Tak sobie dryfowaliśmy na dwie motorówki:
A tak nas holowali do brzegu...
Jestem Klaudia, mama trójki cudownych dzieci i żona wspaniałego Mężczyzny.W swoim życiu próbowałam wielu rzeczy- walczyłam na Mistrzostwach Polski w kickboxingu , jeździłam konno (mieliśmy klacz Mimi), tańczyłam salsę, tworzyłam makramy, jeździłam z Mężem terenówką, a obecnie od jakiegoś czasu zakochaliśmy się w karawaningu (całą 5tką jeździmy naszym kamperkiem) oraz sportach wodnych (motorówka i skuter). Kocham ogród i rośliny! Odkąd skończyłam 18 lat oddaję krew. Tańczę bachatę.
Końcówkę sierpnia wraz z kilkoma dniami września planowaliśmy spędzić najpierw nad Balatonem, a potem w Czechach, jednak nasz urlop przez uraz pięty Tadzia został skrócony do sześciu dni. Coś mamy pecha z dłuższymi wyjazdami. Jak nie totalna anulacja Rumunii, bo Grześ nie dostał urlopu, to gorączka Zosi w Chorwacji, a teraz rozcięta nad Balatonem pięta Tadzia. Po wizycie na pogotowiu w Brnie i dwóch zabiegach oczyszczania stopy i podania antybiotyku stwierdziliśmy, że nie ma sensu kontynuować urlopu, jeśli Tadzio i tak jest uziemiony i nie będzie mógł z nami zwiedzać zaplanowanych miejsc. Skutkiem czego wróciliśmy do Polski i pielęgnujemy wspomnienia z tego, co udało nam się zobaczyć w ciągu tych kilku dni.
Godzinkę drogi jest Jezioro zwane Mucharskim. Jest ono stosunkowo nowe, więc nie wszyscy jeszcze o nim wiedzą, a infrastruktura wciąż tam się buduje. My jednak znaleźliśmy kameralny i niedrogi kemping przesympatycznego Leona i jego żony (kemping Czill Beczki) z pięknym widokiem na jezioro. A stało się tak, gdyż podniósł się poziom wody i nie byliśmy pewni, czy na dzikim cypelku na którym do tej pory stawaliśmy, będzie jeszcze dla nas miejsce. Tym sposobem znalazłam właśnie ten kemping i teraz już będziemy stacjonować raczej tutaj, bo po pierwsze ludzie są przemili, po drugie jest możliwość slipu, a po trzecie dosyć tanio można podłączyć się do prądu i skorzystać z prysznica. Są też punkty gastronomiczne z dobrymi lodami i fastfoodami. Jedynie wąski i stromy dojazd może stanowić wyzwanie, o czym przekonaliśmy się właśnie tego weekendu. Na szczęście mam tak sprytnego, mądrego i ogarniętego Mężusia, że poradził sobie z problemem, kiedy to kamper z motorówką stracił trakcję i zablokowaliśmy całą wąską uliczkę. Jestem z Niego taka dumna, że w każdej sytuacji potrafi sobie poradzić. W dodatku ogarnia też wszelkie usterki w silnikach motorówki,czy skutera, sam wszystko naprawia.
W ten weekend dojechała do nas Rodzina Grzesia i było bardzo wesoło. Wszystkich oczywiście przewieźliśmy albo motorówką albo skuterem albo poholowaliśmy na pontonie albo to i to:) Co kto chciał. Fajnie jest sprawiać radość innym. Często bierzemy też na pokład dopiero co poznanych ludzi, a nawet całkiem nieznajomych, którzy o to akurat poproszą. Niekiedy pytają nas, czy nasze sprzęty są z wypożyczalni, bo też chcieliby wypożyczyć.
Bez dłuższego gadania zapraszam Was na zdjęcia.
Na koniec filmik, który nieco oddaje ten weekend