sobota, 8 listopada 2014

Gładzie prawie gotowe. Podbitka i zabezpieczenie balkoników również.

   Wiele się u nas dzieje, kilka rzeczy na raz w zasadzie. Czekam na poniedziałek, aby móc Wam pokazać efekt końcowy elewacji z podbitką, ponieważ na razie nasze balkony są zdemontowane i Pan Ryszard będzie kończył ich zabezpieczanie właśnie w poniedziałek. Póki co oto wschodnia strona:
Kolor - palisander. Pan Ryszard wymalował nam też drewniane ozdobne krzyżaki, które wreszcie pasują do całej reszty.

A to już gładzie sobie schną. Wreszcie będzie można działać dalej. O ile malowanie zostawiamy sobie na sam koniec - zaraz przed samymi meblami, to zagruntować możemy już jak gładzie wyschną. Możemy też pomalować sufity na biało, bo one raczej nie ubrudzą się przy montażu drzwi, podłóg itd. Pamiętam, że Dominik (z Remex)  polecał grunt Duluxa, a białą farbę - Dekoral Professional.
    Będziemy mogli również zamontować w końcu wszystkie kontakty i gniazdka.
    W przyszłym tygodniu będziemy też mieli gaz. Zauważyłam, że Panowie już u nas byli sobie znaczyć, gdzie będzie stała skrzyneczka.
   A teraz chciałam z całego serca podziękować dwóm kochanym Osóbkom, od których dostałam przepiękne prezenty. Pikinini  dziękuję ślicznie za uroczy znacznik dla szałwii oraz zestaw serwetek, które na pewno znajdą swoje zastosowanie - jeśli nie w decoupage, to po prostu w codziennym życiu:) Dziękuję kochana :* Często do Ciebie zaglądam i jak zwykle podziwiam.



Poniższe upominki pochodzą od uroczej i przezdolnej Basi z 5 pór roku , która pisze wspaniałe wiersze i maluje prześliczne rzeczy. Dla mnie namalowała aniołki, które wierzę, że będą na pewno czuwać nade mną i moim Grzesiaczkiem. Dostałam też od Niej przepiękny album z jej wierszami przyozdobionymi zdjęciami wykonanymi przez Jej zdolnego syna. Zdjęcia ukazują uroki tamtejszych okolic. Przepiękny album, dziękuję Basiu, za prezenty i za Twoją przyjaźń, za Twoje ciepło i bezinteresowność.











   Nie byłabym pewnie sobą, gdybym nie zamieściła choć małej wzmianki o ogrodzie. Dni coraz krótsze, ciemno robi się już przed 17, ale udało mi się wygospodarować trochę czasu na jesienne porządki. Jeden gatunek malin został skrócony, drugi zostawiam w tej formie, w jakiej jest, ponieważ owoce pojawią się na starych pędach późną wiosną /wczesnym latem. Wytnę jedynie te, które kompletnie uschną. Piękne hibiskusy bylinowe również zostały przycięte, teraz nad ziemię wystają jedynie krótkie pędy. Róży nie przycinam, ponieważ jeden pan doradził mi, aby zrobić to dopiero wiosną, ponieważ wraz z jesiennym cięciem można dorobić się choroby grzybowej roślinki. Wolałabym tego uniknąć. Również na wiosnę obie różyczki znajdą zwoje miejsce bliżej domu. Żółta będzie  miała piękne tło brązowego ogrodzenia do popisu, będzie ją tam bardziej widać. Trzecia róża nie zakwitła ani razu, ale dam jej jeszcze szansę za rok.
   Przeczytałam gdzieś o ściółkowaniu słomą, bardzo spodobały mi się zalety tego typu rozwiązania i zastosowałam je dla malin oraz truskawek. Ściółkowanie słomą podobno hamuje rozwój chwastów (jak zresztą każde inne ściółkowanie), rozkłada się bardzo powoli, sprawia, że ziemia szybciej się nagrzewa, a z drugiej strony blokuje parowanie wody z gruntu. Dodatkowo słoma zawiera sporo kwasu krzemowego, który wzmacnia tkanki roślin oraz zapobiega chorobom grzybowym. No i truskawki rosnące na słomie są czyściutkie i można je jeść prostu z krzaczka:) Tak więc postanowiłam dać temu szansę, pojechałam do mojej klaczy, po jeździe natomiast uzyskawszy zgodę właścicielki stadniny, zabrałam ze sobą zapas słomy. Z desek zrobiłam "krawężniki", dzięki którym słoma nie będzie wędrować po reszcie ogrodu. Truskawki zostały dodatkowo przycięte w celu ich odmłodzenia i polepszenia plonów przyszłorocznych.


A to widok na przepiękne brzozy z naszego balkonu od strony wschodnio-południowej. Już prawie wszystkie listki ścielą się u podnóża drzew. Widok cieszy oko, przynajmniej moje:)
Miłego długiego weekendu wszystkim.

3 komentarze:

  1. Idziecie jak burza :))) W przyszłym roku też spróbuję z tą słomą i truskawkami i zobaczymy... obecnie boję się robić jakiekolwiek rzeczy, które mogą sprzyjać zimowaniu ślimaków bez muszelek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dużo się u Ciebie dzieje. Wszystko pięknieje! Cieszę się, że moje drobiazgi się podobają i mam nadzieję wpisują w klimat :-) Ja za Twoją fasolkę jestem wdzięczna niesamowicie. Robi furorę na wycieczkach po Poznaniu!
    Słoma na rabatach warzywnych wygląda świetnie...Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Coraz piękniej u Ciebie!! a upominki są prześliczne :)
    serdecznie pozdrawiam
    http://niekoniecznie-perfekcyjnej-dolcevita.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń