wtorek, 9 maja 2017

Wygrałam zegar gnejsowy!

   Na wstępie, jak w tytule pochwalę się, że wygrałam zegar gnejsowy w konkursie organizowanym przez przesympatycznego Tomka Szostaka oraz Gnejsy.pl. Co prawda w duchu marzyła mi się tona kory kamiennej, dla  której mam już miejsce, ale zegar też jest przepiękny. Swojego zdjęcia jeszcze nie mam, czekam aż zegar dotrze, póki co zaprezentuję to z konkursu:
   A w ogrodzie póki co dzisiaj bardzo zimny wiatr, chociaż cieszę się, że w nocy obyło się bez przymrozków... Nie wiadomo jak wyglądać będzie najbliższa noc, więc trzy dalie otrzymane od Babci i posadzone w donicach schowałam do drewnianego domku narzędziowego. Ale już we czwartek planuję wysadzenie pomidorków i dyń, które błagają o litość. Posadzę też jednoroczną szałwię czerwoną i kleomę, również podarunek od Babci.
   Pięknie kwitnie stara jabłonka, którą mamy zaraz przy tarasie, więc widzę ją z okna salonu. 
   
 Jej kwiaty są przepiękne, co roku je podziwiam.
 Malowniczo zwisa swoje pędy prawie nad oczkiem, tworząc przyjemny parasol.

 Jest naprawdę stara, trzeba było wyciąć jeden z jej wielkich konarów. A drugi, który został jest w wielu miejscach pusty, co wykorzystały sikorki oraz szpaki. Utworzyły się dwie dziuple i jedna z nich jest na wysokości naszych oczu - na zdjęciu po lewej stronie. Z roku na rok sikorki znoszą do niej jaja, następnie wylęgają się małe sikoreczki. Miło jest słyszeć ich śpiew.

Modrzew szczepiony na pniu już caluśki zieloniutki, taki puszysty. A na beczce wkrótce postawię donicę z pelargoniami.

Żurawki oraz hosty to rośliny, nad którymi chcę się w tym roku skupić. Zaczynam coraz bardziej je doceniać ze względu na ich dekoracyjne liście. Żurawki czasem jeszcze bardzo efektownie kwitną, każda na swój sposób, natomiast nie przepadam za kwiatostanami host - wolę same liście, dlatego często urywam pędy z kwiatami zanim te się rozwiną. Wzmacnia to też całą roślinę.
 Rabata trójkątna przy naszym miejscu parkingowym zmienia swoje oblicze, bo jak już wcześniej pisałam wymarzła mi lawenda. W jej miejsce posadziłam już 5 żółtych berberysów oraz 5 kęp rozplenicy japońskiej. Została też zlikwidowana brzydko wyglądająca trawa niebieska (po trzech latach jej środek był łysy, w dodatku w kilku znalazłam odchody przemiłych kotków...). W przyszłym roku posadzę tu też hortensję Annabelle oraz Polar Bear albo LimeLight - jednak póki co ją ukorzeniam.
 Na tej rabacie rosną też dwa drzewka szczepione na pniu - klon jesionolistny Flamingo oraz klon Drummondi. Jest też kalina szczepiona na pniu zakupiona w tym roku. Jest malutka, ale ma trzy pąki kwiatów. Na razie na rabacie przeważa kolor niebieski (szafirki, floks kanadyjski oraz jedną kępka niezapominajek a także kwitnące brunery), ale potem będzie bardziej fioletowo i biało oraz różowo.

A teraz kadry z tulipanami, póki jeszcze są. To mój ulubiony, na próżno próbowałam oddać jego piękno. Jakoś aparat nie chce tego wychwycić.
 Znowu ten sam tulipan. Nazwy niestety nie znam.

Te tulipanki rosną pod magnolią, przez moment zarówno drzewo, jak i tulipany kwitły. Teraz magnolia już zrzuca swoje piękne kwiaty, by rozpocząć rozwijanie liści.

Zdjęcie byłoby lepsze, gdyby świeciło słoneczko...

