piątek, 5 lipca 2019

Kemping "U Sikory" Niedźwiady Małe i wycieczka do Lichenia

   Totalnie nas wzięło na kamperowanie. Gdy tylko mamy wolną chwilę, nieraz jest to nawet jeden dzień, to pakujemy się szybcikiem do kampera i wyruszamy. Wchodząc do środka od razu zaczynamy małe wakacje, nawet podczas drogi. Jeszcze kilka lat temu nie sądziłabym, że dam się namówić na taką formę spędzania czasu wolnego, bo przerażało mnie małe wnętrze tego 3,5t samochodu. Teraz widzę, że człowiek tak niewiele potrzebuje, by gdzieś mieszkać. Jest tam wszystko - kuchnia, stolik z dwoma kanapami, które gdy potrzeba zamienia się w wielkie łóżko (my jeszcze go nie potrzebowaliśmy, bo póki co podróżowaliśmy w czwórkę), trzy łóżka na stałe (w tym jedno wielkie małżeńskie, a w jednym pojedynczym śpią razem Chłopcy), kuchnia (kuchenka z trzema palnikami, zlew, lodówka, mnóstwo szafek kuchennych wypełnionych już przeze mnie garnkami, talerzami, sprzętem kuchennym), mała łazienka z możliwością wzięcia nawet prysznicu (wypróbowane - da się!) i wieeelki bagażnik. Mamy też bagażnik zewnętrzny na rowery, a Grzesiowi marzą się solary, abyśmy byli jeszcze bardziej niezależni i mogli stawać na dziko.
   Polecam Wam taki sposób spędzania wakacji, jeśli tylko macie taką możliwość. Wsiadacie i już jesteście na wakacjach. Możecie przenocować się w każdym miejscu, bo Wasz Dom jest cały czas z Wami.
   Zamówiłam ostatnio u jednego pana takie breloczki, jednak wywiercił dziurkę pod kamperem, więc by uratować breloczki poprosiłam Grzesia o wywiercenie kolejnej nad pojazdem, a do tej dolnej przywiesiłam makramową zawieszkę. Całość tworzy ciekawy efekt, doczepiłam breloczek do torebki, którą kiedyś zakupiłam na targach staroci za całe 7zł.

Przed wyjazdem mieliśmy mycie kampera, Tadzio ochoczo złapał za myjkę ciśnieniową i z dumą pucował nasz nowy domek. Najgorsze są muchy, które są ciężkie do zmycia, trzeba je szorować gąbką. Ja z kolei wzięłam się za szycie zasłonek. Na zdjęciu poniżej widać je z lewej strony, te o intensywniejszej żółci. Teraz te jaśniejsze zasłonki również zostały wymienione na te uszyte przez mnie. Marzy mi się jeszcze wymiana tapicerki. Po prawej stronie dolnego zdjęcia widzicie też fragment kuchni. A nad kabiną znajduje się nasze łóżeczko - moje i Grzesia:)
Tak wygląda to wszystko już na miejscu, po rozłożeniu się. Mamy markizę, która daje miły cień, pod nią podłogę, którą odkupiliśmy od poprzedniego Właściciela, zakupiliśmy też kilka krzesełek, stół i rozkładaną szafkę w Decathlonie. Ja oczywiście nie oparłam się, aby kamperkowi dodać klimatu i zawiesiłam ledowe lampki, które w nocy oświetlały przejście dla innych ludzi.
Na kempingu U Sikory było wspaniale. Mnóstwo ludzi, miła atmosfera, pełno atrakcji (potańcówki, grill, owowcowe szaszłyki w czekoladzie, karuzela dla dzieci i wiele innych). Ale najwspanialsze było Jezioro Licheńskie, którego temperatura zwalała z nóg. Było jak w jacuzzi! Takie ciepłe. Do piaszczystej plaży mieliśmy może 50m.
Poznaliśmy tam dwie cudowne Rodziny. Od jednej  z nich otrzymałam różaniec z Medugorje. Niesamowite!
Paliliśmy grilla, spędzaliśmy czas na łonie natury, świetnie się bawiliśmy.
Robiliśmy też rowerowe wycieczki po okolicy. Chłopcy jechali z nami w fotelikach przytwierdzanych do ramy roweru.
A wieczorkiem, kiedy Dzieciaczki już spały... Wasze zdrowie!
 Po raz pierwszy w życiu Synkowie mieli okazję przepłynąć się rowerkiem wodnym. Pewnie sama bym się na to nie zdecydowała, bo drżałam o bezpieczeństwo Chłopców, jednak Mężuś się uparł. Gdyby nie to, że oboje potrafimy  pływać, a ja miałam na AWFie kurs holowania topiących się ludzi, to postawiłabym na swoim, że wciąż są zbyt mali. Jednak wycieczka udała nam się wyśmienicie, Chłopcy posłusznie siedzieli w kapokach na swoich miejscach i cieszyli się rowerkiem.

W ciągu pobytu  na kempingu udało mi się wyczarować pierwszą sowę z makramy:) Teraz tworzy całość z kompozycją na tarasie, którą pokażę Wam w kolejnym poście.

Wycieczka do Lichenia wywarła na mnie ogromny wpływ. Polecam każdemu, jest tam przepięknie. Popatrzcie sami.


 Jest też piękny ogród w Licheniu.


Popatrzcie jaki piękny staw...




 Pięknym miejscem jest Golgota przy Sanktuarium. Coś niesamowitego. Cała w skałach, kamieniach i szkle. Mnóstwo zaułków z poszczególnymi wnętrzami i stacjami. Jest też ciemny tunel ze schodami pokutnymi, który przebyłam na kolanach wraz z... Tadziem (!)
 A potem zakupiliśmy różaniec, Świętego Krzysztofa oraz Matkę Bożą Licheńską. Zjedliśmy też pyszne lody, a Chłopcy pobawili się na pobliskim placu zabaw.

Potem wróciliśmy na kemping i szaleństwo wodne ponownie udzieliło się Chłopcom:)



Miłego weekendu kochani!

3 komentarze:

  1. Tak właśnie wygląda szczęście...

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że macie ciekawe hobby - fantastycznie. I przy tym zaoszczędzicie trochę na wynajem pokoi w hotelach. Licheń, cudowne miejsce, aż chce się tam wracać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń