsadzałam stosunkowo niedawno (na rabacie z łubinami).
 Te poniżej pochodzą z tarasu:

A te na rabacie od północno-wschodniej strony domu.

Lilie przepięknie pachną, o czym mógł się przekonać także mały Tadzio:)
 Ta lilia była wyjątkowo piękna. Niestety już przekwitła i trzeba czekać aż rok do ponownego podziwiania jej urody i zapachu.

Malutkie wiklinowe okienko zyskało w tym roku inne nasadzenia - rojniki i rozchodniki wszelkiego rodzaju. Będzie wyglądało ładnie za kilka miesięcy, jak się rozrośnie. Wiklina oczywiście nie jest trwałą ozdobą, wytrzyma kilka lat, ale do tej pory będzie sprawować swoją funkcję.
 Poniżej jeden z zimozielonych roślinek, które także stopniowo przybywają w ogrodzie.
 Niezmordowana róża pienna za kuchennym oknem...Jest akurat na odpowiedniej wysokości, bez problemu widzę ją siedząc przy stole.
 Jak też wspominałam wcześniej kwitnie lawenda. Jeden krzaczek już przycięłam w celu wyrównania pokroju rośliny. Ścięte kwiaty zasuszyłam.
 I powiesiłam na drzwiach wejściowych.
   Nowo rozkwitnięta róża...
  Przetacznik grzebieniowy, który rozrósł się i przepięknie kwitnie.
 Jest to chyba mój ulubiony rodzaj przetacznika. Jego pędy są stosunkowo silne i nie potrzebują wsparcia, jak inne przetaczniki w moim ogrodzie.

Lipiec to też czas hortensji. Niektóre z nich wciąż są uśpione, czekam na pąki, inne już kwitną, jak na przykład AnnaBella Strong poniżej, co już widzieliście. Za nią dosadziłam zimozieloną roślinę.

Poniżej hortensja bukietowa, jeszcze nie całkiem w pełni kwitnienia
 To ten sam okaz, znalazłam też zdjęcie jak wyglądała rok temu.

Tak wyglądała rok temu:
A to maleńka hortensja ogrodowa rozmnożona przez moją Babcię. Z ogrodowymi hortensjami jest tak, że ich pąki wytwarzają się jeszcze przed zimą. Dlatego też jeśli zmarzną, nie zakwitną wcale. Hortensje bukietowe natomiast pąki zawiązują znacznie później- wiosną, więc z nimi nie ma takiego problemu nawet jeśli troszkę podmarzną, to i tak zdążą wytworzyć kwiaty, bo kwitną na pędach jednorocznych. Są także hortensje drzewiaste, jak moja Annabelle, które również zawiązują pączki na pędach jednorocznych. Annabelle wymaga małych podpór, ponieważ jej kwiatostany są naprawdę okazałe. Wczesną wiosną ścina się ją na wysokości 10-15 cm aby ładnie się rozkrzewiła. Hortensji ogrodowej nie tnie się, usuwa się jedynie przekwitłe kwiatostany, ponieważ ta kwitnie na pędach wieloletnich i ścinając za wiele pędu, można łatwo usunąć już zaczynające zawiązywać się pąki. Są też hortensje dębolistne, to takie rarytasy ogrodowe, sama mam jedną, ale wiem, że na zimę będę musiała ją solidnie opatulić, gdyż jest ona wrażliwa na mrozy i podobnie jak ogrodowa kwitnie na pędach wieloletnich. Za to hortensja ta jest jedyną hortensją, która pięknie przebarwia swoje liście jesienią 

Poniżej inna hortensja bukietowa...

Dwie hortensje ogrodowe w towarzystwie klonu palmowego Atropurpureum.

Hortensja ogrodowa po prawej w przybliżeniu.

Żurawka. O nich jeszcze nie pisałam. Powiem Wam, że gdyby nie moja Babcia, to pewnie nie skusiłabym się na ich kupno. Dawno temu otrzymałam pierwsze sadzonki, które chwyciły mnie za serce dopiero kiedy się ostatecznie przyjęły, rozrosły i zaskoczyły różnorakim kwitnieniem. Teoretycznie żurawki są zimozielone (jeśli nie będzie wielkich mrozów), a ich liście naprawdę są dekoracyjne. Żurawki są dla cierpliwych, dosyć wolno rosną, ale to naprawdę wdzięczne rośliny. Lubią cień, a ich różnorodne kolory sprawiają, że własnie takie ciemne zakątki ogrodu można nimi rozjaśnić. Poniżej żurawka kupna, jedyna za którą zapłaciłam, a nie otrzymałam od Babci w prezencie. 
 Poniżej kwiatostan jednej z żurawek od Babci - ścięłam i włożyłam do wazonu, pięknie się zasuszył.
Dalie od koleżanki kwitną jak szalone. Wymagają niestety małej podpory, są bowiem bardzo wysokie. Muszę im ją zapewnić, to wciąż jest na mojej liście rzeczy do zrobienia...


Róża liliowa lub lilia różana, jak kto woli:) Za rok lilia będzie wyższa, więc proporcje się odmienią.
 Zawilec japoński - roślina, z którą przygodę rozpoczęłam dopiero w tym roku. Prezent od Babci G. Od początku spodobały mi się ich liście, które są dosyć nietypowe, przypominają mi liście klonu, a klony uwielbiam. Właśnie zaczęły kwitnąć i są wspaniałe. Mam nadzieję, że szybko się u mnie rozmnożą w moim ogrodzie, bo na pewno nie zabraknie dla nich u mnie miejsca.
A to rozwar. Ogromne, dzwonkowate kwiaty robią wrażenie. Niestety jeden kwiat kwitnie zaledwie parę dni i zasycha.
Czerwona jeżóweczka, a w zasadzie czerwono-pomarańczowa, bo każdy z kwiatów ma inny kolor.

