Pomimo biegania między pracą zawodową, a popychaniem urządzania naszego gniazdka, udaje mi się odnaleźć chwilkę na różne refleksje i rozważania. Czasem jest to moment podczas wykonywania prostych czynności, jak prace w ogrodzie, czy zamiatanie nagromadzonego pyłu i styropianu w naszym domku po kolejnych etapach budowy, czy też jeszcze innych rzeczy. Chciałam się z Wami podzielić jednym z moich wielu codziennych refleksji, które staram się w sobie pielęgnować i kształcić. Docenianie i poczucie wdzięczności. Takiej codziennej, ludzkiej wdzięczności. Żyjemy w epoce konsumpcjonizmu, kiedy to każdy pędzi przed siebie, nie mając czasu na nic, a goniąc nieustannie za tym, aby posiadać jak najwięcej. Nawet reklamy telewizyjne stają się nieznośne...Ostatnio denerwuje mnie taka jedna, w której to stary, prosty telefon zostaje nazwany antykiem...Bo teraz jest moda na supernowoczesne iphony i smartfony, kto ich nie ma, jest z innej epoki. A ja tam lubię mojego antyka, przynajmniej bateria służy mi tydzień i nie muszę codziennie jej ładować. Telefon jak dla mnie ma służyć do dzwonienia, a im większą ilością funkcji go faszerują, tym krócej wygląda jego żywotność. Ciekawe, czy wkrótce telefon będzie dla nas robił poranną kawę...
Zwykłe, ziemskie, ludzkie przyjemności idą w odstawkę. Teraz liczą się zupełnie inne rzeczy... I w całym tym pościgu za nie wiadomo czym, tracimy naszą zdolność doceniania tego, czym obdarzył nas los, co dostaliśmy od Boga, co każdego dnia otrzymujemy, chociaż przecież nie musi tak być... W angielskim jest taki zwrot "taking something for granted", którego brakuje mi w polskim. Ale postaram się przetłumaczyć tak, aby oddać znaczenie tych słów. Znaczą one traktowanie czegoś jako coś oczywistego, coś, co nam się należy, coś co zawsze jest i ma być, bo tak już jest. I ja staram się z tym walczyć, usiłuję każdego dnia dostrzegać to, co pięknego i dobrego jest wokół mnie... Bo z takich małych rzeczy składa się nasze szczęście. Jeśli będziemy potrafili się nimi cieszyć, życie choćby nie wiem jak ciężkie, będzie o wiele lżejsze i przyjemniejsze, a i my sami może zaczniemy dostrzegać to, co tak naprawdę powinno w życiu się liczyć.
I czasem jest mi ciężko ogarnąć myślami to wszystko co w życiu otrzymałam... Od wspaniałych, najcudowniejszych rzeczy, do tych malutkich, całkiem błahych... Często dziękuję w duchu za mojego wymarzonego Męża, który jest dla mnie taki dobry, który uchyliłby mi nieba, gdyby mógł. Przecież kupił mi nawet konia, Mimi... Dziękuję za moją cudowną Mamę, która zawsze tak bardzo się o mnie troszczyła, czasem aż z przesadą :)... za Brata, za wspaniałych Teściów, których mam od ponad pięciu lat... za moich przyjaciół - tych rozsianych po Polsce (a także jednego z Indii), ale i tych, którzy ze mną pracują, dzieląc smutki i radości. Dziękuję za to, że każdego ranka budzę się i mogę widzieć świat, bo mam sprawne oczy (doceniam to szczególnie, kiedy w pracy spędzam czas z jednym niewidomym Panem)...I za to, że gdy się już budzę, to nie tylko mam dach nad głową, ale i ciepłe ciałko mojego Grzesiaczka przytulonego do mnie... A potem gdy piję poranną kawę, nasz kotek Wojtuś umila mi ją swoim mruczeniem i ocieraniem się o mnie... Doceniam coraz bardziej momenty, kiedy mogę cieszyć się słońcem i kiedy dzień jest długi, a noc krótka... Doceniam piękną naturę wokół mnie - tą całkiem dziką, nie ujarzmioną jeszcze do końca przez człowieka, ale i tą, wypieszczoną ludzką ręką... Umiem cieszyć się pięknem ogrodów, które należą do innych, gdy jedziemy samochodem wyglądam przez szybę, podziwiając wysiłki innych. Tak bardzo teraz doceniam jak urokliwą działkę otrzymaliśmy od moich Teściów - nie przy głównej drodze, lecz na niewielkim uboczu, wśród drzew, taką słoneczną i przyjemną. Doceniam i podziwiam kulinarne wyczyny mojej zdolnej Teściowej, która z taką ochotą dzieli się z nami owocami swojego talentu. Doceniam to, że żyję w Polsce, a nie na przykład w Pakistanie, gdzie kobiety traktuje się podmiotowo i nie mają ode jakiegokolwiek dostępu ani prawa do nauki. Cieszę się najmniejszymi rzeczami w ogrodzie - cieszy mnie każdy nowy przyrost który zauważę, cieszy mnie, kiedy uda mi się wyprowadzić roślinę z choroby (tak jak to nastąpiło w przypadku rododendronów), kiedy uda mi się wyplewić chociaż mały kawałek powierzchni, cieszy mnie każdy słoneczny moment, kiedy w ogóle mogę wyjść do ogrodu.