Tu udało mi się schwytać kilka promieni słonecznych...Po prawej floks szydlasty rozmnożony przeze mnie w zeszłym roku rozpoczyna kwitnienie, jestem szczęśliwa, że eksperyment się udał. Materiał do rozmnażania pobrałam wczesnym latem z pięciu roślin macierzystych na tarasie po zakończeniu ich kwitnienia. Floks dosyć szybko się rozrasta. Udało mi się pobrać około 50 sadzonek i je ukorzenić. W ten sposób posadziłam je wzdłuż falistej rabatki. Na pełnię kwitnienia wciąż czekam, to dopiero znikomy pokaz tego jak pięknie floks szydlasty potrafi zakwitnąć.

Młody sad i tulipany...
 Te są dwukolorowe. Jednak wolę skupisko identycznych tulipanów, w jednakowym odcieniu.
 Żółte - jedyne drzewko otoczone tym kolorem, bo też tylko jedno opakowanie tych tulipanków było w markecie. Dobrze komponują się z drobnymi mleczami w trawniku.
 Te są w dwóch kolorach i w dwóch zupełnie innych formach.
 Pomarańczowe bardziej przypominają kwiaty lilii.


  Grześ spisał się na medal kosząc trawnik:) Ogród zupełnie inaczej wygląda ze skoszoną nisko trawką.
 Oj, na tym zdjęciu dopiero widzę, że drzewko z jakiegoś powodu przechyliło mi się w jedną stronę. Będę musiała wbić mu jakiś palik i podwiązać
 Na tulipany poniżej czekać musiałam najdłużej. Ale są piękne, warto było czekać.

I jeszcze jeden kadr z szafirkami oraz pięknym małym żółtym klonem.

Po wschodniej stronie domku narzędziowego posadziłam trzy drzewka, właśnie teraz rozwijają swoje listki. Są to klon czerwony kolumnowy Crimson, wiśnia kolumnowa Amanogawa oraz klon Nizetti szczepiony na pniu.
 A to jeden z bardziej "dzikich" i nie bardzo zagospodarowanych zaułków naszej działki. Znajduje się on po stronie zachodniej, jest tu miejsce na ognisko, stara, wysoka jabłoń, orzech, kasztan, dwie brzózki oraz kilka świerków, których nie widać na zdjęciu - są po lewej stronie. Zmieściliśmy tu też drugi domek narzędziowy. 
 Na pierwszym planie orzech od mojej Babci, liczę, że w tym roku doczekam się pierwszych owoców... A pod nim także tulipanki.
 Mówi się, że pod orzechem nic nie chce rosnąć... No cóż, u mnie tulipany jakoś dają radę. Nie wybrzydzają:) Cieszą się pewnie, że nie zostały zjedzone przez nornice.
A to inna odmiana szafirka - muscari. U mnie jest ogromny, nie wiem jak u innych, ale i tak wolę te zwykłe szafirki. Kwitną wcześniej, a ich barwa od razu jest intensywna. 
 Nasz ukochany domek... Nasza oaza spokoju i miłości, nasza przystań, ostoja. Nie za duży, nie za mały, taki w sam raz. Nie sąsiadujemy z żadną drogą, wokół sami sąsiedzi i rodzina oraz jedynie droga wewnętrzna. Tak więc jest cisza i spokój, chociaż można też usłyszeć szum autostrady w oddali, do czego całkowicie się przyzwyczaiłam, bo ja wolę skupić się na dźwiękach wydawanych przez ptaki, których u nas niemało. 
 Szaleństwo niezapominajek... Te są różowe, wolę je od niebieskich, pozwalam im panoszyć się w tym miejscu, rozsiewają się bardzo szybko.
 A to biała skalnica. Znajduje się na zwykłej rabacie, nie na skalniaku, więc może ma zbyt wilgotno, ale trudno.

A to werbena w odmianie zwisającej. W tym roku posadziłam ją w dwóch wysokich donicach przy wejściu do domu. Obok stoi też heliotrop oraz różowe begonie z czarnymi liśćmi.

