środa, 26 czerwca 2019

Czerwcowe różności

W ogrodzie kwitnie mnóstwo roślin.  Uwielbiam ten czas, pomimo tego, że gdy wyjdę do ogrodu, to nie wiem w co ręce włożyć. Ciągle za mało czasu, ciągle za mało moich rąk i ciągle za mało mnie w każdym kąciku. Tutaj pasuje coś przyciąć, tam coś przywiązać, tutaj coś wyplewić, tutaj coś podlać, tutaj agrest dojrzewa, tutaj świdośliwę trzeba pozbierać...itd. A przecież moje życie nie kręci się wyłącznie wokół ogrodu, ale głównie wokół moich dwóch Skarbeczków. Tak więc każdego dnia podejmuję wyzwanie, aby wszystko ogarnąć w miarę możliwości najbardziej efektywnie. Mam to szczęście, że Tadzio i Nikoś naprawdę chętnie bawią się ze sobą, jest między Nimi tylko 18 miesięcy różnicy i jest to idealny odstęp czasu jak dla mnie. Dogadują się świetnie, biegają za sobą wszędzie, Tadzio martwi się o Nikosia, a Nikoś naśladuje Tadzia na każdym kroku.

Powiem Wam, że macierzyństwo jest jednym z największych wyzwań, nieraz czuję się zmęczona i sfrustrowana, ale nie oddałabym ani jednego dnia bez moich Synków, bez tych zalotnych, łobuzerskich, ale i słodkich uśmiechów, bez tych iskierek w ich oczkach... Owszem, czasem marzy mi się odpoczynek, ale nawet gdy uda mi się na niego pozwolić, to będąc z dala od Dzieciaków już za Nimi tęsknię, to taki paradoks. Wiadomo, każda matka jest tylko człowiekiem i kiedyś też musi się zregenerować. Jednak jak tylko nabierze siły, to znowu najchętniej byłaby tylko ze swoimi szkrabami. 

A co w ogrodzie? Zapraszam na zwiedzanie. Poniżej firletka, która sama się zasiała przy domku narzędziowym.
Dzwonek skupiony od Babci Grażyny kwitnie w towarzystwie szałwii omszonej.
Odmiana bzu czarnego "Black lace". U mnie bardzo się rozrasta, więc ciągle muszę go przycinać.
Powiem Wam, że w przyszłym roku także zdecyduję się na białe kwiaty jednoroczne.
Klematis z Biedronki...
Po raz pierwszy zakwitł mi dereń kousa.
Wygląda prześlicznie. A najpiękniej prezentuje się jesienią, zmieniając barwę na prawie czerwoną.


Ostróżki w tym roku w większości zżarte zostały przez ohydne ślimaki...Te, które się uchowały są nieliczne.
Świeżo wymurowany kącik prezentuje się coraz lepiej z petuniami, które się rozkręcają.
Szałwia omszona przed domkiem.
Kolejny klematis Biedronkowy.
A to zalążki morwy czarnej. Kocham te owoce. Niestety w sklepach nie można ich dostać, gdyż nie da się ich dłużej przechować. Dlatego zrywam je prosto z drzewka i od razu karmię Najbliższych:)

W oczku niepokoi mnie mała ilość rybek. W zeszłym roku na te upały bardzo nam chorowały... Mnóstwo z nich pozdychało. Chyba w tym roku będziemy musieli dokupić kolejne sztuki. Za to na brak żabek nie narzekamy, co nas cieszy.
Kocham owocki i mogę zjadać ich duże ilości. Chłopcy póki co lubują się w jabłkach i bananach. Nikoś zje jeszcze mandarynkę oraz jagody, Tadzio niestety nie. Mam nadzieję, że Mu się to zmieni.
To jest makrama, nad którą pracuję w wolnych chwilach. Już kilka razy zmieniałam jej koncepcję. Wciąż jest niedokończona, ale nie martwię się tym, bo cieszy mnie praca nad nią. Im dłużej nad nią będę pracować, tym satysfakcja z wykonanej pracy będzie większa.