Cieszy mnie każdy uśmiech Mieszkańca Domu pomocy Społecznej, do którego się przyczyniłam albo i nie - uwielbiam tych ludzi i każdego z nich kocham jak członka rodziny. Smucę się, kiedy ich stan się pogarsza, a potem po prostu od nas odchodzą, do tego lepszego świata bez zmartwień, ale doceniam każdy dzień, kiedy mogłam z nimi przebywać i pielęgnuję wspomnienia o wszystkich, z którymi pracowałam. Praca w DPSie uczy tak wiele...uczy pokory do życia i śmierci... Uczy doceniać normalny dom rodzinny, uczy doceniać zdrowie i siły, uczy doceniać to, że nie jest się w życiu samotnym i skazanym na uzależnienie od innych w najprostszych nieraz czynnościach... Uczy doceniać jak wiele mamy, o czym inni marzą każdego dnia.
Jeśli czytacie ten post, to jesteście tymi szczęśliwcami, którzy mają zdrowe oczy i mogą podziwiać piękno otaczającego nas świata. Czasami warto poczuć się szczęśliwym:) I tego Wam życzę kochani. Czasem w tej szalonej pogoni zatrzymajcie się i po prostu cieszcie się życiem.
Cieszy mnie każdy uśmiech Mieszkańca Domu pomocy Społecznej, do którego się przyczyniłam albo i nie - uwielbiam tych ludzi i każdego z nich kocham jak członka rodziny. Smucę się, kiedy ich stan się pogarsza, a potem po prostu od nas odchodzą, do tego lepszego świata bez zmartwień, ale doceniam każdy dzień, kiedy mogłam z nimi przebywać i pielęgnuję wspomnienia o wszystkich, z którymi pracowałam. Praca w DPSie uczy tak wiele...uczy pokory do życia i śmierci... Uczy doceniać normalny dom rodzinny, uczy doceniać zdrowie i siły, uczy doceniać to, że nie jest się w życiu samotnym i skazanym na uzależnienie od innych w najprostszych nieraz czynnościach... Uczy doceniać jak wiele mamy, o czym inni marzą każdego dnia.
Jeśli czytacie ten post, to jesteście tymi szczęśliwcami, którzy mają zdrowe oczy i mogą podziwiać piękno otaczającego nas świata. Czasami warto poczuć się szczęśliwym:) I tego Wam życzę kochani. Czasem w tej szalonej pogoni zatrzymajcie się i po prostu cieszcie się życiem.
Dzień dobry :)))
OdpowiedzUsuńJak byś wyciągnęła to wszystko z mojej głowy. Napisałaś o swojej pracy, że to dzięki niej umiesz docenić... na pewno też, ale przede wszystkim dzięki wrażliwości i mądrości :))) Bardzo mądry post, temat na czasie i powinien niczym walenie w bęben rozchodzić się po całej planecie Ziemi bo to my - ludzie, pozbawiamy się radości, szczęścia.
Sunia Emilka urocza, marzy mi się właśnie biszkoptowa labradorka ale... może kiedyś? Moja sunia zaakceptowała koty nie toleruje psów, jest o nie zazdrosna i każdego przybysza - eliminuje w sposób taktyczny sprowadzając go na złą drogę :/ Taka cwaniara.
