wtorek, 29 stycznia 2019

Macierzyństwo

Jestem Mamą już od ponad trzech lat. Każdy dzień jest wyzwaniem, ale i szczęściem oraz satysfakcją. Tylko kobieta posiadająca dzieci i poświęcająca im czas potrafi zrozumieć przez co nie raz musi przechodzić matka. Bo są to łzy szczęścia i łzy smutku. Jest to euforia ale i frustracja. Jest to spełnienie, ale i osamotnienie. Jest to rozpierająca duma, ale i zmęczenie. Każdy dzień jest zupełnie inny, a jednak tak podobny do poprzedniego. Czasem chce mi się śpiewać z wszechogarniającego szczęścia, a czasem krzyczeć z bezsilności. Bycie mamą oznacza dla mnie tak wiele rzeczy. Wszelkie przeszkody, trudności i problemy w macierzyństwie, chowają się głęboko w zetknięciu z ogromem pozytywnych emocji, uczuć i doznań, które za przyczyną naszych Pociech doświadczamy.
   Bo choć macierzyństwo nie jest cukierkową w każdym calu sielanką, to nawet gdy jestem totalnie zmęczona moimi Synkami, kładę ich spać, ciesząc się w myślach na czas sam na sam z ciszą, lecz gdy tylko zasypiają, już za Nimi tęsknię i wyczekuję kolejnego dnia, by usłyszeć ich głos i zobaczyć ich uśmiechy. To taki paradoks - jednocześnie chcę od Nich odpocząć i wcale tego nie chcę.
   Macierzyństwo to dla mnie zaszczyt i błogosławieństwo. Kiedyś myślałam, że zajście w ciążę jest banalnie proste. Jakże szybko życie sprowadziło mnie na ziemię i dogłębnie zweryfikowało moje przekonania. Okazało się, że na dar dziecka w moim łonie przyszło mi czekać ponad trzy lata... Coś, co wydawało się dla mnie oczywiste, coś co brałam za pewnik okazało się nim nie być. Czy na to trzeba zasłużyć? Czy do tego trzeba dorosnąć? Jak to jest, że inne kobiety nie chcą, a mają dzieci? Te i inne pytania nasuwały mi się każdego dnia, kiedy tak bardzo starałam się zajść w ciążę. Czułam się niepełną kobietą, tyle we mnie było smutku i pustki, której nic nie mogło zapełnić. I kiedy wreszcie ujrzałam dwie kreseczki na teście ciążowym, wprost nie mogłam w to uwierzyć, że to stało się naprawdę, że faktycznie dane mi będzie być wreszcie Mamą dla mojego wyczekiwanego Dziecka.
   Wraz z momentem postanowienia odnośnie starania się o Dziecko, zaczęłam prowadzić specjalny zeszyt, w którym pisałam dla i do mojego Skarbka. Teraz prowadzę dwa takie zeszyty, dla obu moich Synków. Kiedyś, gdy będą starsi, wręczę im je, aby poznali świadectwo macierzyństwa, aby mogli cofnąć się w czasie i wiedzieć to, co nie byłoby im normalnie dane.
   Macierzyństwo jest więc dla mnie największym Darem od Boga i życia. Największym Cudem.  Bardzo często dziękuję Bogu, za Jego dobroć, za to, że pozwolił mi być Mamą dla tych dwóch, cudownych Synków. I proszę Go, by pozwolił mi również być najlepszą Mamą, jaką mogę dla Nich być. Czasem taka własnie się czuję, a czasem wręcz na odwrót.
   Macierzyństwo jest też najtrudniejszą misją kobiety. Bo nie sztuką jest urodzić dziecko, prawdziwym wyzwaniem jest wychowanie go na dobrego i szczęśliwego człowieka oraz wpojenie mu fundamentalnych wartości, które pomogą mu przetrwać nawet najtrudniejszą sytuację.
   Z wychowywaniem dzieci wiąże się też nierozerwalnie praca nad samym sobą, nieustanny rozwój swojego wnętrza, samodoskonalenie. Bo jak inaczej chcemy nauczyć nasze pociechy czegoś, jeśli sami nie damy przykładu? Dla mnie jest to walka z moją nieraz nieokiełznaną impulsywnością, ogromem emocji, które potrafią skumulować się w moim sercu wielkim, rwącym potokiem.
   
   

2 komentarze:

  1. Pięknie napisane. Wspaniały pomysł z tymi zeszytami dla Tadzia i Nikosia. Chłopcy będą mieli wspaniałą pamiątkę. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się Klauduniu pod każdym Twoim słowem. Moi Synowie skończyli przed kilkoma dniami, jeden 35, drugi 31 lat, więc jestem już doświadczoną matką, a teraz przeżywam te cuda jako babcia. Życzę Ci byś doczekała gromady kochanych Wnuków i byście byli wszyscy zdrowi i szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń