czwartek, 23 czerwca 2022

Boże Ciało i Chańcza ponownie

W tym roku postanowiłam zorganizować Zosi strój na Boże Ciało i umożliwić Jej sypanie kwiatuszków. Boże Ciało jest okazją do długiego weekendu, nie chcieliśmy rezygnować ani z Nabożeństwa, ani z wyjazdu, więc tak wszystko musiałam logistycznie zaplanować wraz z Grzesiem, byśmy mogli uczestniczyć we Mszy na wyjeździe. W Chańczy najbliższy kościół jest w Rakowie, 5 km od miejsca, w którym stacjonujemy. Wobec tego musieliśmy poprosić przyjaciół o pożyczenie samochodu, bo zwijanie całego majdanu kampera po rozłożeniu we środę byłoby bardzo uciążliwe. Płatki kwiatów zbierałam trzy dni wcześniej i stopniowo wkładałam do zamrażalki. Teraz już będę wiedziała, że białe płatki się do tego nie nadają, bo szybko brązowieją.
   Wianki zamówiłam już rok temu na Aliexpress, były tak urocze, że po prostu nie mogłam się im oprzeć. Na szczęście Zosia w końcu do nich dojrzała i zgodziła się nosić je na głowie. W domu jeszcze wybierałyśmy który założy. Wybór był trudny...

Wybraliśmy ten (tu już w Chańczy):

Zosia tak słodko wyglądała w stroju Krakowianki. Nie szkodzi, że była tak ubrana jako jedyna z dziewczynek (w końcu to inne województwo, tam królują zwykłe odświętne sukieneczki), nam to absolutnie nie przeszkadzało. Mam jedynie taką refleksję, że może powinnam pomyśleć też o Chłopcach, bo Oni nigdy nie dzwonili dzwoneczkami.

Płatki kwiatów wylądowały przed stópkami Pana Jezuska, szłyśmy zaraz przed Hostią, musiałam Zosię pilnować, by nie podeptał jej ksiądz, bo trudno było jej zsynchronizować marsz z sypaniem płatków i co jakiś czas się zatrzymywała.

 Zdjęcie poniżej zrobiliśmy sobie z naszego kamperowego okienka, wywołam je i uaktualnię ramkę z drewnianej sklejki w kształcie kampera właśnie z miejscem na zdjęcie w miejscu okienka.

Zosia na kolanach Tatusia raduje się sterowaniem.

Skutera też już w końcu się nie boi. Odważna dziewczyna teraz sama ciągnie na skuter.

Poniżej zaledwie część naszych Chańczowskich znajomych. Uwielbiam ich.
Jeden z nich zrobił nam takie zdjęcie na tle zachodzącego słońca.

Czasem udaje nam się wybrać na samotny cruising, gdy Przyjaciółka popatrzy na dzieci.


Byliśmy też w Korytnice na rowerkach





Po raz pierwszy rozstawiliśmy zakupiony przedsionek. Sprawdził się podczas burzy.

Obok nas często wypasa się taki oto konik. Zosia uwielbia konie.
Tadzio namalował mi cudny rysunek.
Po powrocie nazbieraliśmy mnóstwo czereśni.

Patrzcie jaką ogromną mam funkię, jej liście są większe od głowy Zosi.

Jeszcze kilka filmików na pamiątkę... 



Taki prysznic miałam w podarunku od znajomego....









wtorek, 21 czerwca 2022

Przedstawienie w przedszkolu, urodzinki Nikosia i moje, Dzień Mamy oraz Chańcza

 Przez kilka spotkań przygotowywaliśmy dla naszych przedszkolaków przedstawienie Rzepki Tuwima. Zgłosiłam się do roli babci, a Grzesia wyciągnęłam, by zagrał dziadka. I muszę przyznać, że swoją rolę odegrał bezbłędnie, z humorem, gładko i pięknie. Jestem z Niego taka dumna! To najwspanialsze odegranie dziadka z Rzepki na świecie.

   Babcia podobno też dała radę :D Przydały się troszkę zajęcia z bachaty, bo niektóre ruchy mogłam wpleść podczas muzyki na moje wejście (Każda postać wchodziła do innej piosenki, podczas której musiała tańczyć). Całe przedstawienie wykonywaliśmy dwa razy, bo były dwie tury grup przedszkolakow. Radość  była ogromna, wszystkim bardzo się podobało.

W czerwcu zorganizowałam Nikosiowi 5te urodzinki. Planowałam, by w tym roku były policyjne, ale przyznam szczerze, że zabrakło mi siły, czasu i weny... Poległam i zrobiłam zwykłe, a i tak w niedzielę wieczorem, gdy wyszli goście, to padałam na twarz. Ale warto było, bo Nikoś dawno nie był aż taki szczęśliwy.



Tort zrobiłam z przepisu na ukraińskie blaty i masę.

Były różne pyszności, ale tym razem starałam się tak nie szaleć. Postawiłam na grilla, bo była piękna pogoda.
Ja także świętowałam swoje urodziny...Aż trudno mi czasem uświadomić sobie, że mam 37 lat... Niekiedy mnie to szokuje, bo ja zatrzymałam się na jakichś 34...Dlaczego ten czas tak szybko płynie...
Moje Przyjaciółki zrobiły mi wielką przyjemność i wpadły z pysznym tortem, bonem do Yasumi oraz kwiatami.
Tak się cieszę, że mam tyle cuownych Kobiet wokół siebie, na które mogę liczyć.
Tego samego dnia był również Dzień Matki. Po raz kolejny świętuję potrójnie, będąc mamą trojki cudownych Skarbów. 

Również w przedszkolu był Dzień Mamy i Taty.

Nasze czereśnie obdarowały nas pysznymi owocami, które zajadaliśmy ze smakiem, zwłaszcza Zosia.
Jak co roku pozbieraliśmy też kwiaty czarnego bzu. Suszę je, by w zimie wykorzystać do herbatki, gdy się przeziębimy.
Co weekend praktycznie jeździliśmy do Chańczy. Trzymamy tam motorówkę, a skuter jeździ z nami za kamperem.
Pogoda nawet dopisuje prawie za każdym razem.
Zosieńka czerpie wiele radości z pływania zarówno motorówką, jak ii skuterem, chociaż do niedawna jeszcze się bała. Teraz to szalona dwulatka, która kocha wiatr we włosach.
Dziękuję, dziękuję, dziękuję za mojego Mężusia :****

Wieczorne promienie słońca - uwielbiam się w nich kąpać.
I jeszcze kilka kadrów z Chańczy.



A to już hamaczek na tarasie. Ten upodobała sobie Zosieńka.


Nikoś lubi pomagać mi w kuchni. Może kiedyś będzie mi pichcił coś pysznego?

Mama czasem też lubi się ładniej ubrać i o siebie zadbać :D Nie można żyć samymi dziećmi i obowiązkami. Dobrze też czuć się miło we własnej skórze.

Wy też dbajcie o siebie i nie zapominajcie o odpoczynku w tym całym pędzie. Życie jest takie krótkie, a takie piękne....