środa, 13 lutego 2019

Odsmoczkowanie, Dzień Babci i Dziadka, rysunki Tadzia

To będzie króciutki post. Ja znowu jestem do tyłu... Dawno mnie tu nie było, wiem.
Więc szybciutki update...
   11 stycznia w nocy tak bardzo się rozczuliłam. Nikoś obudził się wołając mnie. Podeszłam do Niego, usłyszałam, że mówi "oczka bolą". Dostał już kropelki, więc postanowiłam dać Mu Ibuprofen, bo wiem, że ma działanie przeciwbólowe oraz przeciwzapalne. Wyciągnęłam Go z łóżeczka, położyłam na podłodze, odpięłam pampersa i użyłam sudocremu jako lubrykantu, aby czopek nie sprawił Mu bólu. Nikoś spytał "Mamo, co Ty robisz?" (Tadzio w Jego wieku ledwo mówił pojedyncze słowa_. Wytłumaczyłam, ubrałam, potem chwilę utuliłam w ramionach, a następnie położyłam Go do łóżeczka. Na co Nikoś powiedział "kuję", co znaczy "dziękuję" i zamknął oczy, zasypiając. Rozczuliłam się totalnie, że dziękuje mi za troskę, opiekę i za to, że po prostu jestem obok.
   2 lutego  natomiast był ostatnim dniem, kiedy Nikoś włożył smoczka do buzi. Nie było z tym najmniejszego problemu. Jestem z Niego taka dumna!
   Tadzio z kolei wszedł w rolę starszego brata i tak słodko opiekuje się Nikosiem. Ściąga Mu buciki, pomaga we wszystkim, opowiada bajki... To takie urocze i cieszy moje serce.
   Niedawno byliśmy na Kopcu Kraka, w Warszawie, w dwóch różnych Krainach Zabaw, w Labiryncie Luster...
   Niestety ferie spędziliśmy na chorobach, Tadzio miał najpierw jeden, potem drugi antybiotyk. W końcu wyszliśmy na prostą...Oby teraz do wiosny i by znów nie miał takiego uciążliwego kataru jak w zeszłym roku...
   Taki oto prezent wymyśliłam na Dzień Babci i Dziadka - kontury rączek Synków, a w nich miniaturki zdjęć.

 Wiem, że już po Świętach, ale zapomniałam Wam pokazać, jak przerobiłam pękniętą z jednej strony latarenkę.
 Wykorzystałam autko Tadzia, choinkę z Alliexpress, a następnie zrobiłam jedną ściankę rysując na niej renifera.
W roli śniegu wystąpiła sól do zmywarki:)

Na salsie świętowaliśmy roczek naszego tańczenia:) Miałam okazję wykonać z tej okazji taki oto tort.
 A mój Tadeuszek pewnego pięknego dnia zrobił niesamowite postępy w rysowaniu. Tak totalnie nagle, z zamaszystych bohomazów, zaczął tworzyć...kółeczka i różne inne figury zamykając je dokładnie.
 Po czym tego samego dnia...Narysował Nikosią Ninję... I nawet ten Nikoś ma oczy, nos i buzię, a wokół oczu maskę!
Byłam pełna podziwu...
A to nasz widok na zimowy krajobraz z okna salonowego... Jak widać sanki stoją w pogotowiu:)


2 komentarze:

  1. Kochane szkraby. Podoba mi się Tadziowy rysunek brata jako żółwia ninja. Jest taki wesoły. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz bardzo zdolne dzieci Klaudusiu, często się za Was modlę i cieszę się razem z Wami.

    OdpowiedzUsuń