niedziela, 19 lipca 2015

Gorący weekend

Witajcie kochani. Jest taaak gorąco, ale przecież mamy lato. Ogród potrzebuje codziennej uwagi, pomimo tych trzydniowych deszczy, które były ostatnio. W dalszym ciągu ziemia nie jest tak nawodniona jak powinna być.
   Lucky doczekał się swojego legowiska, które bardzo polubił i chętnie w nim przebywa. Kocyk zazwyczaj sobie zwija i podkłada pod głowę:)

 A taki obiadek zrobiliśmy sobie na grillu w piątek. Pyszny pstrąg. Luckiemu też smakował:)
 Moja hortensja z tamtego roku - niebieska. Nawożona specjalnym środkiem dla niebieskich hortensji. W zeszłym roku prawie ją wykończyłam, bo posadziłam po południowej stronie w pełnym słońca. Jeszcze uczyłam się które hortensje można dawać do słońca, a które wolą cień... To była bolesna nauka. Z każdym dniem patrzyłam na biedną hortensję, której stan się pogarszał, a ja nie mogłam zrozumieć co się z nią dzieje. Dopiero po czasie odkryłam, że nie wszystkie hortensje nadają się do słońca i szybko ją przesadziłam. W tym roku mi się odwdzięcza. Tym razem chronię ją już nie przed słońcem, ale przed natrętnymi ślimakami

  A to pierwszy rozkwitnięty mieczyk. Przetacznik kończy swoje kwitnienie przy studni, natomiast zastępują go piękne mieczowe kwiatostany. Trudno jest utrzymać ciągłość w kwitnieniu różnych roślin w ogrodzie, ale póki co nam się udaje. Ciągle coś innego kwitnie i cieszy oczy. Motyli i trzmieli mnóstwo, mają raj.
 A to moja drug a w życiu lilia... Perfekcyjna...a jak ślicznie pachnie...
 I jeszcze raz Wam pokażę dalię, która najpierw była bordowa, teraz zmienia kolor na ciemno-czerwony. Jest dosyć wysoka, ma ponad 1m.
A tutaj z tyłu domu ukryliśmy nasze bukowe drewno. Zostało jeszcze troszkę, ale musi ono poczekać na domek narzędziowy.
 Pamiętacie zakupioną pysznogłówkę? Zaczyna się rozrastać i zaskoczyła mnie podwójnymi kwiatostanami - jeden jest zaraz nad drugim! Niesamowity widok. Moja różowa pysznogłówka nie ma takiej budowy kwiatu. Ta jest zupełnie inna z piętrowymi czerwonymi kwiatami.

 A teraz zadanie dla Was - policzcie trzmiele na lawendzie:)
 Czosnek domowej-ogródkowej produkcji:) Świeżo wykopany suszy się na pojemniku na deszczówkę.
 Słoneczniczek ozdobny. Jak widać jego też trzmiele kochają.
 Liatria zaczyna swoje fioletowe pokazy. Kwiaty rozwijają się od góry w dół.
 A to nagietki wysiane wprost do gruntu w moim małym warzywniczku.
 Kwiaty nagietka mają świetne właściwości lecznicze, dlatego zbiorę je, wysuszę i będzie jak znalazł przy przeziębieniu i nie tylko. Znalazłam prosty przepis na napar z nagietka:

Prosty napar z nagietka
Taki napar możesz wykorzystać także do okładów na chore i zmęczone oczy oraz jako płukankę do włosów i tonik do przemywania twarzy.
1 łyżkę suszonych kwiatów nagietka zalej 1 szklanką wrzątku. Przykryj i odstaw na ok. 15- 20 min. Przecedź przez sitko/gazę. Pij 3 razy dziennie, na godzinę przed posiłkiem lub zewnętrznie używaj do przemywania. Naparem z nagietka można również płukać włosy (działa wzmacniająco i regenerująco). Działa on na włosy przeciwłupieżowo i łagodzi podrażnienia skóry głowy
 Nagietek ma mnóstwo cennych właściwości, ale odsyłam Was do stron internetowych, gdzie możecie o tym poczytać.
  A tu kolejna roślina na mojej rabacie, jednak zapomniałam nazwy. Dostałam ją od mojej Babci. Jest dosyć ekspansywna.

 Ku radości mojego Lubego zdaje się, że pierwsze owady powoli zamieszkują nasz Eko-Hotel. W pniach widać zajęte dziurki.
 Chyba nie pisałam Wam o moim pierwszym, zakupionym otoczaku:) Tak mi się spodobał, że postanowiłam dać te 9 zł za 11kilogramów tego cuda. Teraz zdobi moją nowo-zrobioną rabatkę. Zwykle kamienie po prostu zbieram, gdybym chciała je wszystkie kupić, to nie starczyłoby mi pensji... Grześ nie raz po prostu kręci głową, kiedy z kolejnego spaceru przygarniam następne kamienie, twierdząc, że u mnie będzie im lepiej i będą bardziej doceniane:)
 Nowa rabatka wreszcie doczekała się oddzielenia od części trawiastej, która w przyszłości powinna się lepiej prezentować niż obecnie, bo po pracy glebogryzałki chcemy tam zasiać trawkę. Do niziutkiej palisadki wykorzystaliśmy ponownie stemple, które zostały nam po budowie domu. Najpierw jednak mąką zaznaczyłam na ziemi trasę do wykopania pod palisadkę. Potem Grześ naostrzył piłę i pociął stemple na kawałki. Wkopane są bez impregnacji, jak będą chłodniejsze dni planuję zeszlifować je jedynie od góry i zaimpregnować czymś bezbarwnym.
  Po lewej stronie na zdjęciu obudowaliśmy kolejną studzienkę, tym razem od ujścia dwóch rynien dachowych. Była tam nieestetyczna pomarańczowa gruba rura, która mnie drażniła. Została zasłonięta przez kawałki stempli, a w środku wyłożone są szyszki, tak jak w poprzedniej studzience.
 Tak to mniej więcej na razie wygląda. Mam jeszcze troszkę miejsca na kolejne nasadzenia:)


 W internecie zakupiłam skrzynkę na listy. Mała rzecz, a cieszy:) Ciekawe, czy listonosz do nas trafi, bo to w końcu nie jest główna droga, ale maleńka ścieżka, która tak naprawdę jest prywatną działką.

3 komentarze:

  1. Będzie na raty po zapomnę... białe kwiaty to onętki uwielbiam je, rzeczywiście są dość żywiołowe ale cudne. Na ślimaki dobrze jest podlewać fusami z kawy one bodajże przyklejają się do tego i odchodzą. Fusy z kawy dobre są pod hortensje, hosty, i wszystkie te co lubią kwaśniejszą glebę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prześliczne masz kwiaty :) A pomysła z pniem i pszczołami bardzo mi się podoba :)
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  2. Klaudusiu, jestem pełna podziwu dla Ciecie i Męża. Jesteście tacy młodzi i macie tyle pasji i zapału!
    Wszystko, co prezentujesz jest piękne!

    OdpowiedzUsuń