Takie torby zrobiłam dla nauczycielek Tadzia oraz Pani pomagającej na zakończenie roku w przedszkolu. Zainspirowała mnie do tego koleżanka z salsowego grona, która także pracuje w przedszkolu. Spytałam co ona chciałaby otrzymać i to był jeden z jej pomysłów. Bardzo mi się spodobał i po powrocie z Bobolina o 23.00 rysowałam na bawełnianych torbach. Potem Tadzio wręczał prezenciki paniom, które się bardzo wzruszyły, szczególnie Pani Lidia, która nawet rodzinie i znajomym powysyłała zdjęcia prezentu. Jakie to miłe, gdy ktoś docenia włożony wysiłek i potrafi się z niego cieszyć.

Tadzio ostatnio poprosił, bym pozwoliła Mu samemu zrobić kanapkę z masłem. Przytargał do kuchni krzesełko i wyciągnął produkty, a potem doskonale poradził sobie z zadaniem. 

W ogródku mam też miejsce na mniej dostojne rośliny, jak ten wiesiołek.  Jest to roślina lecznicza o szerokim zastosowaniu, najcenniejsze są jej twarde nasiona, z których pozyskuje się olej. Osobiście jeszcze nie korzystałam z jej zdrowotnych właściwości, bo póki co jestem oczarowana zwykłą pokrzywą, z której robię herbatki nawet dla Synków.
To z kolei smotrawa okazała. Potrafi być naprawdę wysoką rośliną. Kochają ją owady takie jak motyle i pszczoły.
Poniżej można zobaczyć jaka jest wysoka. Po przekwitnięciu zwykle ścinam ją niziutko, by odsłonić znajdujące się za nią inne rośliny (perukowca oraz barbulę).
A to przepyszna świdośliwa. Jeśli jeszcze nie macie jej w ogrodach, to koniecznie zasadźcie. Coś pysznego.
A tak wygląda na drzewku.
Maki jednoroczne rozsiały mi się w warzywniku, który w tym roku jest przeze mnie wyjątkowo zaniedbany :(

Piękny maczek znajduje się także....w kostce pod domem.
A to my na weselu Przyjaciół z salsowego grona. Było cudownie.
Kochani, życzę Wam samych cudowności, celebrujcie każdy moment i cieszcie się każdą chwilą, bo nasze życie jest takie krótkie, nim się obejrzycie, będziecie żałować tego wszystkiego, czego jeszcze nie spróbowaliście, nie zrobiliście, nie doświadczyliście. Widzę po sobie - ja ciągle jestem głodna kolejnych doświadczeń, kolejnych twórczych prac, kolejnych podróży, kolejnych emocji, kolejnych obserwacji.




piątek, 21 czerwca 2019

Caravaning :) i Park4Night

   No dobrze.... Karawaningiem mieliśmy się zająć jak będziemy na emeryturze. Takie przynajmniej były plany. Jednak doszliśmy do wniosku, że do emerytury możemy nie dożyć, bo takie są czasy, a teraz jest najlepszy okres w naszym życiu i nasze małe jeszcze Dzieciaczki chętnie będą z nami podróżowały, odkrywały świat i będą mieć cudowne wspomnienia z dzieciństwa.
   Nasz pierwszy kemping zaliczyliśmy w pięknym Krościenku i chociaż pogoda po pewnym czasie zaczęła się psuć, w niczym nie umniejszało to naszej radości.
   
Dla tych, którzy szukają polecanych, niedrogich lub całkiem bezpłatnych miejsc kempingowych noclegowych lub po prostu parkingu, na którym można bezpiecznie i legalnie się przespać w samochodzie, polecam aplikację Park4Night.Tutaj możecie ją sobie pobrać:
   Jest wersja darmowa, testowa, ale ja polecam opłacić na rok, jeśli często podróżujecie, bo kwota nie jest duża, a macie dostęp do wszystkich opcji.
   Park4night jest sukcesywnie updatowany przez samych użytkowników, ponieważ jest możliwość dodawania kolejnych punktów, ich opinii oraz zdjęć.
Zamówiłam też sobie specjalne foremki, niestety nie można było normalnie ich dostać, musiałam prosić jedną kobietkę z rękodzielniczej grupy na FB i to ona podjęła się próby ich wykonania. Polecam, bo foremki zrobione są doskonale! Teraz Tadzio i Nikoś mają radochę, bo na kempingach mogą zajadać kamperowe ciasteczka i częstować nimi inne dzieciaki.

