sobota, 23 sierpnia 2014

Gruz i zmiana koncepcji odnośnie lampek przy schodach

   Wraz z Mężem pojechaliśmy dzisiaj większym autkiem po gruz, a dokładnie 25 nieziemsko ciężkich worków z czystym, pięknym gruzem...takim jaki sobie wymarzyliśmy, haha :) Żeby było śmieszniej, pojechaliśmy po niego aż do Krakowa i musieliśmy znosić z 4 piętra dużego i pięknego mieszkania, którego właścicielka wymyśliła sobie wyburzenie ścianki działowej... Spokojnie, była winda i jakże przydatny wózek gospodarczy. Niestety załadować na wózek, znieść z kilku ostatnich schodków klatki schodowej oraz załadować na samochód musieliśmy już sami. Poprosiłam Panów policjantów, aby nam nie wlepiali mandatu (traf chciał, że akurat się tam nawinęli, więc do nich zagadałam, tłumacząc sytuację...), bo stanęliśmy na jedynym wolnym miejscu - dla inwalidy. Sama nienawidzę, jak ktoś staje na takim miejscu, mając do dyspozycji mnóstwo innych, jednak w naszym przypadku było to po prostu fizycznie niemożliwe - innych miejsc brak.
   Ale wracając do gruzu...na co on nam? Ano pod nasz taras, który trzeba naprawdę znacznie podnieść oraz do naszego domku narzędziowego. Zrobiliśmy w sumie dwa kursy.


    Udało mi się namówić mojego Mężusia do wstawienia puszek podtynkowych pod światełka przyschodowe, ponieważ mój Grześ wcześniej uwidział sobie, że są takie natynkowe lampki led i takie będzie montował... Wiedziona wrodzoną intuicją oraz doświadczeniem z podobnymi pomysłami, postanowiłam zrobić mały wywiad środowiskowy wśród elektryków i panów sprzedających podobny sprzęt... No cóż, każdy z nich unosił brwi ze zdziwienia, pytając "a to takie są?" albo "jeśli są, to pewnie bardzo drogie"...itd.... Tak więc uprosiłam Męża, by nie kombinował i wywiercił koronką dziury pod puszki. Co też mój Luby uczynił. Skonsultowaliśmy się jedynie z naszym Majstrem, czy można wywiercić te otwory w pustakach kominowych, które widzicie na poniższym zdjęciu. Światełka będziemy mieć w co drugim schodku. Polecano mi model Tango firmy Scoff. (http://www.skoff.com.pl/pl/produkt/oswietlenie-architektoniczne/music-line-short/tango-short/tango-mini-short). Podobno niezniszczalne. Koszt około 62 zł, my mamy 12 lampek, plus niezbędny jest transformatorek (około 70zł).


   Tak więc rada dla Was - zanim sobie coś zaplanujecie, upewnijcie się, że Wasze rozwiązanie jest fizycznie możliwe... Chyba że zamierzacie być prekursorem w dziedzinie nowej technologii i sami skonstruujecie coś, czego jeszcze tak do końca nie ma ;) Misiaczku? Ty wiesz, że i tak Cię kocham, całą sobą :*
    Jeśli chodzi o pytanie, które jest nam tak często zadawane - kiedy zamierzamy się wprowadzić... No cóż, boleję nad tym, bo pragnęliśmy w tym roku, ale z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień jest tak, że utwierdzam się w przekonaniu iż ta wizja staje się coraz mniej realna... Tu poślizg, tam poślizg...tu się nie przyspieszy, tam się nie przyspieszy... i niestety trzeba patrzeć trzeźwo. Od poniedziałku tynki powinny już prawdziwie działać, na razie mamy składowane w domku materiały. Tynki będą musiały wyschnąć, niestety. Co również niestety zabiera czas. Tak więc znowu będzie u nas przestój, bo sam beton wiąże się 21 dni, a schnie o wiele dłużej. Wylewka 5 cm (na parterze) schnie 6 tygodni, a 3 cm (na I piętrze) - 3 tygodnie. Lepiej odczekać, niż później martwić się pęknięciami i usterkami.
   Z kolejnych pomysłów, jakie mamy, do głowy przyszło mi, że północną ścianę domu możemy wykorzystać na składowanie drewienka opałowego. Oczywiście ładnie pociupane i estetycznie poukładane. Część drewna będzie również przy domku narzędziowym, ale przecież nie zmieścimy tam aż takiej ilości, trzeba by było pomyśleć o ewentualnej drewutni.

2 komentarze:

  1. Ślicznie u Was, już nie mogę się doczekać aż na blogu zobaczę zdjęcia z popołudniowej herbatki pitej na skończonym ukwieconym tarasie! :) Duuużo siły i wytrwałości życzę, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ja też nie mogę się doczekać samego tarasu. Wiem, że czeka nas jeszcze mnóóóóstwo pracy nad nim...Samo podniesienie do granic fundamentu to ogromny wysiłek... I bardzo bym chciała, żeby udało nam się dokończyć przynajmniej to w tym roku...Ale zobaczymy. Buziaki dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń