niedziela, 29 marca 2015

Lampy elewacyjne, migawki z ogródka

   Witajcie kochani. Wiem, znowu nie pisałam, ale czas tak szybko pędzi, nawet nie wiem dokąd... Już wnet będzie kwiecień...w Prima Aprilis mój Luby kończy 30 latek...ja podążę za Nim dwa miesiące później....Tak więc już trzydziestka na karku! Patrząc wstecz zastanawiam się co udało nam się przez te wszystkie lata osiągnąć... I wcale nie jest tego mało, za co jestem wdzięczna. Jednak najbardziej cenię sobie nasze pełne miłości małżeństwo. Jeśli tylko miłość, zrozumienie i zdrowie dopisują, to wszystko jest możliwe.
   Jak widzicie poniżej Wojtuś czuje się komfortowo wszędzie, a w szczególności nowe obrotowe fotele:) W nocy oczywiście śpi między mną, a Grzesiem. Za każdym razem jak chcemy obrócić się zboku na bok, ta mała istotka nam to nieco utrudnia, bo staramy się jej nie zbudzić...

A teraz parę migawek z budzącego się z zimowego snu ogrodu. Tutaj pieris, który nie tylko nie zmarzł, ale już przygotowuje się do kwitnienia na biało.

A to migdałowiec, który zawsze mi się marzył...Te piękne różowe pąki kwitnące na wiosnę teraz są w moim zasięgu, ponieważ kupiłam migdałowca szczepionym na pniu bodajże śliwy. Pan sprzedawca mówił, aby zaraz po kwitnieniu nisko ściąć gałązki, aby zagęścić koronę drzewka. Już nie mogę doczekać się pełni kwitnienia tego tak pospolitego cuda.
I małe zbliżenie.
Mój mały skalniaczek zaczyna kwitnąć.
Krokusiki dumnie prezentują swoje urocze kolory.
Prymulki i żagwin.
A to mała wielkanocna dekoracja w formie ubranego drzewka. wykorzystałam gałązki ścięte po korekcji naszej jabłonki rosnącej przy domku.
Doniczka osłonięta materiałem, który kupiłam już dawno temu na placu targowym za dosłownie grosze. Kaczorki dostałam od mojej ukochanej Babci.
 A tak prezentują się nasze lampy elewacyjne. Doszłam do wniosku, że jednak kolor szary nie wygląda tak tragicznie, jak myślałam.
I w nocy....

Dębowe schody powolutku się robią. Jeszcze parę stopni, kosmetyka, malowanie podstopni, elementy wykończeniowe, a następnie barierka.

Miłej niedzieli kochani, pogoda jest piękna, warto wybrać się na spacer.

piątek, 20 marca 2015

Nowe fotele

   Piękna pogoda, uwielbiam takie dni. Dziś był dosyć intensywny, zleciał mi szybciutko...Rano zakupy, potem robienie ciast, sałatki, zdobień, pranie, prasowanie, sadzenie zakupionej żółtej róży szczepionej na pniu, czterech żagwinów i kilku sałat (lodowa i masłowa), a także bezkolcowej jeżyny. Wczoraj plewiłam, dziś nie starczyło już na to czasu. Plus obiadek, zdecydowałam się na moje ulubione naleśniki. W między czasie mnóstwo telefonów i nawet pani z wodociągów przyszła wystawić rachunek. Na razie jedyne 38,99 zł za trzy miesiące.
   Wczoraj przyszły lampy elewacyjne, niestety okazało się, że są w kolorze szarym. Nie za bardzo widzę je do naszych kolorków, ale powiesimy pare i zobaczymy... Jak bardzo będzie razić w oczy, to może zdecyduję się je zamalować na biało. Ale może nie będzie aż tak źle, to się okaże.
   I mój Grzesiaczek odebrał zamówione fotele. Kolorki wyszły super, a fotele są obrotowe i bardzo wygodne.
   Poniżej nasze fotele:

 A tutaj żółta róża szczepiona na pniu. Już nie mogę się doczekac momentu kiedy będzie kwitła. I ten okropny murek przy tarasie - kiedy będzie obsypany ziemią z ładnymi nasadzeniami.
 Takiego pociesznego jaskierka dostałam od znajomej:)
 A to już moja kuchenna terapia...Sałatka z sałaty lodowej, brokułów, ogórka i pomidorków.
 Marchewka jest bardzo wdzięcznym materiałem do robienia zdobień. Polecam.
 Torcik jabłkowy. Oczywiście tylko z polskich jabłek:)
 Jabłkowa wariacja:) Kiedyś widziałam filmik jak zrobić takiego łabądka i własnie dzisiaj zachciało mi się spróbować. Nic trudnego.
 Na koniec torcik jogurtowy.
Miłego dnia wszystkim.

wtorek, 17 marca 2015

Koziołek, wiśnia japońska, krasawica Moskwy

Dobry wieczór kochani. Tak oto nasz Wojtuś wpasował się w narożnik w salonie:)