Kleome - roślinka jednoroczna od Babci. Otrzymałam ją w maciupeńkich sieweczkach, wyrosła na przepiękny wielki okaz, który wspaniale spełnia się w roli solitera.

A to kleome białe. Muszę zebrać nasionka, na pewno zasieję ją za rok ponownie, jest imponująca.
Rozchodnik, który docelowo ma mieć czerwone kwiaty, obok niego jednoroczny heliotrop - roślina, która ciężko zniosła transport i po przekwitnięciu wyglądała naprawdę nieciekawie. Dałam jej jednak szansę i teraz znowu przepięknie kwitnie, a do tego cudnie pachnie. Jej liście są też wyjątkowo dekoracyjne, bardzo mięsiste i o ciekawym odcieniu zielonego. Jeśli uda mi się uzyskać nasionka, heliotrop również będzie na mojej liście roślin do zasiania za rok.
Szarłat trójbarwny - kolejna jednoroczna roślinka od Babci. Ma się sporo jeszcze rozrosnąć.
Jeżówka pełna różowa daje popis swoich możliwości...
Rudbekie, odętki, mikołajek... Kwitną jak oszalałe.
Zakwitła też zamówiona przez internet lilia wodna! Za nią widać kolejny pączek kwiatowy.
  A to budleja Dawida, którą rozmnożyłam w zeszłym roku poprzez odkład.
A to posłonek czerwony, również zamówiony przez internet. Prawdopodobnie dopiero za rok pokaże swój urok. Tak to jest z bylinami - potrzeba czasu.
Mieczyk przytula się do studni i do przekwitających już przetaczników. Z mieczykami jest tak jak z daliami - trzeba je wykopywać na zimę i przechowywać, gdyż nie przetrwałyby mrozów... Dodatkowo wymagają podpórek, tak jak ostróżki ze względu na ciężkie kwiatostany. Myślę, że takie patyczki wykonam z mojego miskanta olbrzymiego w przyszłym roku po ścięciu.
  Nowa trawka, nazwy niestety nie znam, być może ktoś z Was orientuje się co to może być? 
A to rabatka użytkowa od strony wschodniej. Znajdują się tam głównie borówki amerykańskie, posadziłam dwa winogrona, kilka dyń, ogórki i słoneczniki ozdobne. Są też ostróżki, łubin oraz jeżówka purpurowa. Pojemna rabata:)
Kto by pomyślał, że tka to szybko wszystko urosło, jeszcze rok temu rabatka była świeżo przygotowana i wyglądała tak:

Cynie zawsze zaskoczą swoim kolorem. siejąc je nigdy nie wiem czego tak naprawdę mogę się spodziewać. Powolutku tajemnica przestaje nią być...
Póki co żółte i różowe cynie, reszta dalej w pąkach...
Moja ulubiona hosta. Podobno jest też jadalna, ale kto by chciał marnować na jedzenie tak piękne liście... W dodatku już niedługo będzie kwitnąć.
A to przepiękne drzewko z rodziny klonowatych. Z daleka wygląda jak jabłoń wczesną wiosną, jakby w białych kwiatach... Uwielbiam klony, szczególnie te szczepione na pniu. Nie zajmują dużo miejsca w ogrodzie, a ich kolorystyka jest różnorodna. Będzie wspaniale obserwować ich zmianę ubarwienia na jesień... Drzewka poniżej długo szukałam, chciałam czegoś jasnego, aby wyróżniało się na tle ciemnego płotu sąsiadów. 
Tyle, jeśli chodzi o ogród...
Tadzio uwielbia zabawy z Tatą....
A wieczorne zasypianie jest nieraz wyzwaniem, bo Tadzio bez problemu przewraca się na brzuszek  i raczkuje po całym łóżeczku, zadowolony z siebie i tylko kuka na nas i się śmieje.



Uśmiech jest częstym gościem na twarzy naszej Pociechy.

Kupiliśmy Tadziowi fotelik do jedzenia. Póki co dobrze idzie mu konsumowanie słodkich rzeczy, takich jak owoców, jogurtów, gorzej jest z warzywami, które toleruje jedynie w zmiksowanych zupkach. Macie jakieś sprawdzone sposoby, aby zachęcić niemowlaka do zjedzenia ziemniaczka? Chętnie posłucham, może i Tadzio skorzysta. Myślałam, żeby na przykład połączyć go z jakimś owockiem.
W podróży...Już niedługo przerzucamy się na kolejny model fotelika, jak tylko mój Luby w końcu go znajdzie...
Tadzio tuż przed zaśnięciem...
I tu już słodko sobie śpimy...
Mały kibic:) Byliśmy na powitaniu Michała Pazdana. Panowi z Polsatu podeszli do nas z kamerą i spytali, czy synek będzie następcą Pazdana. Tatuś skwitował, że niekoniecznie Pazdana, bo ma za dużo włosów :P
Moje dwa największe Skarby :*******


Nasza mała Bajka...


Tyle na dzisiaj kochani... Na Dni Młodzieży spodziewamy się czterech Pielgrzymów, więc pewnie znowu nie będę miała zbyt dużo czasu do pisania, ale to się okaże. Miłego wieczorku!