czwartek, 29 lipca 2021

Ogród Pełen Lawendy

 

Ogród Pełen Lawendy znajduje się w Ostrowie, koło Proszowic. Mamy tam jakieś 40 minut drogi i aż żałuję, że dopiero pierwszy raz się tam wybraliśmy. Mała Prowansja to prawie 3,5 ha do spacerowania, w tym aż 1,5 ha to krzaczki lawendy. Prowadzone są warsztaty z plecenia lawendowych wianków (koszt to 40zł od osoby, podejrzewam, że w cenie jest upleciony przez siebie wianek), można zjeść pyszne lawendowe lody, wypić lawendową lemoniadę lub zakupić sadzonkę lawendy do własnego ogródka (co też uczyniłam). Popularne są sesje wśród lawendy - ślubne, rodzinne, w ciąży. My w ogrodzie zachwycaliśmy się widokami oraz cudownym zapachem uwalnianym za każdym razem, gdy dotknęło się lawendy. Zapraszam Was na naszą małą fotorelację.





Jak widać na zdjęciach Zosia była nie za bardzo w humorze...To nie był jej dzień:)



Tutaj moment przed "tragedią" :) Za chwilkę Nikosia użądli jakiś owad i będzie wielki lament... Nikogo innego nie użądlił, tylko mojego Nikosia oczywiście...

Tu już po użądleniu...widać po minie Nikosia,  że jest niewesoły


Również w tym ogrodzie  byly takie wiklinowe płotki i mnóstwo liliowców, którym akurat zdjęcia nie zrobiłam. Są też zakątki cieniste, z drzewami.

A po zwiedzaniu, oczywiście obowiązkowy punkt - lody lawendowe:)

Jeśli będziecie kiedyś w Krakowie, to warto pojechać do Ostrowa. Polecam

poniedziałek, 26 lipca 2021

Cz. V. Kemping Polidor, Chorwacja, Zelena

 Teraz dla porównania pokażę Wam kemping, który zdobył nasze serca. Kemping Polidor w miejscowości Zelena na Istrii. Czyściutki, przyjazny, kameralny. Można przyjechać kamperem, przyczepką, z namiotem lub też wybrać jeden z kilkunastu domków -od glampingowych do tych luksusowych z prywatnym minibasenem oraz jacuzzi. Na terenie kempingu basen z barem ze stołkami zanurzonymi w wodzie, brodzik ze zjeżdżalniami dla najmłodszych, restauracja, plac zabaw oraz bawialnia z kulkami i wielką zjeżdżalnią w budynku z klimatyzacją (byliśmy tam częstymi gośćmi, bo Chłopcy uwielbiali się tam bawić). Do plaży, która zlokalizowana była jakieś 800m od kempingu co godzinę woziła gości miętowa ciuchcia będąca kolejną atrakcją dla naszych dzieciaczków. My ulokowaliśmy się zaraz przy basenie, jedyne czego brakowało na naszej parceli to drzewa, które najprawdopodobniej kiedyś tam rosło (widoczny był jeszcze pień), ale pewnie zachorowało i trzeba je było ściąć.


Tutaj mieliśmy się zatrzymać 7 dni, więc pozwoliłam sobie wywiesić także firaneczki. Kocham klimat, który robią.


Poniżej wspomniany brodzik i radość Chłopców.
Dużo czasu spędzaliśmy w basenie, który był cudowną ochłodą w te gorące dni.





Jest też wydzielona strefa, w której pieski są mile widziane:)
Tak wyglądają domki z prywatnym basenikiem.


Tutaj poniżej parcele przy basenie. Są też inne, w bardziej zalesionej części.
Tadeuszek zamyślony na leżaczku.
Tadzio to super opiekun Zosieńki.
A tu zamyślona Zosia:)
I ta wspaniała zjeżdżalnia o której mówiłam.
A tak wyglądają łazienki dla dzieciaczków, coś wspaniałego! Mogliśmy iść całą Rodzinką i wykąpać całą trójeczkę. Jeszcze nie spotkałam się z lepszymi warunkami sanitarnymi.
Nasza plaża:) Dosyć imprezowe miejsce, z djem, który popołudniami i wieczorami puszcza różne kawałki, aż chciałoby się potańczyć, gdyby się nie pilnowało dzieci...




Te parasolki to chyba plażowa wizytówka Chorwacji. Dodają temu miejscu z pewnośćią uroku.


A taka ciuchcia dowoziła nas na miejsce.


Pierwszy raz na żywo mogłam zobaczyć albicję i poczuć jej cudowny zapach. Szkoda, że w Polsce to drzewo wciąż wymarza.


A tu już nieco inna plaża, ale też niedaleko od naszej.
Zostaliśmy zmuszeni skrócić nieco nasz urlop, bo Zosia przez dwie doby nam gorączkowała. Po powrocie do Polski okazało się, że jest zdrowa jak ryba:)

sobota, 24 lipca 2021

Cz. IV. Chorwacja i Arena Stoja Kemping

 Z bólem serca zmuszeni zmianą pogody do opuszczenia Słowenii, pojechaliśmy w stronę słońca, do Chorwacji...  Wiem, że każdy się nią zachwyca, ale my rozpieszczeni pięknymi widokami w Słowenii zatęskniliśmy za tym krajem, a Chorwacja nieco nas przynudzała. No morze...Ładne morze. Piękne oleandry...sucho i w miarę płasko. Nie zapuszczaliśmy się dalej niż za Istrię, może bardziej na południe byłoby ciekawiej, jednak tutaj spotkało nas rozczarowanie na pierwszym kempingu - Arena Stoja Kemping. Zatrzymaliśmy się tam, bo szczerze powiedziawszy wybór nie był zbyt duży - kempingi były albo pozajmowane albo kolosalnie drogie. Ten do najtańszych niestety też nie należał - doba w średniowysokiej cenie parceli wyniosła nas 52euro.. Strach pomyśleć ile zapłacilibyśmy przy starszych dzieciach. Dodatkowo kemping niczym ciekawym się nie wyróżniał. Nie miał basenu jak ten w Słowenii, nie miał nawet porządnego placu zabaw... Plaża oczywiście kamienista, raczej bez butów do pływania wchodzić się nie powinno ze względu na wszechobecne jeżowce...
  Infrastruktura kempingu również  specjalnie nie zachęcała... Na pewno kuszące był klimatyczne domki glempingowe ulokowane zaraz przy lustrze wody.

A takiego merusia z sympatycznym właścicielem mijaliśmy na autostradzie przed bramkami. Chłopcy machali mu kilkanaście razy, zawsze odmachiwał:)




Oleandry były piękne.

I wszędobylskie palmy.


Kamieni oczywiście mnóstwo.... Raj dla Tadzia.







Były też szczypiące w pupę małe kraby:)




Wieczorny nastrój... Nocki ciepłe, przyjemne, nie za gorące.
Serduszko od Mężusia :)