Witajcie kochani. Wiem, trochę mnie tu nie było, ale naprawdę nie dałam rady siąść na spokojnie do laptopa, aby poświęcić czas blogowi... Robiłam za to tysiąc innych rzeczy, a po drodze było jeszcze bolesne rwanie ósemki, teraz jestem na trzecim już dzisiaj Ketonalu, żeby jakoś funkcjonować.
Wyczekujemy wiosny. Szczególnie Wojtuś:)
Moja Mimi zażywa kąpieli błotnej wraz ze swoim kolegą- Geronimo. Żałuję, że mam tak mało czasu, aby na niej pojeździć...
A to nasze firanki widziane z zewnątrz:)
I krzesła Igorki, które przyszły nie takie, jakie zamówiłam...Nie liczyłam na szarości, lecz na kolor ecru... Na szczęście udało się je wymienić... Fotki jeszcze nie zrobiłam.
A to nasz kominek...Zyskał zegar z motylkami. Prezentuje się ciekawie i sprawia, że się uśmiecham za każdym razem, jak go widzę.
I w innym świetle:
To na razie tyle kochani, dzisiaj przyjechały do nas mebelki na górę i do wiatrołapu, ale zdjęcia wrzucę jutro.
Nareszcie jesteś :)))) Już myślałam, że Cię na dobre wcięło... Nie mogę się doczekać Waszej przeprowadzki to może będzie Ciebie więcej? Taki egoizm... :)))))))
OdpowiedzUsuńJestem jestem. Kochana, wczoraj jak zaczęłam sprzątać o 6 rano, to do 19 mi zleciało...Uwierz mi, nie mam na nic czasu! Ale myślę, że to się zmieni:) Musi! I co do Twojego komentarza odnośnie bycia mnie więcej...:) trzymaj kciuki, trzymaj!
UsuńA jakiś konkretny termin przeprowadzki na dobre już się klaruje?
UsuńCieszę się Klaudusiu, że wszystko tak pięknie się układa.
OdpowiedzUsuń