Ale najpierw najrozkoszniejszy kiciak na świecie - Wojtuś... Dziś w nocy po raz kolejny gdy tylko z Grzesiem ruszyliśmy ręką lub nogą, nasza mała Pociecha dreptała od nóg do naszych twarzy i mruczała z zadowoleniem prosząc o drobną pieszczotę. Gdy tylko Wojtuś ją otrzymywał, od razu odwdzięczał się masażem swoimi rozkosznymi łapkami. Czuję się taka zrelaksowana i wymasowana po tej nocy:) Wojtuś ma to do siebie, że masując nie wysuwa swoich pazurków, robi to niezwykle delikatnie. W ogóle to delikatny kotek, w zabawach nigdy nie gryzie ani nie drapie mocno, jedynie muska czasem ledwo wyczuwalnie. Jest niesamowity.
A teraz mała refleksja...Przeglądałam zdjęcia sprzed kilku miesięcy i zdumiałam się jak bardzo wszystko zmieniło się wokół mnie... Zobaczcie, tak wyglądał ogród za domem jeszcze w czerwcu:
A tak jest teraz:
Wszędzie jesień roztacza swoje wdzięki, a u mnie ostatkami sił broni się wiosna. Mieczyki są niesamowite - uratowałam je kupując na promocji w Biedronce za dosłownie 2,50 zł za 10 sztuk i zasadziłam już w ostatnim dla nich momencie..Inaczej biedne ślicznotki po prostu by zginęły. Cebulki mieczyków muszą być wkopane do ziemi na wiosnę, potem po przekwitnięciu wyciąga się cebulki i zasusza, aby za rok znów je wsadzić. Bez tego zabiegu umierają. Moje właśnie zaczynają kwitnąć, odwdzięczając się za ratunek. Dopasowały się kolorem zarówno do dyni, jak i wiadereczka od Grzesia:)
Dziś pogoda nie bardzo sprzyjała, ale i tak udało mi się wykonać część zaplanowanych prac w ogrodzie. Pożegnałam się na dobre z dyniami ozdobnymi i cukiniami... Zrobiło się dużo miejsca na przyszłoroczne nowe roślinki. Odkryta ziemia wygląda ładnie i zdrowo. Plewienia nie było aż tak dużo, ponieważ duże liście dyń i cukinii nie dawały chwastom zbyt dużego pola do popisu. Znowu widać berberysa, winorośl oraz hibiskusa. A jeszcze nie tak dawno tętniło tutaj zielone życie - zarówno na gruncie, jak i na ścianie.
Ścięłam uschniętą gipsówkę, kwitła przepięknie, zobaczymy jak za rok... Przesadziłam pigwowca, ponieważ okazał się być za blisko krzewuszki cudownej... Żurawki zasadzone zostały na nowe miejsce, ponieważ kompletnie już skryły mi się pod malinami, które owocują jak szalone...Znalazłam lepsze miejsce dla lilaka, który również był tłumiony przez wszędobylskie maliny...Przesadziłam dwa małe iglaczki, które walczyły o słońce z obficie kwitnącymi cyniami... Wykopałam karpy dalii, które wysuszę i przechowam do następnego sezonu...I zrobiłam parę innych rzeczy. Marzy mi się jeszcze skoszenie trawska, ale to już musi zrobić mój Luby, kosiarką żyłkową...
Na kopczyku z darni, który pokryłam ziemią zasadziłam na razie głównie prymulki, ale też goździki, szafirki i margerytki. Zobaczymy ile z roślinek wypadnie po zimie...Kolejny pokój pokryty jest regipsami...Tym razem jest to pokój wschodni, z balkonem i jaskółką.
A u naszych Sąsiadów kolorowo i jesiennie:) Trzeba sprzątać spadające liście z jabłonki.
Pan od drzwi wycenił nam je na 7200 z montażem.
Pan Przemek przyjedzie wyregulować okna i wymienić szybę wraz z technikiem z ABMu za tydzień, we czwartek.
I na koniec - wiecie, że dziś dzień Anioła Stróża? Jak byłam mała modlitwa do Anioła Stróża była nieodłącznym elementem mojego pacierza.... Teraz łapię się na tym, że nie doceniam mojego prywatnego Opiekuna i często o Nim zapominam. Zdaje się, że będę się musiała poprawić:) Miłego wieczoru Wszystkim i śpijcie z Aniołkami.
Oj dzieje się u Ciebie dużo...widać już różnice...:))) Ogródek prezentuje się pięknie. Kicia prześliczna, tak słodka, że bark słów.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie.
Usuńdziękuję Agatko:) I miło jest mi Ciebie tutaj gościć. Ściskam mocno
Pięknie, jak zawsze zresztą. A ja uprzejmie proszę o miejsce pochodzenia wiaderka, bo się zakochałam i takowe w innym kolorze pragnę nabyć ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/
Kochana, wiadereczko Mąż kupił mi w Obi, nie było drogie, kilkanaście złotych. Pozdrawiam!
Usuń