Witaj Agatku! Twoja słodziutka sunia na zdjęciu z przytulonym do niej kotkiem bardzo mnie rozczuliła. Wspaniała jest taka przyjaźń między różnymi gatunkami zwierząt. Pozdrawiam Cię serdecznie i ściskam
UsuńBardzo piękny wpis, Klaudio- mądry i życiowy. Takie rozważania są człowiekowi potrzebne, bo przyczyniają się do kształtowania naszych sumień, a im więcej wniosków wyciągniemy, tym lepiej dla nas :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie :)
http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
Witaj Aalex moja kochana:) Milo Cię słyszeć i ja również pozdrawiam serdecznie!
UsuńKlaudia, pięknie napisałaś :) zgadzam sie z Tobą w 100%!!! Też widze wokół siebie, że ludzie za czymś pędzą, niby jest tyle sposobów by się komunikować a jednak zamykają sie w swoich domach, zakładają rodziny i pędzą za pieniądzem, byle tylko mieć jak najwięcej, i niestety wszechobecna zazdrość i zawiść.. to smutne tak na prawde, że wiele ludzi w dzisiejszych czasach nie potrafi najzwyczajniej w świecie pochwalić drugiego, kibicować mu, trzymać kciuków za drugiego plany, tylko niestety cieszą się jak noga się podwinie.. Wydaje mi sie, że kiedyś było troche inaczej, jakoś tak lepiej między nami ludźmi.. ale masz racje , trzeba doceniać to co się ma, ukochanego męża, rodzinkę, najbliższych, że są z nami, bo tak jak mówisz różnie bywa.. sama naoglądałaś się biednych schorowanych ludzi w DPSie, ja również takich się naoglądałam po szpitalach.. i doceniam i cieszę się z małych rzeczy, ale oprócz tego daje mi to do myślenia, że tak wiele spraw jest mało ważnych za którymi pędzą inni, a ja jakoś tak idę sobie swoim torem, troszkę wolniej, ale chyba widzę więcej niż niektórzy. Fajnie, że są tacy ludzie jak Ty, miło się czyta takie wpisy :) pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńWitaj Fibbi! Dziękuję za tak miłe słowa. Dobrze to ujęłaś - ludzie faktycznie zamykają się teraz w domach i są obojętni na innych, nieczuli, wolą nie dostrzegać zmartwień innych osób. Zamykają się w swoich domach ale i w swoich sercach... Ale na szczęście nie wszyscy! Mam to szczęście, że znam parę wspaniałych ludzi, którzy pomagają mi nie tracić wiary w człowieczeństwo, którzy są dla mnie wzorcami...
UsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie i ściskam ciepło
Witaj, doskonale Cię rozumiem....mnie też drażni pęd dzisiejszy, ta nowoczesność.... Czasem czuję się, jakbym urodziła się za późno....
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne posyłam!
Ja również serdecznie ściskam!
UsuńCzuję dokładnie to samo...pienie ujęłaś to co czym cieszyć się powinniśmy i to co jest prawdziwym skarbem w życiu:))) Ja cały czas pracuję nad tym aby zatrzymać się, docenić to co ważne, to co piękne...i coraz bardziej mi się to udaje.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i oczywiście zapraszam do siebie:)
Agatko, bardzo się cieszę, że docenianie tego co ważne i piękne Ci się udaje. Trzymam za Ciebie mocno kciuki! Ściskam serdecznie
UsuńJestem zachwycona Twoim postrzeganiem świata, a przecież jesteś o całe pokolenie młodsza ode mnie. Twój Mąż, Twoi Rodzice i Teściowie mogą być z ciebie dumni!
OdpowiedzUsuńProszę napisz mi na maila basia.olesno@gmail.com swój adres, a wyślę Ci nagrodę- niespodziankę.
Od 30 lat uczę w szkole i lubię nagradzać młodzież:-))))))
Ojej, Basiu...Ty to mnie dopiero zaskoczyłaś! Dziękuję ogromnie za tak milutkie słowa...I za nasze maile...I za ciepło od Ciebie bijące. Po prostu dziękuję :*
UsuńA Emilka jest śliczna. Ja mam Browara( ta rasa), którego mój Kamil przygarnął pobitego, porzuconego!
OdpowiedzUsuńI kocha nas wszystkich, a Kamila najbardziej!