Nazbierałam 500 kwiatów mniszka lekarskiego i jak w zeszłym roku robię z nich syrop.
 Na łące Wujka, zaraz obok nas jest ich tysiące, a trawa jeszcze nie była koszona, więc skorzystałam.
 Przepis na syrop:
-500 kwiatów mniszka
-1litr wody
-sok z dwóch cytryn
-1 kg cukru
Zrywamy kwiaty, wykładamy płasko na przykład na papierze, aby owady miały szansę się z nich wydostać. Następnie po kilku minutach zalewamy wodą, gotujemy 20 minut i zostawiamy pod przykryciem na 24 godziny. Oddzielamy kwiaty od wywaru, dodajemy cukier i cytrynę, następnie gotujemy jeszcze minimum 3 godziny. Gorący płyn wlewamy do słoiczków, odwracamy do góry dnem, pasteryzować nie trzeba. Gotowe:)
  Syrop jest świetny na przeziębienie, ból gardła oraz kaszel. Można go pić z herbatką albo po prostu brać po łyżeczce.


Na koniec floks tym razem kanadyjski. Egzemplarz na zdjęciu mam od Babci G., natomiast dokupiłam sobie jeszcze trzy i również pięknie kwitną na rabacie trójkątnej.
   Ostatnio zamarzył mi się miłorząb dwuklapowy Mariken. Kiedyś może zawita do mojego ogrodu.
   Migdałek zakończył swoje kwitnienie, więc został radykalnie podcięty, aby mógł wypuścić nowe pędy i jeszcze obficiej zakwitnąć za rok.
    Ostatnio w jednym z odcinków Mai w Ogrodzie dowiedziałam się o ciekawym sposobie przechowywania pelargonii. I podzielę się nim z Wami, jeśli tak jak ja zamierzacie zakupić sobie w tym roku. Na jesień należy ją wyciągnąć z doniczki, usunąć liście i kwiaty, następnie przechowywać na sucho w temperaturze 2-8 stopni i trzymać tak do lutego. W marcu, gdy wypuści listki moczyć dobę w wodzie, a następnie bez ukorzeniacza do małych doniczek. Potem w maju do donic docelowych. Bardzo ciekawa jestem, czy uda mi się w ten sposób przechować pelargonie. Byłaby to duża oszczędność na przyszły rok, bo zwykle kupuję ponad 20 sztuk, by obsadzić taras, okna, drewniany wóz. W tym roku postanowiłam, że akurat wóz zdobić będą czerwone szałwie jednoroczne od Babci G.
   Z dobroci dla ogrodu mam już zrobioną pierwszą gnojówkę z kurzaka, wyszło tego około 7 litrów, 1 i 2 maja nastawiłam kolejną gnojówkę, ale z pokrzyw, których w pobliżu naprawdę mnóstwo.  Spokojnie wyjdzie jakieś 10, a może i więcej litrów. Gdy skończy się fermentować znowu nastawię kurzaka, bo on jest dobry do pomidorków, które w tym roku chciałam dopieścić bardziej niż w zeszłym.  
   Dla niewtajemniczonych wyjaśnię,  że pokrzywa zawiera mnóstwo witamin (A, B2, C, K), soli mineralnych (azot, potas, magnez, fosfor, żelazo, cynk, wapń, krzem, mangan), a także różne pektyny, enzymy, kwasy organiczne i to wszystko pomaga roślinie zdrowo się rozwijać oraz ładnie kwitnąć. Pokrzywa działa również wspaniale na organizm człowieka, mój Dziadziuś uwielbia robić taką jajecznicę z wszelkimi zielonymi dodatkami, między innymi właśnie z posiekaną pokrzywą oraz pietruszką. Śmieję się, że w zasadzie więcej w tej jajecznicy jest zieleniny niż jajka. Pokrzywa