 A tutaj piękne tulipany, które dostałam od bliskiej Osoby. W tle drewienko porąbane skrzętnie przez Grzesiaczka.
 To jest nasz nowy mieszkaniec, poznajcie Koziołka, którego tym razem nie zrobiłam sama, ale kupiłam go na placu targowym, za 79 zł. Nie mogłam się mu oprzeć:)
 Zakupiłam też Krasawicę Moskwy oraz Wiśnię Japońską, widoczną tutaj na pierwszym planie zaraz obok huśtawki.
 A to moja pierwsza robiona pizza. Nieskromnie powiem, że dawno nie jadłam tak pysznej, chyba już na zawsze w odstawkę pójdzie zamawianie pizzy z pizzerii:)  Polecam, bo wcale nie jest to takie trudne.

niedziela, 15 marca 2015

Niedzielny spacerek

   Idealny, ciepły, słoneczny poranek... Idealna pobudka z ukochanym... Idealna kawa z mlekiem... Idealne miłe momenty, kiedy mój Skarb zachodzi mnie od tyłu gdy zmywam naczynia i przytula... Idealny spacer... życie jest piękne.
   W naszej małej wsi płynie sobie taka oto rzeczka, zwana Podłężanką.

 A przy niej bobry ochoczo ścinają coraz to nowe drzewka. Mieszkańcy próbują ochronić florę przed bobrami owijając drzewka właśnie takimi foliami kubełkowymi i innymi tego typu owijkami. Tu jak widać boberek już próbował podgryzać biedne drzewko, po prawej mnóstwo odgryzionej kory.
Bobra nie spotkaliśmy, za to na powitanie wyszedł nam słodki kotek, któremu musiałam zrobić zdjęcie.
 A tutaj piękne krokusiki przed bramą jednej z Mieszkanek.
To nasz domek z innej perspektywy. Od strony północnej.
 Cukróweczka wygrzewa się na drzewku...
 A to już w moim ogródku, wiosna nieśmiało do niego wkracza... Rozkwitają prymulki

To natomiast moja kuchenna terapia zajęciowa:) Zdobienie potraw jakoś wpływa na mnie terapeutycznie i uspokaja mnie:)
W mojej kuchni pichcenie jest samą przyjemnością.

Specjalna dedykacja dla moich Psiapsiółek, z którymi się ostatnio spotkałam, chociaż powinnam grzecznie spać w łóżeczku, a nie włóczyć się po Krakowie: Uwielbiam Was kochane :* A jak czytacie rankiem mojego bloga, to nie zapominajcie o swoich Mężulkach, bo już dochodzą do mnie ich skargi ;))) Pamiętajcie kto powinien być najważniejszy i dbajcie o nich dobrze:) Nie chcę być współwinna ich zaniedbywania, nie mogłabym sobie tego wybaczyć. Było cudownie się spotkać i mam nadzieję, że już wkrótce znowu się zobaczymy.
   Miłego wieczoru wszystkim

piątek, 13 marca 2015

Różne małe radości.

    Jak sobie żyjemy w naszym Domku? Przyjemnie, szczęśliwie i z każdym dniem lepiej. Aż nie chce się z niego wychodzić, szczególnie na taką brzydką pogodę... Ale już od niedzieli podobno ma się wypogodzić. Czekam na to z utęsknieniem, brakuje mi promieni słonecznych.
   Każdego dnia przy moim pichceniu okazuje się, że wciąż oczywiście brakuje nam różnych drobiazgów, które powoli dokupujemy. To jednego razu nie miałam tarki, innego razu sitka, kolejnego okazuje się, że mikser się zepsuł i trzeba kupić nowy...Jak chciałam piec ciasto, to okazało się, że nie mam formy:). Teraz robiłam kolejną listę brakujących rzeczy, na której jest: pędzel silikonowy,normalna ubijaczka do białek, silikonowa szpatulka i patera na ciasto. Pewnie sukcesywnie będę dodawać do niej kolejne rzeczy, które w tym momencie nie przychodzą mi do głowy.
   Ostatnio zakupiłam małe kosze na śmieci do łazienek oraz uchwyty na papier toaletowy, dodatkowo uchwyt na ręczniki do łazienki dużej. Wszystko powoli się uzupełnia.
    Zawiesiliśmy święte obrazki i krzyżyki, których nie może u nas zabraknąć, oboje jesteśmy wierzącymi osobami i wiemy, że te wszystkie dobrodziejstwa, które otrzymaliśmy pochodzą od Tego, który wszystko widzi i zna każdą naszą myśl. Jesteśmy bardzo wdzięczni.
    Schody od poniedziałku zaczną pokrywać się drewienkiem oraz gładzią na podstopniach. Mamy zamiar pomalować potem gładź farbą Para, która jest łatwo zmywalna.
   Poniżej moje zielone zasłonki. Nieco krótsze od firanki, ale mi to nie przeszkadza.
 Zawiesiliśmy też świeczniki naścienne, kiedyś przeze mnie kupione za grosze na Allegro.
Było ich na tyle, że zawiesiliśmy je również na ścianie przy narożniku
 Mały, słodki lampionik... Dodaje uroku
 Nawet wykonana przez mnie żabka znalazła swoje miejsce.
 Mój Misiaczek wstawił mikrofalę...Również firmy Bosch, tak jak większość sprzętów u nas. Muszę powiedzieć, że piekarnik do tej pory sprawdza się rewelacyjnie. Szybko się nagrzewa, ładnie piecze, przyciski są funkcjonalne i intuicyjne. 

