wtorek, 10 marca 2015

Nowy drobiazg, miłe wieczory, nowe łóżko....

   Taki oto drobiażdżek sobie ostatnio kupiłam. Mała rzecz, a cieszy:) Uwielbiam tego typu drobiazgi, dodają uroku i sprawiają, że dom jest bardziej domowy. Teraz tylko pyszne polskie jabłka do środka i gotowe:)

 Blat wpuszczony w parapet to cudowna sprawa. Robocza ilość miejsca automatycznie się powiększa. Oczywiście przekłada się to jednak na wyższy koszt całej płyty blatowej...ale coś za coś, czasem warto dopłacić.

 A tak spędzamy wieczory...przy cieple kominka, przy hipnotyzujących błyskach tańczącego ognia. Coś, co zawsze mi się marzyło...Marzenia się spełniają, trzeba tylko być cierpliwym i do nich dążyć...

Nie pokazywałam Wam jeszcze naszego wiatrołapu...Zdjęcie jest kiepskawe, nie oddaje faktury płyty, ale nie dałam rady zrobić innego...Jest to wiąz lombardia, druga natomiast strona drzwi przesuwnych jest w lustrze. Są to wysokie drzwi, sięgają aż samego sufitu, dlatego szafa jest naprawdę pojemna. Bałam się, że po jej montażu mały już wiatrołap zupełnie zrobi się klaustrofobiczny, jednak tak się nie stało! Włożenie tam lustra było strzałem w dziesiątkę, ponieważ optycznie nawet powiększyło pomieszczenie.
..
A to lampa w salonie. Świeci niezwykle jasno i wygląda naprawdę pięknie.

 Druga, nieco mniejsza znajduje się zaraz po wyjściu z wiatrołapu:
 A to już lampa nad stołem w kuchni. Od razu wpadła mi w oko.
 Mój Luby zamontował już wideodomofon, chociaż na jego użyteczność będziemy musieli poczekać dopiero do montażu ogrodzenia. Póki co jest zawieszony, aby gołe kabelki nie straszyły na ścianie.

 Znowu mała zmiana w północnej sypialni... Dodałam więcej zielonych akcentów.
 A tak wreszcie prezentuje się nasza niebieska sypialnia już z łóżkiem. Mój Misiaczek wczoraj je składał, więc mogliśmy przespać na nim zeszłą noc... Rano usłyszałam: "Kochanie, jak mi się zaj***iście spało! To łóżko to jest najlepszy zakup w tym domu" :) A dla przypomnienia łóżko to kupiłam za plecami mojego Ukochanego, który stwierdził, że ponieważ mamy już jedno łoże małżeńskie, to nie potrzebujemy drugiego... Ale ja będąc osobą upartą, ponieważ tak bardzo zamarzyło mi się jasne łóżko do tego właśnie pokoju, po prostu je zamówiłam i poinformowałam o tym mojego Grzesia. No cóż, musiał się pogodzić z faktem, że czasem ma upartą żonę:) I zdaje się, że nieraz ta uparta żona ma jednak rację, jak w tym przypadku.
A to taki aniołeczek, który dostałam od miłej Basi...Znalazł swoje miejsce w naszej niebieskiej sypialni.
 Moje hiacynty zakwitły dokładnie na 8 marca...
A to już kolejna mała przyjemność, na którą sobie pozwoliłam...Krokusiki kupione na placu.
Miłego wieczoru wszystkim:)

2 komentarze:

  1. Klaudio Kochana, od trzech miesięcy nie wyświetlił mi się żaden Twój wpis, więc myślałam, że zrobiłaś przerwę w blogowaniu, dziś przeczytałam u mnie Twój komentarz, więc weszłam i nadal nic, wpis z listopada. Dopiero jak kliknęłam w archiwum wyświetliła mi się cała masa piękności w Waszym domku. Ile tu zmian, jak pięknie mieszkacie, bardzo się cieszę.
    Pooglądam wszystko i na pewno dostaniecie ode mnie obraz jak się tylko ogarnę, bo brat już miesiąc w szpitalu ( po operacji były dni całkowitej walki o życie), a ja z bardzo chorą mamą, psami, pracą i tysiącem problemów, które sypią się na mnie okrutnie. Serdecznie pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetne te oświetlenia. Może dzięki Tobie polubię współczesny styl? Lustro zawsze powiększa optycznie pomieszczenie gdziekolwiek go dasz :) Ogromnie się cieszę, że przybijacie już do portu :D

    OdpowiedzUsuń