Zrobiłam też kilka bawełnianych torb, idealne na zakupy lub po prostu, by zapakować coś na plażę. Są w wersji angielskiej, bo gdy wybierzemy się za granicę, inne osoby nie będą musiały zastanawiać się co znaczą napisy. Natomiast w większości z nich są polskie akcenty.





I to kolejne małe ozdoby, które wykonałam :)


Miłego weekendu wszystkim:) Odpoczywajcie aktywnie.

czwartek, 20 czerwca 2019

Różany czas!

   Czerwiec to czas, kiedy róże pokazują co potrafią.  Dziś zapraszam Was w niesamowicie pachnący świat tych wdzięcznych kwiatów.
  Zacznę od jedynej róży piennej, którą mam w ogrodzie. Kiedyś miałam taką czerwoną, jednak po zimie wymarzła. Zaryzykowałam z kolejną i cieszy mnie już trzeci rok.



Nie znam jej nazwy, zamówiona była przez internet.

   A to biała pnąca - Snow Storm. Lubię, gdy różne rośliny wplatając się w siebie tworzą ciekawe zestawienia kolorystyczne. Tu w połączeniu z którymś z klonów, nazwy niestety nie pamiętam. Jak widać po powrocie z wakacji nie miałam czasu na oberwanie przekwitniętych kwiatostanów.
A to niesamowicie pachnąca odmiana Wofgang Amadeus Mozart. Cudowna jest. Jej kolor jest tak intensywny, że trudny do sfotografowania.
A to Best Impressions.
Róża pnąca, nazwy niestety nie znam.
Rozrosła się bardzo, muszę trochę nad nią zapanować. Najgorsze w różach są ich kolce. Jednak hodowcom udało się wyhodować różę bezkolcową. Marzy mi się odmiana ZephrineDrouhin. Niestety ciężko ją dostać. Ale będę próbować. Podobno kwitnie od czerwca do przymrozków.
A to róża z Biedronki, tworzy kompozycję z perukowcem.
Tą różę okrywową dostałam w zamian za baterie. Czasem organizowane są takie akcje przez urzędy miasta.
Bardzo się rozrosła.
Zaraz obok rośnie jedna z moich ulubionych odmian - Gardener's Friend. Przepięknie pachnąca, takim różanym pączkowym nadzieniem. Do tej pory pamiętam jak pachnęła, gdy wiozłam ją w samochodzie zaraz po kupnie.
Kolejna prześliczna odmiana - Old Port. Kolor jej kwiatów zmienia się w zależności od stadium rozwoju.
Rośnie w towarzystwie żółtego liliowca.
A to tegoroczny nabytek - Minerva. Otrzymała dwie nagrody - w 2008 i 2011. Może rosnąć w półcieniu, jest odporna na choroby, ma mocno nasycony kolor, piękny fiolet. Kwiaty nie zagniwają po deszczu. Pięknie pachnie, kwitnie jako jedna z pierwszych.
A to prześliczna róża o interesującym zapachu, nazwy niestety nie znam, kolor jest mniej intensywnie fioletowy.

Mam też kilka białych róż...Wybaczcie za brak nazw.

Na tarasie posadziłam kilka lat temu zwykłe czerwone róże no name. Kwitną do tej pory, a razem z białym surfiniami wiszącymi nad nimi tworzą piękny, patriotyczny akcent.



Jeśli macie u siebie na tyle róż, aby zebrać około 5ciu garści, to zachęcam do zrobienia różanego cukru. Ja lubię swój cukier intensywny, więc dodaję do tego tylko 1,5szklanki cukru. Wszystko to ucieram albo w moździeżu albo blenduję pulsacyjnie, by nie uszkodzić silniczka. Potem zostawiam do wyschnięcia, ponownie blenduję i przesypuję do słoiczków. Może to być oryginalny prezent dla naszych bliskich. Spróbujcie:)
A Wy macie ulubione róże w ogrodzie? Macie je w ogóle? Pochwalcie się:) Pryskacie swoje róże? Robicie jakieś ciekawe kompozycje?
   Ja do tej pory po dwutygodniowej nieobecności nie odrobiłam się z ogrodem. Wciąż działam i przebieram nogami, by rozpocząć budowę murku... Jednak tu potrzeba nie tylko moich rąk, a głównie rąk i głowy Męża. Muszę też wypiaskować dwa żeliwne okienka, a potem je wymalować.
   Miłego popołudnia!