jest naprawdę niedocenioną rośliną i tępi się ją na wszelkie sposoby. A są ogrodnicy, którzy specjalnie wygospodarowują  kawałek ogrodu na uprawę pokrzywy, aby później móc z niej korzystać właśnie. Ja nie muszę, bo jak wspomniałam za ogrodzeniem mam jej pod dostatkiem, rośnie w kilku miejscach. O ile w kuchni jeszcze jej nie stosuję (bo chyba Mężuś to by mnie wysłał do jakiegoś zakładu dla myślących inaczej...), to w ogrodzie tak, wiem że moje roślinki ją uwielbiają. Jedyny minus, to przykry zapach gnojówki.
   Z kolei gnojówka w kurzych odchodów ma podobne działanie do pokrzywy, jednak jest to silniejszy nawóz, więc trzeba uważać z jego dawkowaniem. Gnojówkę zawsze się rozcieńcza, jest to proporcja zazwyczaj 1:10 (1litr gnojówki na 10 litrów wody). W przypadku młodych roślinek rozcieńczenie może być większe.
   W późnieszym okresie liczę na to, że sadzonki żywokostu od Babci J. rozrosną się na tyle, że również z nich będę mogła zrobić nawóz, który jest doskonałym źródłem potasu. Jest on niezbędny roślinom kwitnącym i owocującym.
   W ogrodzie wykorzystać można też odpadki kuchenne. Ja zbieram wszystkie skórki od bananów, które są bogatym źródłem wszelkich minerałów, kroję na małe kawałeczki i podsuszam, a potem mieszam z ziemią wokół roślin kwitnących.
   Świetne są skorupki od jajek - zawierają dużo wapnia. Natomiast fusy z kawy i herbaty rzucam pod krzaczki borówek oraz hortensji, bo zakwaszają glebę i stopniowo uwalniają azot, a rośliny te lubią kwaśną ziemię.
   Popiół drzewny z kolei jest świetnym azotem jesiennym, gdyż nie zawiera azotu (azot odpowiedzialny jest za wzrost roślin, a na jesień wiadomo - roślinki powinny przechodzić w stan spoczynku na zimę i nawożenie azotem nie jest wskazane, bo może wyrządzić im krzywdę). Dodatkowo odkwasza ziemię (więc jest dobry na trawnik, gdzie pojawia się mech lubiący kwaśny odczyn gleby, a nie jest dobry pod wszelkie różaneczniki, wrzosowate, hortensje, borówki, żurawinę wielkoowocową itd.)
Tak wyglądają sztorby wierzby. Tutaj moczą się w wodzie przed posadzeniem.
  Ostatnio posadziłam też 28 sztorbów wierzby energetycznej Salix Viminalis, myśląc o przyszłym materiale na wiklinę, bo zamierzam kiedyś zrobić wiklinowe płotki, które tak bardzo mi się podobają, może jakieś kule, czy podpory pod groszek. Pomysłów jest wiele, ale trzeba mieć materiał. Przez pierwszy rok trzeba pilnować, aby nie było wokół nich chwastów, bo muszą się przyjąć i wzmocnić. Potem poradzą sobie same. Kupowane są często na opał, jak sama nazwa wskazuje, bo rosną dosyć szybko.



A powyżej już moje kochane Maleństwo, patrzy przez okno tarasowe co mama wyczynia w ogrodzie i zajada Kinderka. Ostatnio był z Tatą na przejażdżkę pociągiem do Krakowa i ogromnie Mu się podobało.
A powyżej przygotowujemy się do roli starszego Brata:) Małpka dostała smoka, pieluszkę i idzie spać. Zdaje się, że Tadzio chce jej jeszcze książeczkę poczytać.

12 komentarzy:

  1. Witaj Klaudusiu! Wpadłam z rewizytą zobaczyć Twoje zielone królestwo. Pięknie zagospodarowałaś swój ogród. Widać tu ogromną miłość do roślin i bardzo profesjonalne podejście do ich uprawy. Ogród wygląda wspaniale i bardzo efektownie. Z przyjemnością przeczytałam też kilka wcześniejszych postów. Wiem ile pracy trzeba włożyć w utrzymanie ogrodu w takiej kondycji ale jeśli się to kocha to sama przyjemność. Świetnie wygląda trójkątna rabata choć myślę, że trzy sadzonki rozplenicy to nie najlepszy pomysł. Moja najmłodsza, trzyletnia kępa ma około 2 metrów średnicy, potrzebuje więc mnóstwo miejsca.
    Masz ślicznego synka!
    Dziękuję Ci za odwiedziny i miły komentarz. Przesyłam cieplutkie pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jak mi miło, Ewciu! Witaj u mnie:) To prawda, pracy jest mnóstwo. Dziś też myślałam, że coś uda się zrobić, ale leje potwornie.
      Strasznie duża ta Twoja rozplenica! Chyba dajesz jej hormon wzrostu albo jakiś super nawóz:) U mnie trzyletnia kępa ma niecały metr. Zawsze będzie można ją dzielić i rozdawać znajomym, jeśli będzie za duża:)
      Pozdrawiam cieplutko i do zobaczenia przy kolejnych wpisach:) Już nie mogę się doczekać jak Twój ogród będzie wyglądał wkrótce

      Usuń
  2. Klauduniu, pełna podziwu dla Ciebie, pokazałam Twój ogród mojemu mężowi i zaniemówił, a jak dodałam, że Tadzio jest młodszy od Konradka, a Nikoś ma się za miesiąc narodzić, to już całkiem zaniemówił z podziwu dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo Basieńko, pozdrów ode mnie swojego Męża, uściskaj Konradka. Nikoś już chce wyjść na świat, dobija się i dobija:) A ja siły mam coraz mniej! Mam nadzieję, że podołam wszystkiemu, jak już drugi Synek się pojawi.

      Usuń
    2. Podołasz Kochana, bo masz silne ZAPLECZE!

      Usuń
  3. Witaj Klaudio, trafiłam do Ciebie poprzez bloga Basi. Zaciekawiłaś mnie pozostawionym u niej komentarzem i postanowiłam Cię odwiedzić, choćby wirtualnie. Lubię ogrody, chociaż nie mam własnego - tak naprawdę na razie jest to moje platoniczne marzenie. Skoro miłość może być platoniczna, to marzenia też mogą, prawda? Dlatego coś mi się wydaje, że będę tutaj często wpadać. Uroczy jest ten Wasz Tadzio. Wprost chciałoby się go schrupać. I coś mi się zdaje, że będzie z niego idealny starszy brat. Pozdrawiam, a w wolnych chwilach zapraszam do mnie: http://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Karolinko! Bardzo mi miło, że mnie odwiedziłaś, witaj kochana. Współczuję, że nie możesz mieć swojego ogródka, a czy chociaż balkonik masz? Bo czasem na balkonie można mieć różne fajne roślinki, namiastkę ogrodu. Z przyjemnością do Ciebie zaraz zajrzę:) Pozdrawiam ciepło!

      Usuń
    2. Niestety, balkonu też nie mam. Musi mi wystarczyć to, co hoduję w doniczkach na parapecie. Pozdrawiam ponownie

      Usuń
  4. Trafiłam tutaj za namową Basi W. i jestem zachwycona Twoim ogrodem, najbardziej spodobały mi się te drzewka z tulipanami. A mały Tadzio jest uroczy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Olu! Bardzo mi miło, że wpadłaś w odwiedzinki. Tulipany pod drzewkami są moim eksperymentem. Posadziłam je w zeszłym roku.

      Usuń
  5. U mnie też rośnie jakaś stara odmiana jabłoni, prawdopodobnie podkład, owoc lichy ale trzymam ją dla jej cudnego kwitnienia :D
    Nieustająco jestem zakochana w twoich tulipanach i tym pomyśle obsadzenia wokół drzewek :D
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny ogród Klaudio, wspaniale go zaaranżowałaś, aż przyjemnie popatrzeć. Postaram się tutaj częściej zaglądać i podziwiać. Serdeczności od Kasi :)

    OdpowiedzUsuń