wtorek, 28 października 2014

Podbitka...Więcej kolorów w ogrodzie

Sympatyczny Pan Ryszard  zajął się naszą podbitką. Na razie udało się wykonać fragment podbitki. Będzie ona jeszcze raz impregnowana. Pan Ryszard twierdzi, że do poniedziałku uda Mu się skończyć. Poprosiliśmy Go również o pomoc w zabezpieczeniu czoła balkonów brązową blachą oraz o przemalowanie drewnianych ozdobników na kolor pasujący do całej reszty.
 Ja natomiast ponownie zajęłam się ogrodem. Dosadziłam dwie kolejne chryzantemy, tym razem patriotyczne kolory- biały i czerwony... Czerwona trafiła blisko Pana Stefana, aby umilić mu jesienne chłody. Kolor jest przepięknie intensywny.
 Pani Stefanowa natomiast otrzymała białe chryzantemy.
 Tak wygląda ogrodzenie naszych sąsiadów. Siatka plus drewniane panele. A znad nich wyglądają główki thui brabant... I wielki orzech.
 A tu już moja ostróżka, zachwyca swoją barwą i tym, że wciąż kwitnie...
 Tutaj natomiast zgrany duet...Wojtuś i Tiger... Wojtuś nie wydaje się być zachwycony tym, że Tigerek ma ochotę wtulić się w jego ciepłe futerko...
Miłego wieczorku wszystkim, idę odpocząć z Mężusiem, bo jutro wstajemy wcześnie rano do pracy.

9 komentarzy:

  1. Cieszcie się Klaudio wspaniałymi postępami- podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna sprawa z tym gminnym dofinansowaniem! No, coż- ekologię trzeba wspierać! :)
    A chryzantemy faktycznie są piękne- zwłaszcza ta czerwona.
    pozdrawiam serdecznie :)
    http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aalex, ja Ciebie rownież cieplutko pozdrawiam, dziękuję za Twoje odwiedziny:*. Tak, ta czerwona jest niesamowita, trochę przypomina mi kolor moich róż

      Usuń
  3. Super sprawa taka podbitka, my nie mamy i nie wiem czy kiedykolwiek mieć będziemy :/ Wolę odłożyć sobie pieniądze na kolektory słoneczne. Już byliśmy bliscy podpisywania umowy... nie pamiętam, kiedy, ale wstrzymałam inwestycję bo wiązało się z dużymi jednak kosztami, u nas nie było aż 70% i nie podobała mi się wizja jakiejś przeróbki naszego bojlera, który tfu tfu do dziś działa bez zarzutu :) Fajne zwierzaki :D My mieliśmy prawie 20 lat żółwiczkę stepową :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agatku kochany, trzymam kciuki za Ciebie, żebyś już niedługo mogła cieszyć się własnymi solarami bez nadmiernej przeróbki boilera. Oooooo, ja kocham żółwie i też miałam stepowego, a nawet dwa. Ten z kolei jest grecki, najbardziej odporny na choroby. Nie ma terrarium, chodzi sobie wolny po całym pokoju. Pozdrawiam serdecznie:*

      Usuń
  4. Bardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Super to zostało opisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.

    OdpowiedzUsuń