niedziela, 14 kwietnia 2019

Wielkanocne klimaty, powrót wiosny, choroba, urodziny Grzesia

Witajcie kochani. Od tygodnia w zasadzie nie wychodzę z łóżka. Dziś jest pierwszy dzień, kiedy nie mam gorączki, a jedynie stan podgorączkowy, za to kompletne wyczerpanie organizmu pewnie jeszcze długo będzie dawało mi się we znaki. Dopadła mnie grypa połączona z zapaleniem oskrzeli. Jeszcze nigdy tak długo nie miałam gorączki 40,3C, której to przez kilka dni praktycznie nie mogłam zbić, dzwoniliśmy nawet na pogotowie wielokrotnie, bo nie wiadomo było co robić, jednak ratownicy odmówili przyjazdu, zlecając po prostu zimne kąpiele. Mój żołądek protestuje, jest podrażniony niesamowitą ilością paracetamolu, ibuprofenu oraz pyralginy w największych dawkach. Jelita wydają mi się nabrzmiałe i obolałe. Czuję każdy mięsień. A za tydzień Święta i tak bardzo chciałabym mieć siłę malować z Synkami pisanki, posiać razem rzeżuchę, już dziś smutno mi było, że nie mogłam iść w Niedzielę Palmową z Nimi wszystkimi do kościoła...
   Ale dosyć tego, mam nadzieję, że od jutra sił będzie coraz więcej, wróćmy więc do czasów sprzed choroby, kiedy byłam pełna werwy, pomysłów i chęci do ich realizacji.
   W tym roku jak zwykle wcześniej zaczęłam żegnać zimę, ustawiając różne wiosenno-świąteczne dekoracje. I całe szczęście, bo teraz nie dałabym rady tego zrobić. Zaczęłam od zewnątrz - pojawiły się gniazdka z zeszłego roku, wymieniłam im mech, kilka dorobiłam, jedno zaniosłam do przedszkola Tadziowego.
Bardzo lubię tego typu kompozycje. Brzoza pięknie współgra z gniazdkami, które uplotłam z gałązek opadłych po wichurach. Nic się nie marnuje:)
Na placu targowym zakupiłam też kilkanaście sadzonek bratków, w tym roku jedynie w niebieskim odcieniu. Część posadziłam w gruncie, resztę w pojemnikach. I chyba właśnie te w pojemnikach najbardziej mi się podobają.



W pozostałych doniczkach powoli rosną sobie tulipany. Jest to mój eksperyment, jeśli wyjdzie, to w przyszłym roku również tak posadzę cebule.

A domku podobne gniazdka, drewniane kurki, sztuczne ptaszki...
 Zakupiony w Biedronce wielki wazon przekształciłam w podłoże dla hiacyntów. Na spód wysypałam kamyczki, potem ziemię z cebulkami i przykryłam mchem. Dodałam też jajeczka. Niestety zdjęcie nie jest zbyt wyraźne.
 Podobny wazon zrobiłam dla Teściowej (zdjęcie poniżej tym razem ostrzejsze)


W Lidlu zakupiłam 6 porcelanowych ptaszków, które zawisły u mnie na gałęziach borówki amerykańskiej.
W kuchni jak w zeszłym roku nad stołem zawiesiłam przezroczyste jajeczka, które wypełniłam mchem i różnymi ozdobami.

 Na drzwiach do spiżarki ponownie zawisł wianek z kurką, który robiłam w zeszłym roku. O wiele łatwiej jest dekorować dom mając już większość gotowych dekoracji. Wtedy jedynie usuwa się poprzednie i zastępuje kolejnymi. Kwestia jedynie przechowywania tego wszystkiego. U nas na szczęście sprawę rozwiązuje spory strych.

Taką kureczkę wraz dwoma innymi także zakupiłam w Lidlu. Uwielbiam takie duperele:)
 Poniżej widać dwie pozostałe kurki. Oczywiście wzbudziły zainteresowanie Chłopców, ale widzę, że są bezpieczne, bo nie zamierzają nimi rzucać :)

W wiatrołapie gości wita taka dekoracja. Również z zeszłego roku.
 Z kolei w tym roku wykonałam dwa takie wianki.

Mniejszy pozostał z nami w domu, a większy zaniosłam do przedszkola Tadzia.

W ogrodzie natomiast wszystko szaleje. Nie pokażę Wam wszystkich kwitnących roślin, bo niestety nie mogę od tygodnia wychodzić z domu. Zobaczycie jedynie to, co udało mi się uchwycić przed chorobą. Oto dereń jadalny, który kwitnie bardzo wcześnie.

Doczekałam się też prawdziwej łąki krokusów, ale o tym chyba już pisałam.



Pieris pełen białych kwiatostanów.

Mój ostatni zakup - przepiękny klon palmowy, niestety nie pamiętam jaka odmiana, ale ma tabliczkę.

Cieszyłam się też zbiorem czosnku niedźwiedziego. Przymierzam się do zrobienia pesto z niego. To jest gdy już wyzdrowieję...

Świętowaliśmy też w jeden weekend zarówno moje imieniny, jak i Grzesiowe urodziny, ponieważ są w odstępie dwóch tygodni, a ja akurat i tak nie byłabym w stanie zrobić oddzielnie moich imienin, gdyż miałam wtedy pierwszy babski weekend, z moimi przyjaciółkami z czasów licealnych. Pojechałyśmy w piątkę do Hotelu Fajkier, zatrzymałyśmy się w Apartamencie Zamkowym i bawiłyśmy się jak nigdy dotąd. Jednak okazuje się, że po trzech dniach tylko ja tęskniłam za moimi Maluchami :D 

Co do menu na imprezę, to chyba Was nie zaskoczę. Ostatnio robię to, co już mam sprawdzone. Tym razem były to trzy rodzaje sałatek, 4 rodzaje ciasta plus trzy rodzaje deserków w pucharkach, raffaello, skrzydełka w marynacie musztardowo-miodowej, dwa rodzaje tortilli i standardowo jajka z majonezem oraz wędlinka nawijana na ogórka konserwowego.











Tort dla Grzesia tym razem przybrał taką mniej wyszukaną formę.

 Drugiego dnia gościliśmy naszych Przyjaciół (pierwszy jest głównie dla Rodziny). Było cudownie, graliśmy do późna w grę planszową Late Night Alias, było mnóstwo śmiechu.
 A tak wyglądała nasza codzienność - bardzo brało mnie na robienie przeróżnych ciasteczek dla Synków... Korzennych, kruchych, a także orzechowych. Tadzio i Nikoś uwielbiają pomagać mi w takich pracach. A Nikoś tylko zerka na mnie, żeby podjeść surowego ciasta :D Łasuch
 Mówiłam, że jestem kolekcjonerką foremek? Uwielbiam. Kocham, szczególnie teraz, mając tak entuzjastyczne Stworki, które się fascynują każdym kształtem. Polecam Wam foremkę w kształcie puzzla, wspaniała z nimi zabawa.
Kochani Braciszkowie, którzy już teraz skoczą za sobą przepaść. Tadzio całkiem niedawno bronił Nikosia przed 5ciolatkiem. Objął Brata, posadził na kolanach i mówi do tego drugiego "to jest mój Brat, nie wolno go bić". <3
 



Ah, no i tak... Rozpoczęłam współpracę z trenerem personalnym, który ułożył mi dietę oraz treningi. Przed chorobą ćwiczyłam ostro minimum 4 razy w tygodniu, zazwyczaj były to po dwa treningi interwałowe, dwa siłowe i dwa cardio.Bardzo się do tego przyzwyczaiłam i strasznie mi tego brakuje, a to już drugi tydzień będzie, kiedy muszę mieć przerwę. Nikoś często towarzyszył mi w treningach siłowych, bo te zazwyczaj robiłam sobie rano, resztę wolałam robić wieczorami, kiedy już dzieciaki spały.
 
 A tu Nikoś jako myszka:)
 I Pan na włościach:) w swoim domku do zabaw, czas rozpocząć sezon.
 A tak jeździmy do przedszkola czasami.
 Udało nam się też zwiedzić zamek w Smoleniu. Tadzio był dzielnym piechurem. Nikoś też, aczkolwiek więcej został przenoszony:)

 Taki torcik zrobiłam dla Koleżanki.
 Chłopcom z kolei robię domową nutellę z soczewicy. Zainspirowała mnie Przyjaciółka (dzięki Kasiu!), ja jedynie zamieniłam masło na masło orzechowe. Chłopcy posmakowali w zdrowej nutelli.
 A Tadzio otrzymał z naszej małej biblioteki Dyplom Małego Czytelnika. Uzbierał 12 naklejek za pożyczanie książek. Nikoś niestety jest za mały, aby mógł objąć Go program, nie może jeszcze mieć swojej karty, ale to nie przeszkadza Mu w niczym, aby czytać wraz z Bratem.


My z kolei otrzymaliśmy przemiłą paczkę niespodziankę od naszej Malezyjskiej Rodziny, którą gościliśmy trzy lata temu na Dniach Młodzieży.

 I to z grubsza na tyle kochani. Z mojej strony życzę Wam zdrowych, spokojnych i cudownych Świąt Wielkanocnych. Zdrowych przede wszystkim, bo nie ma nic gorszego, niż chorować na Święta.

4 komentarze:

  1. Nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, wpadłam tutaj życzyć zdrowia, ale czytam, że już najgorsze minęło. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia i nie przemęczaj się kochana aby jakiś powikłań nie było. Przydało się posiadanie już ozdób bo w chorobie zawsze to łatwiej coś stworzyć, a są tak piękne i urocze, że dlaczego miały być tylko jednorazowo? W końcu czeka się na nie cały rok. Uściski ślę i zajrzę później...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Klaudusiu, moje życie biegnie tak intensywnie, że nawet na blogach nie mam kiedy bywać!!! Kochana, patrzę na Was i jestem Wami zbudowana, a jako prezent dla Ciebie i Grzesia ofiaruję dziś modlitwy podczas Drogi Krzyżowej u bł Karoliny. Bądźcie zdrowi i zawsze szczęśliwi. Dziękuję Ci za życzenia, pamiętam o Was w modlitwie...mam nadzieję, że choroba odeszła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i całej twojej rodziny z okazji Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam do Was zaglądać, mimo, że post ten sam ale zawsze coś nowego i fajnego wypatrzę. Zdrowia życzę. Ale świetną ale odważną kreację miałaś, trzeba mieć mega figurę. Uściski :D

    OdpowiedzUsuń