piątek, 9 października 2020

Kamperowy klimacik oraz strachy na lachy


Jeszcze przed tak wielkim wzrostem zachorowań, jaki mamy teraz (matko, ponad 4000 było wczoraj!), zapragnęłam ugościć grono moich najbliższych Przyjaciółek, które mieszkają w pobliżu, w naszym kamperku. Dziewczyny uznały ten pomysł za niesamowity i z entuzjazmem zostawiły swoje pociechy z tatusiami, wbijając na dorosłe tym razem spotkanie (bo zwykle gdy się spotykałyśmy, to z dziećmi). Chciałam stworzyć odpowiedni klimat w naszym Kampusiu, aby Dziewczyny poczuły co ja czuję, gdy nim jeździmy. Chciałam, żeby doświadczyły tej miłości do caravaningu, tego, jak bardzo można to pokochać. I by poczuły się wyjątkowo. Dlatego do zawieszonych już cotton ballsów dołączyłam jeszcze girlandę lampek, którą zwykle wieszam na zewnątrz na markizie, zapaliłam mnóstwo lampionów wykorzystując te moje makramowe słoje oraz puściłam nastrojową bachatową muzykę. Upiekłam tartę z brokułami oraz ciasto cukiniowe, a jedna z Przyjaciółek przyniosła pyszny, upieczony przez siebie chlebek z cebulą. Przez krótkofalówkę zamawiałam u Grzesia, który został z naszą trójką w domu, wrzątek na herbatę, aby już w kamperze tego nie robić. Wieczór był chłodny, więc uprzednio zagrzałam w kamperze, ale i to okazało się zbędne, bo zrobiło nam się ciepło bardzo szybko i nawet nieco otworzyłyśmy okienko.
   Na stole położyłam bukiet kwiatów z ogródka, oczywiście obowiązkowo. Czekając na Dziewczyny, zrobiłam kilka zdjęć.



Wciąż marzy mi się zmiana tapicerki na szarą, ale zwlekam z tym jeszcze, bo nasze małe dzieciaczki zaraz by ją załatwiły. A tak przynajmniej nie szkoda, gdy coś rozleją na siedzenia, na kanapę, czy łóżka.
  Tadzio sprawdza się fantastycznie jako starszy Brat. Kiedy na początku to Nikoś był najbardziej zafascynowany i zainteresowany Zosią, to teraz Tadzio codziennie się nią zachwyca.
Czyż nie wyglądają razem uroczo?
Zosia podnosi już pupkę do góry i ani się obejrzymy, a będzie raczkować, potem dreptać...
Chłopcom urządziłam dzień strachów. Znalazłam w szafie dedykowane do twarzy kredki, którymi wymalowałam ich lica. Mieliśmy ubaw po pachy, polecam!






Jeszcze się pochwalę moim młodszym Synkiem (trzylatek)...

Miłego piątku i weekendu! Oby przyniósł odpoczynek

3 komentarze:

  1. Jak przytulnie w kamperze, a w domku - strasznieee.:) Nikoś jest niesamowity z tą znajomością literek, ale spora w tym Wasza zasługa. Jak widzę u Ciebie nowy wpis od razu mi się buźka cieszy, miło się "ogrzać" przy Waszym rodzinnym ciepełku. Pozdrawiam serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale słodkie duszki. Z przyjemnością bym je wyściskała. I tak pięknie zajmują się Zosieńką :). Cudowne chłopaki.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wampirki!!
    Gdybym mieszkała bliżej, chętnie bym wpadła na takie babskie party ( też bez dzieci:-)

    OdpowiedzUsuń