wtorek, 23 września 2014

I po urlopiku... Wełna na suficie ułożona...

   I już po naszym króciutkim urlopiku...Szczawa przywitała nas i pożegnała słoneczkiem... Ale w powietrzu czuć już znaczne ochłodzenie, co nie napawa mnie radością. Bardzo żałowałam, że nie miałam ze sobą swojego Canona... Taka piękna okolica...takie cudowne stare drewniane chałupki z typowo wiejskimi ogrodami...pełno otoczaków, które tak cudownie zdobią... świeże powietrze, góry naokoło, muczenie krówek, tam gdzieś jedzie sobie pan na wozie pełnym siana... Sielanka. Mogłabym zrobić tak cudne zdjęcia i zatrzymać chwile na zawsze, jednak mój Braciszek pojechał na pokazy lotnicze w Ostrawie, więc użyczyłam Mu naszego aparatu. Ale następnym razem nie omieszkam strzelić tysiąca fotek.
   Wróciliśmy za to z moimi ukochanymi otoczakami nazbieranymi nad rzeką, ważą chyba ze sto kilo, a mi wciąż mało i mało:) Postanowiłam ozdobić nimi palisadkę na całej 40 parometrowej długości, więc trochę mi jeszcze brakuje. Ale powoli, powoli, nie od razu Kraków zbudowali... Najpierw myślałam, że po prostu zamówię otoczaki i będzie z głowy, ale prawie padłam zobaczywszy cenę... Jedna firma chciała za tonę (przy czym tona, to zaledwie kilkadziesiąt otoczaków o takiej średnicy jaka mnie interesuje, czyli 100-200mm) - uwaga...3000 zł. Stwierdziłam - nie, nie oszalałam jeszcze. Więc stopniowo będę gromadzić moje otoczaki. Będą dodatkowo cieszyć, bo własnoręcznie je wybierałam. Mój Grześ to tylko kręci głową, śmiejąc się, że do Szczawy to jeździmy głównie po otoczaki. Oj tam, oj tam:)
    Jeśli chodzi natomiast o nasze gniazdko, to wczoraj ułożyłam (sama!) reszte wełny na suficie. Jestem z siebie dumna, bo było to coś, co mnie tak troszkę przerażało - układanie wełny kompletnie poziomo nad głową... Grzesia nie było, bo w pracy, więc musiałam radzić sobie sama...I dałam radę. Zostawiłam jedynie przestrzeń nad klatką schodową dla Wujka, który będzie kładł regipsy, więc mając rusztowanie od razu włoży tam wełnę. Ja rusztowania nie miałam, a nie chciałam lawirować na drabinie na wysokości 4 m... Klatka jest niestety wysoka.
    Wpłaciłam też pieniążki na solary. Nasza gmina sporo dopłaca, jakieś 70%, więc zapłaciłam 4020 zł za dwa kolektory i zbiornik 250l, który ma wystarczyć dla rodziny typu A - do trzech osób. Montaż odbędzie się do 4 tygodni.
     Czekam na Pana Przemka i techników, ponieważ trzeba uregulować nasze okna, szczególnie te balkonowe, które lekko osiadły na zawiasach. 
    Ah, korzystając z okazji, Gosiu i Gucio, dziękuję Wam baaaaaaaardzo za przepiękne wrzosy! Jak wróciłam z urlopu, to czekały na mnie trzy, cudowne wrzosiki. Nie wiem, czy mam rękę do wrzosów, ale w czwartek, jak tylko będę znowu miała wolne, posadzę je w ogrodzie. Dziękuję kochani:*
   Kolejna porcja mięty została ścięta do suszenia, nasionka rzodkiewki i sałaty zebrane, nasionka mojej olbrzymiej liatri już prawie dojrzały, niedługo je zbiorę, dynie wciąż dochodzą kolorkami, a trawka rośnie już wolniej.
   Na zakończenie trzy fotki.... Pierwsza to roślinka - fiołek alpejski, którego dostałam od gospodyni w Szczawie na naszą piątą Rocznicę Ślubu:) Jest przepiękny, teraz już przekwitł, ale podobno miał setki kwiatów. Już zabrałam się za robienie z niego szczepek. A dwa kolejne zdjęcia przedstawiają Wojtusia:)



Wojtuś wącha cynie z mojego ogródka:) Chyba zaraził się miłością do kwiatów ode mnie.
  A jak oglądaliśmy finał Mistrzostw Świata w Siatkówce, to wtulony we mnie Wojtuś uciekał w popłochu za każdym razem kiedy krzyczałam z emocji. I udało się, nie tylko skopaliśmy Ruskom  i Brazylijczykom tyłki, ale i jesteśmy Mistrzami Świata:)

2 komentarze:

  1. Oszszsz... jak ja Ci zazdroszczę :) Ale cieszę się, że po solidnym odpoczynku znów mogę czytać Twoje blogowe wpisy. Gratuluję wykonanej pracy, a co do kolektora to pomysł jest wręcz genialny :)
    I podzielam Twoją miłość do otoczaków- bawiąc u mężowej siostry w Nowym Targu "kilka" upchnęłam w bagażniku. I fajnie...tylko że chyba się przeliczyłam. Mąż powiedział, że nasza osobówka to nie tir i z takim obciążeniem daleko nie zajedziemy i jeśli mi tak zależy, zawsze mogę biec przodem i SE je turlać;) No, ale w końcu kilka zdobi ogród. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do zabawy na moim blogu ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aalex! Tak, otoczaki ważą swoje, ale wiesz...kamyczek po kamyczku i z czasem się uzbiera:) A turlanie na pewno byłoby zabawne! Słuchaj, na sto procent któryś z Panów Tirowców widząc Cię zlitowałby się nad Tobą i przewiózł Ci mnóóóstwo otoczaków:)

      Już zerkam na zabawę:) Pozdrawiam cieplutko

      Usuń