Wraz z Mężem i moim Bratem wybraliśmy się dziś do Proszówek do naszej Mimi. Dawno już u niej nie byłam, więc okazała mi swoje niezadowolenie i to co myśli o mojej długiej nieobecności nie przychodząc, kiedy ją wołałam. Zawsze przychodzi i jeszcze radośnie rży na mój widok. Ale dziś było inaczej i miała do tego dobry powód. Faktycznie przez natłok różnych innych zajęć trochę ją zaniedbałam. Na szczęście Asia, koleżanka która ją współdzierżawi dalej na niej jeździ, więc Mimi ma kondycję. Z pokorą zrozumiałam swój błąd i przeprosiłam mojego Mimulca-Łobuza, obiecując poprawę. Poszliśmy w teren, gdzie Mimi zawsze jest w swoim żywiole. Poniżej pare zdjęć zrobionych przez mojego Braciszka:
A jeśli już o moim Bracie mowa, to muszę Go pochwalić i jego zdolności do projektowania samolotów. Sam wykonał poniższe modele. Do sprzedaży pewnie będą dostępne już niedługo:
A to zakupione w OBI sadzonki surfini kaskadowej (6 sztuk), które już powoli zdobią moje okno. Mają mnóstwo malutkich pączków, więc nie mogę się doczekać okresu letniego, kiedy zobaczę je w pełnej okazałości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz