piątek, 24 marca 2017

Tęskniąc za wiosną...

   Gdzie ona się podziała? Kiedy prawdziwie przybędzie? Dzisiaj kolejny deszczowy dzień... Ja wiem, że deszcz roślinkom potrzebny, ale okres zimowy tak mi się dłuży, że już chciałabym ciepełka, słoneczka, kwitnących roślin... Ciągle przeglądam na laptopie zdjęcia ogrodu sprzed roku, jak wszystko pięknie rosło i cieszyło się słońcem... Przez internet zamówiłam mnóstwo roślin, w tym drzewka ozdobne, część już przyszła, na pozostałą część czekam. W domu rozmnażam hortensje bukietowe różnych gatunków...Ciągle wyglądam przez okno obserwując jak czosnki ozdobne dzielnie wschodzą, ciesząc pięknymi, mięsistymi liśćmi. Będzie pięknie gdy zakwitną wielkimi fioletowymi kulami, ale na to trzeba będzie poczekać jeszcze miesiąc. Rododendrony także całe w pąkach, rozchodniki już wychodzą z ziemi, część z nich rozmnożyłam przez podział, szczególnie zależy mi na tych o czarnych pędach z czerwonymi kwiatostanami.
   W sobotę przyjeżdża nam 10 kubików drewna bukowego do kominka, trzeba będzie je ułożyć i sezonować na kolejne sezony grzewcze. Teraz w większości dogrzewamy gazem, bo pogoda taka nijaka- niby za ciepło na pełne grzanie w kominku, a za zimno aby wcale nie grzać. W Polsce sezon grzewczy jest naprawdę długi...
    W planach mamy zabezpieczenie oczka wodnego dla naszych pociech, żeby jednak było bezpieczniej. Tadzio uwielbia wodę, kocha się kąpać, a jeszcze długo nie będzie świadomy zagrożenia związanego z możliwością utonięcia, nie mówiąc już o Jego młodszym Braciszku, który jeszcze nie poznał wcale tego świata.
   Wraz z Tadziem chodzimy raz w tygodniu na cudowne zajęcio-warsztaty dla mam z ich pociechami. Tadzio jest w swoim żywiole, mój gwiazdor kochany, zawsze w centrum uwagi, zaczepia inne mamusie uśmiechem, częstuje ciasteczkami, interesują Go wszyscy i wszystko, ma śmiałość by podejść do każdego. Krępuje się czasem jedynie, kiedy nagle na salę wchodzi pan - czyli mężczyzna nie pasujący do zebranych, który robi zdjęcia :) Mam tych zdjęć mnóstwo na laptopie, ale ze względu na poszanowanie prywatności mam i ich dzieci nie będę tutaj zamieszczać. Trafią one do moich prywatnych albumów z prawdziwie wydrukowanymi zdjęciami, takimi, jakie były modne jeszcze kilkanaście lat temu. Co papier, to papier:) Muszę pomyśleć o większym miejscu na albumy, bo jedna półka zarezerwowana dla nich, to za mało, szczególnie jak narodzi się Nikoś, dokumentowanie jak rośnie zacznie się od nowa, a przecież nie może mieć mniej zdjęć niż Tadzio, bo jak podrośnie i o to spyta, to co powiem?:) Sama chciałabym móc wiedzieć jak to było ze mną, gdy byłam mała - jak się rozwijałam, jak wyglądałam w każdym miesiącu, ale wtedy nie było cyfrówek, każde zdjęcie było na wagę złota, bardziej przemyślane - bo teraz by uwiecznić jeden moment można cykać tyle razy, nie szkoda kliszy, gdyż po prostu jej nie ma, a efekty widzimy od razu na podglądzie. Kiedyś proces wywoływania zdjęć był taki ekscytujący, nigdy nie było wiadomo co się tak naprawdę zobaczy, a na odbiór zdjęć nieraz czekało się dwa tygodnie. Kto w tamtych czasach pomyślałby, że już niedługo zdjęcia można będzie robić za pomocą telefonu? Ba, nawet filmy nim nagrywać! Wtedy nie było smartfonów, nie było selfie, nie było wielu możliwości, jakie mamy teraz. Ciekawe co pociągnie za sobą przyszłość, jakie nowe wynalazki...






Przyroda bardzo powoli budzi się do życia... Przy kamiennej ścieżce posadzone trzy sosenki (sosna górska Pinus mugo Pa) - mój cudny imieninowy prezencik od Wiolusi i Mężusia. Mają przepiękny kolor, a do tego są karłowe, więc nie urosną już wiele, można je też kształtować.
 Tulipanek dla tle powiewającej trawy Pony Tails (Stipa). Zaraz obok z prawej wschodzący czosnek ozdobny.



3 komentarze:

  1. Zapraszam do mnie po słoneczne promienie :D
    Widzę, że masz oczar, o którym marzę a małpiszon nie chce się zadomowić :D
    Buziaki kochana i niech słońce przybędzie do Ciebie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Agatku kochany, uż pędzę do Ciebie w takim razie:) Przygarniesz mnie i Tadzia? Aczkolwiek dziś wreszcie sobota i wyszło słońce u nas także:) A to nie oczar, tylko dereń jadalny zaczyna pękać pączki!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo? Muszę przyjrzeć się temu dereniowi, bo oczar okropnie grymasi u mnie :)

      Usuń