piątek, 21 stycznia 2022

Randki z Mężem, GoKidz i inne

 Już wiele razy podkreślałam jak ważna jest pielęgnacja związku, nawet kiedy nie mamy na to czasu, nawet gdy całym naszym światem są małe dzieci. I dalej uważam to za niezwykle istotne. Szczęśliwi i cały czas zakochani w sobie rodzice to szczęśliwe dzieci, które mają przykład dobrze funkcjonującego małżeństwa i rodziny. Obiecaliśmy sobie przynajmniej jedno wyjście bez Dzieci raz w miesiącu. W tym miesiącu udało się zrobić to dwa razy (nie liczę jednak naszych cotygodniowych wyjść na zajęcia z bachaty).

   Najpierw Grześ zabrał mnie do Restauracji Nadwiślańska Jazz o niecodziennym wystroju z pysznym jedzonkiem, która znajduje się niedaleko od nas....

...a kilka dni później zabrałam Go do Niepołomic do Restauracji Jakubowe Smaki. Rezerwując stolik prosiłam o jakiś przytulny i taki właśnie dostaliśmy, na Iszym piętrze, gdzie byliśmy sami w eleganckim wnętrzu. Jedzenie również było przepyszne.

I robię pamiątkowe zdjęcia z takich naszych randek. Pamięć jest ulotna, a miło będzie kiedyś powspominać.
   Z kolei z Dzieciaczkami wybraliśmy się pod granicę ze Słowacją, gdzie zjedliśmy pyszne naleśniki, a Dzieci chwilkę pozjeżdżały na sankach.

Pierwsze sanki zaliczyliśmy w zasadzie pod domem i to jeszcze w grudniu:)
Prawdziwą radochę sprawił im prezent od Cioci Wioli - dwie godziny a Parku GoKidz, mnóstwo tam atrakcji dla dzieci! Polecamy bardzo.
Ponieważ do opieki był Grześ, była też Wiola, to ja usiadłam na antresoli z kawką i książką z działu rozwoju osobistego, które ostatnio ukochałam. Dają dużo do myślenia i faktycznie motywują, by robić coś dla siebie i rozwijać się. Zosia czy Chłopcy czasem do mnie wpadali w przerwach między szaleństwem zabawy.

W domu lubimy robić samolociki:) Ostatnio też pokazywałam Chłopcom jak się robi zupę pomidorową. Praktycznie dużo zrobili sami. Stawiam na wczesne uczenie ich różnych rzeczy, aby jak najszybciej byli samodzielni w wielu dziedzinach. Dla nich jest to korzystne, dla mnie również będzie (i już jest) odciążeniem. Sprzątają swój pokój,  ścielą swoje łóżka, po skończonym posiłku wkładają naczynia do zmywarki, potrafią zrobić sobie kanapki, pomagają też w ubieraniu Zosi albo w jej rozbieraniu. Nieraz też przynoszą opróżnione kosze po śmieciach, gdy już zabierze je śmieciarka.
Dalej też uwielbiają się przebierać:)
Kiedyś wyciągnęłam moje i Grzesia stare zdjęcia i zapragnęłam zrobić podobne naszym Dzieciom. Oto rezultat zdjęcia Grzesiowego ze swoim bratem oraz naszych Chłopców.

Trochę spóźniłam się, bo powinnam je wykonać rok temu, wtedy Nikoś był jeszcze bardziej podobny do Tatusia, ale mam nadzieję, że to podobieństwo wciąż widać.

Poniżej po lewej zdjęcie z 1987 roku, które zrobiła mi moja Mama. Po prawej to już moja Zosieńka. Byłam wniebowzięta, kiedy Babcia powiedziała mi, że wciąż trzyma na strychu materiał z którego wykonana była moja sukienka! Marzyło mi się powtórzenie podobnego ujęcia z Zosią, planowałam znaleźć jej jakąś sukienkę z falbankami, ale nie spodziewałam się, że uda mi się uszyć jej niemal identyczną sukieneczkę z tego samego materiału. Teraz ta sukieneczka wraz ze zdjęciami powędruje do pudełka z pamiątkami dla Zosi.





A tu w kolorze:)
I moje chyba ulubione zdjęcie ze szmacianą lalką, którą Zosia sama znalazła sobie kiedyś na ciuchach.

A tutaj jak wyglądało pozowanie Zosi:


Święta się już kończą,  w ten weekend zbieramy dekoracje... Nie lubię tego momentu, ale to znaczy że już wkrótce nadejdzie upragniona wiosna, a wraz z nią powrócą kamperowe wojaże. Póki co pozdrawiamy Was serdecznie i życzymy dużo zdrowia, aby ta pandemia w końcu ustąpiła...