niedziela, 28 lutego 2021

Prawdziwa zima, biurko Chłopców, romantyczna kolacja, krwiodawstwo i inne

 Ta zima jest wyjątkowa pod względem ilości śniegu. W końcu nie musieliśmy pakować Dzieci i jechać hen daleko, by pokazać im śnieg. Udało nam się ulepić bałwana na własnym podwórku i pojeździć na sankach. Tadziowi szczególnie podobała się wizja ciągnięcia swojego Brata:) Nikoś już nie był tak chętny do zmiany :)

Taki mieliśmy widoczek z okna salonu - wszystko pokryte śniegiem.

Co jakiś czas robimy sobie wieczór bez dzieci... tym razem udało się pójść do otwartej w dobie pandemii restauracji Wesołe Gary. Tak bardzo mi tego brakowało...Zjedliśmy przepyszne dania, dawno już coś tak mi smakowało.  Tak bardzo brakuje mi normalności....Kiedy ten koszmar się skończy?

Z kolei na Walentynki zrobiłam Grzesiowi dwa obrazy z kamyczków oraz zaprosiłam do niepołomickiej Restauracji Jaga, gdzie zjedliśmy bardzo smaczny obiadek. On z kolei zaprosił mnie w kolejnym tygodniu na musical Chicago, który niezmiernie mi się podobał.

A to moje słodkie Walentynki:-

Którejś niedzieli po Mszy wyrwaliśmy się na chwilę na Rynek w Krakowie. Dzieciaczki oczywiście musiały posmakować obwarzanków i pokarmić gołębie. Pomimo tego, że pokazywałam im Kościół Mariacki, Sukiennice, Ratusz i inne, to dla Chłopców i tak zabytkami był sklep z misiami (Bukowski) oraz gołębie... Dopiero po jakimś czasie zmienili zdanie:)

Zosieńce zakupiliśmy w Sukiennicach piękne czerwone korale. Przyjdzie czas, że będzie mogła je nosić. Oczami wyobraźni widzę ją już w ludowej sukienusi, w koralach, z koszyczkiem i płatkami kwiatów podczas procesji.
Chłopcy doczekali się zaprojektowanego przez mnie biurka. Teraz będą mogli komfortowo rysować i malować w swoim pokoju, a nie na stole w kuchni. Biurko musiało być zrobione na wymiar, bo od piętrowego łóżka do okna jest jedynie niecały metr.

Uwielbiam rysunki Tadzia. Poniżej jest nasza rodzinka. Nikoś i Tadzio depczą Tacie po stopach, a Zosia na mojej ręce bawi się moimi włosami.
Poniższe zdjęcie wymaga wyjaśnienia. W lewym rogu wisi krzyż, po prawej stronie jest kula dyskotekowa, bo obrazek przedstawia imprezę, na którą przybywa...uwaga...kto? Pan Jezus przedstawiony w prawym dolnym rogu. Stół jest suto zastawiony różnymi napojami oraz owocami i przekąskami. A pod stołem znajdują się prezenty dla Pana Jezusa. W jednym w nich ukryte jest...serce... Nie mam słów, dla mnie ten obraz jest bardzo cenny i tak wiele mówi o wrażliwości mojego Syna.
Razem z Mężusiem powróciliśmy do honorowego oddawania krwi. Ja na swoim koncie mam już ponad 20 litrów oddanego czerwonego płynu, Grześ jakieś 7l, ale mobilizuję Go do regularnego oddawania. Prawda jest taka, że honorowych Dawców jest bardzo mało i strasznie ciężko namówić do oddawania nawet dobrych znajomych. To kosztuje jedynie trochę czasu i dobrej chęci. A warto dać z siebie cos bezinteresownie drugiemu człowiekowi. Nie wiadomo też kiedy to my będziemy  w potrzebie. Oby wtedy również znalazła się osoba, która zechce pomóc... Bo ja wierzę, że warto pomagać sobie nawzajem.
Moja karteczka urodzinowa dla Przyjaciółki :)


W pokoju Dzieciaczków przykleiłam tablicę kredową. Będą się tu mogli wyżywać artystycznie.
Tak moi Synkowie poszli na bal w przedszkolu:) Jeden przebrany za rycerza, drugi za Iron Mana. Strój rycerza niepowtarzalny, bo o ile miecz i tarczę zakupiliśmy w Ogrodzieńcu, to "zbroję" na szydełku stworzyła moja zdolna Teściowa.
A to moje poczwórne Szczęście. DZiękuję, dziękuję, że Ich mam :*




W pokoju Chłopców stworzyłam miły klimat wieszając ledowe lampki, które świecą się u Nich w nocy dając delikatne i nie zakłócające sen światło.


Tadzio i Nikoś wystąpili ze swoim tańcem w telewizji:) Ależ mieliśmy radochę, pomimo tego, że nie udało się wygrać klocków Lego.

Pomogłam Chłopcom zrobić kartki dla najlepszych Przyjaciół.
Mój Zosiaczek każdego dnia dostarcza mi takiej wielkiej radości... Kocham na Nią patrzeć, wąchać ją, dotykać, całować, przytulać, ściskać i łaskotać...

Z Chłopcami robiliśmy magiczne kryształy z miksu klejów. To był ciekawy eksperyment. Potem zaczęła się ich fascynacja różnymi klejnotami i rozpoczęli swoją kolekcję starych kamyczków, kryształów i różnych świecidełek. Dorzuciła się też babcia:) Niestety jednym z nich dławiła się Zosia, bo Chłopcy nieopatrznie go upuścili, a Ona połknęła. Powiem Wam dawno się tak nie stresowałam ratując moje dziecko. Zosia nie mogła oddychać, bo kolczyk babci utknął jej w drogach oddechowych. Klepanie w plecy nie pomagało, musiałam wyciągnąć kolczyk palcami. Ale już myślałam, że będę musiała wzywać karetkę i w między czasie wykonywać masaż serca wraz ze sztucznym oddychaniem... Ja nie wiem, czy każde z moich Dzieciaczków musi dostarczać mi aż takich emocji? Po wszystkim byłam z siebie dumna, że udało mi się uratować moje Maleństwo, ale długo dochodziłam do siebie.
Z innych rzeczy, zdecydowałam się na aparat na zęby! Póki co mam założony górny łuk, dolny zakładam na Dzień Kobiet:) Zdecydowałam, że chcę zainwestować w siebie, by w końcu uśmiechać się całą sobą. Czekają mnie dwa lata noszenia aparatu, ale przecież czas i tak płynie czy tego chcemy, czy nie. 
   Wykupiłam sobie także mezoterapię igłową na skórę głowy, bo po urodzeniu Zosi straciłam już połowę włosów i naprawdę chciałabym je odbudować...
Tyle  na dzisiaj, miłego wieczorku Wam życzę.

2 komentarze:

  1. Najpierw od chwili grozy zacznę. Tak trzeba pilnować przy dzieciach, ja to zbierałam wszystko z dywanu co byłoby podejrzane, bo maluchy są nieobliczalne, cud, że tak się skończyło.A Zosia jeszcze będzie próbować...
    Tadziu genialnie maluje, ten obrazek z imprezą z P. Jezusem opraw w ramkę, bo tam jest tyle przesłania i treści, że to wprost niewiarygodne. Już Ci to Klaudusiu powtarzałam, że nie ma bogatszej od Ciebie Osoby.

    OdpowiedzUsuń
  2. Obraz Tadzia i jego interpretacja wzruszyła mnie do łez. Cudowny chłopiec Wam rośnie. Bardzo mi się podoba to biurko - pamiętam moje pierwsze, przerobione przez tatę ze starej szafy. "Pachniało" jego miłością. A z zimy trzeba korzystać, póki była.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń