wtorek, 8 maja 2018

Kurdybanek...Czosnki, floksy, azalie i inne

   Zdaje się, że uda mi się napisać kolejny post w przeciągu kilku dni. Przeglądając pozostałe zdjęcia zorientowałam się, że zapomniałam wspomnieć o kilku rzeczach, więc zrobię to w tym poście.
   Podjęłam się zrobienia tortu dla Rodziców Grzesia z okazji Rocznicy Ślubu. Wymyśliłam sobie piętrowy i nie jestem do końca zadowolona, bo biszkopty wyszły mi nierówne i efekt końcowy mógłby być o wiele lepszy.
W tym roku zebrałam sporo bluszczyku kurdybanku do suszenia. Postanowiłam wykorzystywać to, co natura podsuwa nam pod nos, a my często tego nie doceniamy, kupując drogie i średnio skuteczne środki farmakologiczne. Kurdybanek ma szerokie właściwości lecznicze, jest bogaty w składniki odżywcze, wspaniały na poprawę odporności, na przemianę materii, wzmacnia serce, oczyszcza organizm z toksyn i długo można wymieniać inne jego dobroczynne działanie. Odsyłam Was do Wujka Google. Ja robię z niego po prostu herbatkę i słodzę miodem, by podać dzieciakom. Dla nas mieszam ze zwykłą herbatą dla lepszego smaku.
   Zamierzam też wkrótce zebrać baldachimy kwiatów czarnego bzu, bo on również jest idealny na przeziębienie. W sezonie zbierać będę inne zioła z ogródka, takie jak szałwia, tymianek, melisa, mięta. Szałwię z tymiankiem polecam Wam na gardło, są rewelacyjne, mi pomogły w 10 minut, a myślałam, że nie będę mówić.
   Kurdybanek tak naprawdę każdy z nas gdzieś widział. Jest to wdzięczna roślinka, która potrafi też ładnie wyglądać w odpowiednim miejscu. U mnie ciągnęła się wzdłuż ogrodzenia, a że dłużej nie było tam koszone, to udało mi się zerwać je dwa takie kosze. Teraz suszy się na prześcieradle. Potem trafi do tekturowego pudła i do spiżarki. Urocze są te fioletowe kwiatuszki. Jednak do trawnika go nie polecam, bo jest o wiele silniejsza od trawy i potrafi bez problemu ją wygonić. Ciężko się go pozbyć, bo wystarczy odrobina pozostałych w ziemi korzonków i odbije ponownie.
   Kotki wieszaczki, które kiedyś wisiały w wiatrołapie, jakiś czas temu spadły na ziemię i połamały się. Szkoda mi było ich wyrzucić, więc powiesiłam je w ogrodzie.

Wszystko naokoło kwitnie, piękny czas. Tutaj akurat kalina Eskimo szczepiona na pniu.
Po raz pierwszy w tym roku wysiała mi się miesięcznica. Po przekwitnięciu w miejsce kwiatów pojawią się małe pieniążki, które można wykorzystać we florystyce.
Kwitnie moja ulubiona różowa azalia, której kwiaty wyjątkowo ładnie pachną. Teraz tak mało jest pachnących roślin, więc z przyjemnością witam w ogrodzie takie które pachną.
Azalia na tle kończących już kwitnąć tulipanów.

To już końcówka tulipanów. Będę za nimi tęsknić. Teraz dylematem pozostaje czy wykopać je i posadzić na jesieni (tak powinno się robić), czy też pozostawić w ziemi. Problemem jest kwestia przechowywania - mam mnóstwo różnych kolorów i nie chciałabym, aby gatunki się wymieszały zbytnio, bo takie jednolite plamy wyglądają najlepiej. Z drugiej strony, jeśli pozostawię je w ziemi bez wykopywania, to szansa na to, że zjedzą je nornice lub złapią chorobę  grzybową, jest bardzo duża. Te różowe na pewno będę musiała wykopać, bo rabatka z trawami, w której się znajdują za bardzo przyrasta  jednym gatunkiem miskanta, który okazał się być zbyt inwazyjny. Zamiast rosnąć ładnie w kępie, wypuszcza podziemne kłącza i miesza się z innymi gatunkami prawidłowo rosnących traw. Boję się, że totalnie opanuje całą rabatę, Dlatego muszę się go całkowicie pozbyć i zastąpić czymś innym. Jednak najpierw poczekam, aż tulipany całkiem przekwitną. Tak naprawdę powinnam je wykopać pod koniec czerwca dopiero, jednak nie mogę tak długo z tym zwlekać, bo trawa kompletnie już zarośnie.
Taki  ptaszek zawitał do mojego ogrodu. Kuty metal+kamień+mnóstwo talentu pewnego Pana, od którego go kupiłam. Szkoda, że nie ma swojej strony internetowej, bo jego prace warte są poznania.
Morwa już zawiązuje kwiatostany. Jej owoce w zeszłym roku były przesłodkie, mam nadzieję, że również w tym takie będą.
Posadziłam dwa nowe klony palmowe, które uwielbiam. Tym razem są to odmiany Garnet oraz Seiryu. Klonów palmowych w moim ogrodzie nie przykrywam na zimę, chociaż do najodporniejszych nie należą. Stwierdziłam, że jeśli coś u mnie przemarznie, to po prostu nie nadaje się tu nie nadaje. Niestety nie mam czasu na przykrywanie roślin jesienią, bo moi dwaj Synkowie znacznie uszczuplają dostępny czas.
Mały kącik herbaciany przy trawie turzycy palmowej.
Piękne łany kwitnącej brunery wielkolistnej.

