Sama jestem zaskoczona, że ponownie powitaliśmy do Chańczy... Wydaje się, że odkąd zmieniliśmy miejscówkę oraz zbliżyliśmy się do nowych znajomych, którzy są regularnymi gośćmi w tych rejonach, jakoś nas tam ciągnie, nie tak jak w zeszłym roku, kiedy to z innymi znajomymi współdzierżawiliśmy działkę i przyjeżdżaliśmy niejako z obowiązku.
Teraz spędziliśmy tam długi weekend, zostaliśmy aż do środy, a odwiedził nas mój Brat z dziewczyną oraz mój przyjaciel i partner bachatowy wraz ze swoją dziewczyną. Dodatkowo poznaliśmy kolejnych nowych znajomych i wielu osobom dostarczyliśmy niezapomnianych przeżyć związanych z motorówką i skuterem.
Gdy dojechaliśmy słońce chyliło się już ku zachodowi, który był przepiękny (chociaż nie taki jak rok temu na Mazurach na kempingu Kama). Rozłożyliśmy się i zwodowaliśmy jednostki pływające.
Znajomy zrobił nam takie zdjęcie.
Pogoda była naprawdę udana.
Bruno kamperowicz.
Poniżej mój Brat z Paulinką. Zostali na cały dzień, niestety nie dali się namówic na wieczorne ognisko.
Przygotowujemy się z Zosią do wypłynięcia.
Braciszkowa miłość. Chłopcy czasem się kłócą, ale uwielbiają się bawić razem.
Jaka matka taka córka:)
Zosia ma wrodzony talent do pozowania.
Na koniec zapraszam Was na krótki filmik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz