Przychodzi taki Szkrabek na świat i sprawia, że ten cały świat kręci się wokół Niego. Jak On to robi? A wszystko z takich maciupeńkich mamusinych i tatusinych cząsteczek... To jest po prostu niesamowite. No i jak On się zmieścił w moim brzuszku? Nigdy nie wyjdę z podziwu jak ponad 4 kg prawdziwego Skarbu mogłam nosić pod sercem. A teraz waży 5,780kg, już niedługo ważyć będzie 6kg! Nieraz półroczne dzieciaczki tyle ważą... Kolejne ubranka stają się za małe!
Wiele czasu poświęcam na różne refleksje odnośnie macierzyństwa. Posiadanie swojego Bobaska to wspaniałe uczucie...Jestem z Niego tak bardzo dumna i tak bardzo Go kocham, tak samo jak i Grzesiaczka. To taka mała wersja mojego Mężusia :) Długo nie byłam gotowa na macierzyństwo, bardzo długo z tym czekałam. A teraz mam już 30 lat, staruszka ze mnie, prawda? :) O naszą Pociechę staraliśmy się ponad 3 lata. Nie było łatwo, nieraz bywało mi bardzo ciężko, zalewałam się łzami i zastanawiałam się co jest ze mną nie tak. Współczuję z całego serca parom, które starają się jeszcze dłużej lub nie daj Boże - poroniły. Tego po prostu nie potrafię sobie wyobrazić, chyba bym tego nie przeżyła, podziwiam ich siłę... Tak bardzo żałuję, że o wielu rzeczach nie wiedziałam zaraz na początku małżeństwa, bo wtedy też zaczęłabym moje starania o dziecko wiedząc, że to nie takie "hop-siup" jak mi się wydawało.
Bo 4 lata temu, pewnego pięknego poranka, biorąc prysznic po prostu poczułam to, poczułam, że chcę być matką, chcę mieć dziecko z moim Grzesiaczkiem. Gdy tylko wyszłam z łazienki rzuciłam się na szyję mojemu Mężusiowi i oznajmiłam moje pragnienie, które On także podzielał jeszcze chyba wcześniej niż ja sama - "Kochanie, zróbmy sobie Bobasa".
Pamiętam to jak dziś... I wtedy byliśmy tacy szczęśliwi, myśląc o przyszłym dziecku, jednak okazało się, że to nasze "robienie Bobasa" zajmie nam sporo czasu... Niezależnie co byśmy nie robili. Było wiele rad od innych, było wiele badań, wiele wizyt u lekarzy...Niby wszystko dobrze, a nic się nie działo... W końcu wszystko po prostu się ułożyło...Wprowadziliśmy się do naszego Domku, ja zmieniłam pracę i okazało się, że nagle możemy cieszyć się takim wielkim Błogosławieństwem, bo wraz z nami wprowadził się także nowy Człowieczek, który chyba po prostu czekał na wygodne gniazdko.
Czasem, gdy najmniej się tego spodziewamy wszystko się jakoś układa, to jest niesamowite. Dlatego nie warto tracić nadziei oraz wiary w to, że będzie dobrze.
W porządku, trochę się rozpisałam i uśpiłam Was:), to teraz pora na zdjęcia.
Tadzio elegancik w ubranku od mojej Teściowej:
Słodziaczek po karmieniu.
I znowu w reniferkowym stroju, w końcu wciąż mamy Święta:)
Taaaaaki jestem duży i dłuuugi:) W pozycji do spania, z rączkami wysoko przy główce:)
A tu w Tatusiowych objęciach.
Bystre oczęta wszystko obserwują.
Najcudowniejszy uśmieszek:)
I kolejna wesoła minka.
Łobuzerski uśmieszek Tadziowy:)
I jeszcze jeden...
I kolejny...
A tu dwa słodkie Łobuzy...Jeden mały, drugi duży.
I wreszcie udało nam się zawiesić białe elementy na szarej ścianie w pokoju na dole.
Uwielbiam połączenie szarości z bielą.
Miłego wieczoru kochani, idę na pomoc Tatusiowi w usypianiu Bobasa:)
Tadziu mnie zachwyca swoją dojrzałością i pogodą ducha. A odkąd stałam się babcią to moja radość na widok takich Dzieciątek jeszcze bardziej wzrosła.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA czy Tadzio nie ma skazy bialkowej? Fajniusi:)
OdpowiedzUsuńHej Asiu, nie mam pojęcia, miał taką czerwoną skórkę na policzkach, dosyć szorstką po pewnym czasie, ale zniknęła jak ręką odjął kiedy posmarowałam mu emulsją natłuszczającą dla niemowląt firmy Ziaja. Więc sama nie wiem
Usuńa tylko na buźce? albo może na podwórku był jesli mowisz, ze jednorazowe i dlatego od wiaterku. Sorki ja taka zboczona jestem z racji zawodu:D:D:D
OdpowiedzUsuńkurcze bo na zdjęciu na czółku też widać może musisz dietkę postosować i poobserwować szkoda by było:/
OdpowiedzUsuńdziękuję Asiu, popatrzę na to. Teraz wychodzą mu takie blade krosteczki tu i tam, ale tylko na buźce, nigdzie indziej
Usuń