Jej kwiatostany nadają się na kwiat cięty, ładnie wyglądają w wazonach.

Pełnia kwitnienia floksa szydlastego.
Różowa rzeka zaczęła płynąć.

Po raz pierwszy też doczekałam się kwitnienia złotokapu. Bardzo radosny widok żółtych, zwisających kwiatów.

Głóg również po raz pierwszy prawdziwie obficie zakwitnął, całe drzewo w intensywnie różowych kwiatach.




A to jeszcze inny floks szydlasty. Znajduje się w rabacie trójkątnej z berberysami, hortensją Silver Dollar oraz rozplenicą japońską.

No i moje ukochane czosnki ozdobne, głównie Gladiatory. W tym roku są znacznie mniejsze, być może przez brak opadów...Totalna susza, w całej Polsce padało, ale oczywiście u nas nie...







Kilka czosnków zasadziłam również po drugiej stronie działki.

Kwitnie też len trwały, pięknymi niebieskimi kwiatuszkami.

I kwitnie tiarella Wherry'ego

Najstarsza azalia w tym roku kwitnie słabo.

Za to wielosił błękitny pokazuje na co go stać.

Rabatka przy domku narzędziowym.

Mały odsetek host, które zamieszkują mój ogród. Mam nadzieję, że nigdy nie dopadnie ich groźny dla host wirus HVX, bo wtedy zarażone rośliny musiałabym wykopać i spalić.

Póki co ich głównym wrogiem są wszędobylskie ślimaki, które zjadają ich piękne liście.

Jak widać niektóre nadają się także do uprawy w donicach.
Nikoś to wielki mały Przytulasek. Uwielbia kontakt z drugim ciałem, uwielbia się wtulać, kocha być noszony.
Ostatnio trochę chorował, ale i tak długo wytrzymał w totalnym zdrowiu. Teraz znowu gorączkuje, ale wydaje mi się, że tym razem są to po prostu ząbki.
W kwietniu wybraliśmy się po raz pierwszy autobusem całą rodzinką, naszym wielkim, podwójnym wózkiem na Rynek do Krakowa oraz do Parku Jordana. Dzieciaki były przeszczęśliwe. Tadzio karmił gołębie z ręki, szalał na placu zabaw, a Nikoś podziwiał widoki i wszystko co się wokół Niego działo.
Był to mile spędzony czas. Do domku wróciliśmy pociągiem, tam też mieliśmy mnóstwo radochy.



Miłego dnia kochani, do następnego razu.







6 komentarzy:

  1. Chłopcy z posta na post są coraz bardziej uroczy i słodcy, niczym upieczony przez Ciebie Klaudio tory. Ogród po prostu bajka. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Przybiegłam szybko po wiadomości, że Ci dzieciaczki chorują. Mnóstwa zdrowia życzę, pozytywne fluidy wysyłam mimo, że ostatnio moje zdrowie też nie za dobrze przędzie. Jestem świeżo po szkoleniu z diety pod kątem różnych dziecięcych dysfunkcji i przyznam się, że to szkolenie dało mi dużo do myślenia pod kątem diety w domu i większego dbania o to co jedzą moje dzieci i ja sama. Ograniczenie cukru to podstawa i niestety nauka czytania etykiet produktów i jak coś ma na pierwszym miejscu ,,cukier" to - nie dziękuję. Zawsze można sobie samemu dosłodzić. Napoje o nazwie nektary zawierają ogromne ilości cukru, syropy owocowe tak samo. Dowiedziałam się o tzw osi mózgowo-jelitowej, czyli w bezpośrednim stopniu jakość jedzenia wpływa na mózg i układ nerwowy oraz układ trawienny. Wiele chorób, powracanie chorób jest spowodowane złym jedzeniem. Ważne jest aby po leczeniu antybiotykiem wprowadzić doraźną pomoc wsparcia dla organizmu aby powróciły mu siły po chorobie, a na ogół antybiotyk się kończy i koniec, jesteśmy zdrowi, a tam wcale dobrze nie jest.
    czytam więc...
    a tort wygląda wspaniale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwróć uwagę czy nie masz połączenia kwitnienia złotokapu z chorobami dzieci? Bo on jest silnie toksyczny. Trafiłam gdzieś artykuł naukowy, że nawet przebywanie w jego otoczeniu jest niezdrowe, tak jak modny sumak.
      Na przykład tutaj o tym piszą
      https://www.bio-forum.pl/messages/78737/2896.html

      Usuń
    2. W każdym razie on również wydziela toksyny.

      Usuń
  3. Tak sobie partiami czytam :)
    Jak pijecie kawę to te fusy z kawy rozlewać wokół host. Im nie zaszkodzą a wzbogacą glebę a ślimakom utrudnią życie bo to lepkie i będzie przyczepiać się do nich i nie podejdą. Stosuję to od lat i żaden ślimak nie podjada mi liści.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja tępię kurdybanek niemiłosiernie, teraz popatrzę na niego innym wzrokiem.

    OdpowiedzUsuń