Jako pierwszy swoją decyzję przesłał nam Eurobank. Otrzymaliśmy zdolność na 330 000 zł rozłożoną w ratach na 30 lat. Bardzo się cieszymy, że wreszcie coś ruszyło się znowu do przodu, a także że to już oficjalnie potwierdzone, że otrzymamy kredyt. Będziemy czekać na decyzje z pozostałych banków, ale prawdopodobnie to Eurobank będzie favorytem, ponieważ oferta wydaje się być atrakcyjna.
Ale przejdźmy do specyfikacji...
- LTV w tym przypadku wyszedł 69,93, ponieważ kwota kredytu jest mniejsza niż zakładana poprzednio (350 tys.).
- okres karencji - 15 miesięcy (wtedy spłaca się odsetki)
-raty annuitetowe (czyli stałe)
-wymagany wkład własny -94668,60zł (przy czym u nas wkładem własnym jest działka)
-koszty kredytu - stopa bazowa -2,67
-koszty kredytu - marża z podwyżkami za ryzyko - 2,36
-wysokość prowizji przygotowawczej - 2% (czyli musimy wyłożyć z własnych środków 6600zł, co mnie martwi, bo już wydaliśmy sporo na materiały)
-podwyżka marży za podwyższone ryzyko do czasu prawomocnego wpisu hipoteki - 0,85
-ubezpieczenie na życie - 993 zł
-hipotetyczna składka ubezpieczenia nieruchomości -33,53 zł
Transze:
-101000 zł (31.01.2014)
-63000 zł (30.04.2014)
-64000 zł (30.06.2014)
-61000 zł (31.10.2014)
-41000 zł (28.02.2015)
Szacunkowy koszt związany z uruchomieniem kredytu w transzach - 1000 zł.
Produkt ten nazywa się "Jesienią w parze taniej", dlatego marża jest promocyjna. Jeśli zdecydujemy się na ten bank, to musimy zapłacić prowizję przygotowawczą, załatwić ponownie wypis oraz wyrys z rejestru gruntów, dostarczyć kopię wniosku o wpis hipoteki wraz z dowodem jego złożenia w Wydziale Ksiąg Wieczystych Sądu Rejonowego, założyć konto w Eurobanku, przedłożyć wyciąg z konta Grzesia za listopad, a także podpisać różne dokumenty.
************************************
A dzisiaj korzystając z przepięknej, wręcz wiosennej pogody, zrobiliśmy małą wycinkę drzew, a zarazem wstępne przygotowanie działki przed budową. Mój Grześ spisał się dzielnie wycinając 3 śliwki i jedną wielką jabłoń. Zostały nam jeszcze dwa drzewa do wycięcia, ale już dzisiaj jesteśmy wykończeni, poza tym zaczynało już zmierzchać, więc i tak nie wyrobilibyśmy się z kompletną wycinką. Zostało nam dużo gałązek do spalenia, więc zapraszamy na ognisko:)
Tak było:
A tu praca wre, w międzyczasie smażymy kiełbaski i dogadzamy sobie na różne sposoby :)
Mój Mąż i Jego niedoszłe morderstwo. Wszyscy cali, oprócz drzewek.
A to obrazek po naszej pracy. Troszkę smutny, ale już za rok będzie mógł tam stanąć domek i wtedy na nowo zagospodarujemy teren. Jak widać wciąż leżą sobie pniaczki i konary jabłoni, ponieważ już nie mieliśmy siły ich zwozić. Pewnie zrobię to jakoś w tygodniu, aczkolwiek Sylwester i Nowy Rok już tuż tuż, a my wybieramy się na trzy dni w góry... No cóż, sprzątanie i tak nie ucieknie.