poniedziałek, 25 września 2023

Jezioro Mucharskie - Rodzice mają wychodny weekend:) 8-10 wrzesień

 Marzył mi się cały rok taki weekend sam na sam z moim Mężusiem, dlatego jestem ogromnie wdzięczna Teściowej, która już w piątek rano została z naszymi Dziećmi, z całą trójką.  My natomiast wzięliśmy ze sobą motorówkę i pojechaliśmy kamperem nad Mucharskie, które tak bardzo pokochaliśmy. Dawno tak nie wypoczęłam. Spędziliśmy cudowny czas, poznaliśmy nowe osoby, dryfowaliśmy i opalaliśmy się, holowaliśmy ludzi na pontonie i po prostu cieszyliśmy się sobą.  Pod koniec weekendu zepsuł nam się wirnik w pompie wody i zagotowaliśmy silnik, ale na szczęście potem w domu mój sprytny Mężuś poradził sobie z awarią, chociaż spędził na dłubaniu w silniku kilka dni. Jestem z Niego bardzo dumna, że ogarnia sam takie rzeczy.






Tak sobie dryfowaliśmy na dwie motorówki:
A tak nas holowali do brzegu...



Innego dnia udało nam się także pójść na randkę do restauracji Aviv. Wierzę w to, że o związek trzeba dbać tak jak o każdy silnik w samochodzie - regularne przeglądy, tankowanie dobrym paliwem, zmienianie opon na sezon, itd. Inaczej samochód będzie niezdolny do jazdy. Tak samo jest z małżeństwem - trzeba dbać o relację, nieustannie ją pielęgnować, by ogień cały czas płonął. Nie można spocząć na laurach, ważne są małe gesty, fizyczna bliskość, wzajemna troska i szacunek. Małe niespodzianki, drobne prezenty, które wcale nie muszą wiązać się z kosztami. Miłe wiadomości podczas dnia, pokazanie tej drugiej osobie, że się o niej myśli. Tylko tyle i aż tyle.








wtorek, 19 września 2023

Balaton i Czechy

 Końcówkę sierpnia wraz  z kilkoma dniami września planowaliśmy spędzić najpierw nad Balatonem, a potem w Czechach, jednak nasz urlop przez uraz pięty Tadzia został skrócony do sześciu dni. Coś mamy pecha z dłuższymi wyjazdami. Jak nie totalna anulacja Rumunii, bo Grześ nie dostał urlopu, to gorączka Zosi w Chorwacji, a teraz rozcięta nad Balatonem pięta Tadzia. Po wizycie na pogotowiu w Brnie i dwóch zabiegach oczyszczania stopy i podania antybiotyku stwierdziliśmy, że nie ma sensu kontynuować urlopu, jeśli Tadzio i tak jest uziemiony i nie będzie mógł z nami zwiedzać zaplanowanych miejsc. Skutkiem czego wróciliśmy do Polski i pielęgnujemy wspomnienia z tego, co udało nam się zobaczyć w ciągu tych kilku dni.

Nad Balaton jechaliśmy kilka dobrych godzin, jednak jest to spory kawał drogi do przejechania. Pogoda tam piękna, gorąco i woda także bardzo ciepła. Niestety to właśnie w wodzie Tadzio załatwił sobie stopę (a najpierw kolana, które jednak stosunkowo szybko się zagoiły).
Tak oto podróżował z nami Bruno:


Na miejscu było dosyć drogo, zupełnie jak w Chorwacji. Za normalną parcelę zapłaciliśmy 55 Euro. Kemping ładny, z dwoma małymi basenami i tradycyjnym wejściem przez schodki do wody (wokół wielkiego jeziora położone są ogromne kamienie). Ładne sanitariaty, dużo drzew i cienia dającego ochłodę. Na miejscu punkty gastronomiczne z których nie korzystaliśmy oraz boisko do siatkówki, egzotyczne parasolki oraz dwa place zabaw. My trafiliśmy akurat na jakiś zlot i kemping był wypełniony pierwszego dnia po brzegi, kolejnego było już pusto.

Dużo pływaliśmy, ale odbyliśmy też wycieczkę rowerową wieczorem, by pospacerować promenadą po Balatonfured.







Chłopcy pływali w basenie na głębokiej wodzie, poczynili wielkie postępy, jestem z Nich bardzo dumna. Skakali na głęboką wodę bez kamizelek, bez deski, bez niczego.












Po Balatonie pojechaliśmy odwiedzić znajomych w Brnie, gdzie też zaopiekowaliśmy się stopą Tadzia. Udało się jedynie zwiedzić jaskinię w Slup i centrum Brna i pojechaliśmy do Polski











poniedziałek, 18 września 2023

Jezioro Mucharskie! i kurki

Godzinkę drogi jest Jezioro zwane Mucharskim. Jest ono stosunkowo nowe, więc nie wszyscy jeszcze o nim wiedzą, a infrastruktura wciąż tam się buduje. My jednak znaleźliśmy kameralny i niedrogi kemping przesympatycznego Leona  i jego żony (kemping Czill Beczki) z pięknym widokiem na jezioro. A stało się tak, gdyż podniósł się poziom wody i nie byliśmy pewni, czy na dzikim cypelku na którym do tej pory stawaliśmy, będzie jeszcze dla nas miejsce. Tym sposobem znalazłam właśnie ten kemping i teraz już będziemy stacjonować raczej tutaj, bo po pierwsze ludzie są przemili, po drugie jest możliwość slipu, a po trzecie dosyć tanio można podłączyć się do prądu i skorzystać z prysznica. Są też punkty gastronomiczne z dobrymi lodami i fastfoodami. Jedynie wąski i stromy dojazd może stanowić wyzwanie, o czym przekonaliśmy się właśnie tego weekendu. Na szczęście mam tak sprytnego, mądrego i ogarniętego Mężusia, że poradził sobie z problemem, kiedy to kamper z motorówką stracił trakcję i zablokowaliśmy całą wąską uliczkę. Jestem z Niego taka dumna, że w każdej sytuacji potrafi sobie poradzić. W dodatku ogarnia też wszelkie usterki w silnikach motorówki,czy skutera, sam wszystko naprawia.

W ten weekend dojechała do nas Rodzina Grzesia i było bardzo wesoło. Wszystkich oczywiście przewieźliśmy albo motorówką albo skuterem albo poholowaliśmy na pontonie albo to i to:) Co kto chciał. Fajnie jest sprawiać radość innym. Często bierzemy też na pokład dopiero co poznanych ludzi, a nawet całkiem nieznajomych, którzy o to akurat poproszą. Niekiedy pytają nas, czy nasze sprzęty są z wypożyczalni, bo też chcieliby wypożyczyć.

Bez dłuższego gadania zapraszam  Was na zdjęcia.





















Na koniec filmik, który nieco oddaje ten weekend


A tu kurki, które nam się wykluły. Są przesłodkie! Tak się cieszę, że spełniło się marzenie Tadzia i udało się doczekać kwoki z kurczętami.