To by było na tyle kochani. Życzę miłego wieczorku!

czwartek, 12 marca 2015

Posłanie Wojtusia i zamówione lampy elewacyjne

Dzisiaj rano zastałam naszego kotka w takiej oto pozycji:
 Słodziak z niego:) A poniżej nasz kącik wspomnień, ze zdjęciami ślubnymi... Te pięć latek tak szybko minęło...
Poniżej lampy elewacyjne, które zamówiłam do naszego domku, w liczbie 10. Ciekawe jak będą u nas wyglądać...
W kuchni zawiesiłam już zielone zasłonki, współgrają z resztą zielonych dodatków... A do kotłowni kupiliśmy dwa drewniane regały, można będzie teraz położyć na nich różne szpeje oraz moje siewki. Zrobi się wreszcie porządek w tym pomieszczeniu.
   Prace nad schodami trwają, dzisiaj została położona druga warstwa kleju w celu wyrównania schodków. W poniedziałek dalsze prace.

wtorek, 10 marca 2015

Nowy drobiazg, miłe wieczory, nowe łóżko....

   Taki oto drobiażdżek sobie ostatnio kupiłam. Mała rzecz, a cieszy:) Uwielbiam tego typu drobiazgi, dodają uroku i sprawiają, że dom jest bardziej domowy. Teraz tylko pyszne polskie jabłka do środka i gotowe:)

 Blat wpuszczony w parapet to cudowna sprawa. Robocza ilość miejsca automatycznie się powiększa. Oczywiście przekłada się to jednak na wyższy koszt całej płyty blatowej...ale coś za coś, czasem warto dopłacić.

 A tak spędzamy wieczory...przy cieple kominka, przy hipnotyzujących błyskach tańczącego ognia. Coś, co zawsze mi się marzyło...Marzenia się spełniają, trzeba tylko być cierpliwym i do nich dążyć...

Nie pokazywałam Wam jeszcze naszego wiatrołapu...Zdjęcie jest kiepskawe, nie oddaje faktury płyty, ale nie dałam rady zrobić innego...Jest to wiąz lombardia, druga natomiast strona drzwi przesuwnych jest w lustrze. Są to wysokie drzwi, sięgają aż samego sufitu, dlatego szafa jest naprawdę pojemna. Bałam się, że po jej montażu mały już wiatrołap zupełnie zrobi się klaustrofobiczny, jednak tak się nie stało! Włożenie tam lustra było strzałem w dziesiątkę, ponieważ optycznie nawet powiększyło pomieszczenie.
..
A to lampa w salonie. Świeci niezwykle jasno i wygląda naprawdę pięknie.

 Druga, nieco mniejsza znajduje się zaraz po wyjściu z wiatrołapu:
 A to już lampa nad stołem w kuchni. Od razu wpadła mi w oko.
 Mój Luby zamontował już wideodomofon, chociaż na jego użyteczność będziemy musieli poczekać dopiero do montażu ogrodzenia. Póki co jest zawieszony, aby gołe kabelki nie straszyły na ścianie.

 Znowu mała zmiana w północnej sypialni... Dodałam więcej zielonych akcentów.
 A tak wreszcie prezentuje się nasza niebieska sypialnia już z łóżkiem. Mój Misiaczek wczoraj je składał, więc mogliśmy przespać na nim zeszłą noc... Rano usłyszałam: "Kochanie, jak mi się zaj***iście spało! To łóżko to jest najlepszy zakup w tym domu" :) A dla przypomnienia łóżko to kupiłam za plecami mojego Ukochanego, który stwierdził, że ponieważ mamy już jedno łoże małżeńskie, to nie potrzebujemy drugiego... Ale ja będąc osobą upartą, ponieważ tak bardzo zamarzyło mi się jasne łóżko do tego właśnie pokoju, po prostu je zamówiłam i poinformowałam o tym mojego Grzesia. No cóż, musiał się pogodzić z faktem, że czasem ma upartą żonę:) I zdaje się, że nieraz ta uparta żona ma jednak rację, jak w tym przypadku.
A to taki aniołeczek, który dostałam od miłej Basi...Znalazł swoje miejsce w naszej niebieskiej sypialni.
 Moje hiacynty zakwitły dokładnie na 8 marca...
A to już kolejna mała przyjemność, na którą sobie pozwoliłam...Krokusiki kupione na placu.
Miłego wieczoru wszystkim:)