poniedziałek, 7 września 2020

Zalew Dzibice i Ogrodzieniec

 Rozpoczął się wrzesień, wakacje dobiegły końca, jednak postanowiliśmy korzystać z pogody w weekendy, jeśli tylko będzie nam to dane. Dlatego też w piątek po pracy Mężusia wyjechaliśmy na Śląsk, nad Zalew Dzibice. Początkowo w nawigację wklepaliśmy parking przy zalewie, jednak dojechawszy tam stwierdziliśmy, że będziemy szukać nieco innej miejscówki... Na około parkingu walały się śmieci, a umiejscowienie naszego domku na kółkach blisko głównej ulicy nie byłoby zbyt bezpieczne dla naszych Dzieci. Z miejsca, w którym staliśmy widzieliśmy starego kamperka po drugiej stronie zalewu, więc postanowiliśmy znaleźć drogę, by dojechać w tamto miejsce. Po chwili już byliśmy, zakotwiczyliśmy koło przemiłego starszego małżeństwa z przyczepki...

Zdjęcie powyżej ze wspomnianego parkingu. Starałam się nie ująć na nim śmieci, a jedynie ładny widok na zalew. Poniżej Chłopcy na wielkiej, zwalonej kłodzie.

A to już nasza nowa miejscówka po drugiej stronie. Tylko my, natura i państwo z przyczepki.
Przesłodki piesek od miłej pary (pan był wędkarzem, a żona dzielnie mu towarzyszyła) przychodził do nas na pieszczoty. Chyba po raz pierwszy spotkałam malutkiego pieska, który nie jest wielkim szczekaczem.
Taki piękny zachód słońca było nam dane podziwiać. Kocham te momenty.
Kolejnego ranka przywitało nas słoneczko z rześkim wiaterkiem. Znajdowaliśmy się zaraz przy nasypie kolejowym, więc dla Chłopców atrakcją był każdy przejeżdżający pociąg, a szczególnie pendolino.
Zabrałam ze sobą bukiet kwiatów z mojego ogrodu, jak zwykle, by móc przyjemniej siedzieć przy stole.

Tak wyglądała nasza plaża - dużo piaseczku, w którym bawili się Chłopcy, łatwe dojście do wody, z której niestety nie korzystaliśmy, bo na kąpiel było za chłodno. 
W pobliżu było mnóstwo krzewów dzikiej róży, której trochę nazbierałam do suszenia. Później ją zmielę (bez pestek) i będzie można ją dodawać np do smoothie albo jogurtów, czy czegokolwiek jako czystą witaminę C.
Można też sobie zrobić naszyjnik, o taki:) Ten akurat powędrował do Mamusi Chrzestnej Tadeuszka, którą odwiedziliśmy kolejnego dnia.
Poszliśmy na spacerek pieszo-rowerowo-wózkowy:) Droga prowadziła między zalewem a nasypem kolejowym, pod którym można było przejść do znajdującego się zaraz obok lasku.
Odkryliśmy nową miejscówkę, bardzo zaciszną i osłoniętą od reszty terenu.
To jest właśnie wejście do niej.
W drodze powrotnej Tadzio wpadł do błota :) Troszkę skąpał siebie i rowerek. Ale i tak frajda z jeżdżenia bez kółek bocznych jest ogromna. Taka satysfakcja, że samemu można już wszędzie wjechać.
Tam było naprawdę pięknie i tak przyjemnie było spacerować między drzewami. Założę się, że w dni upalne dają one dużo wytchnienia od wysokiej temperatury.
"Kwiatuszek dla Ciebie Mamusiu"
A teraz coś, co mnie przeraża, przygnębia i po prostu złości - chamstwo ludzkie, brak szacunku do otoczenia, nagminne śmiecenie... Jak można spokojnie wypoczywać w okolicy, w której co krok walają się czyjeś śmieci? Jak można przyjeżdżać w to samo miejsce i ponownie je zaśmiecać? Kim są ludzie, którzy zostawiają po sobie taki syf? Co ich motywuje? Dlaczego mają siłę zabrać ze sobą ciężkie produkty, a już opróżnione opakowania stanowią dla nich problem i ciężar nie do udźwignięcia?
   Ludzie czasem zbierają wszystko do jednego worka, który potem zostawiają pod jakimś drzewem nie zdając sobie sprawy z tego, że później przeróżne zwierzęta rozrywają siatki, uwalniając śmieci, wiatr roznosi je dalej i miejsce wygląda tragicznie... A przecież nie jest takie skomplikowane zabrać ze sobą ten worek i wyrzucić do kontenera przy najbliższej okazji...
Ten temat pojawia się za każdym razem, gdy gdzieś się udajemy... Za każdym razem staram się pozbierać chociaż część śmieci, a już szczególnie starannie wokół kampera, by po sobie zostawić porządek i by nikt nie pomyślał, że to my zostawiamy takie pamiątki...
   Przed obiadem zebraliśmy się i pojechaliśmy do Ogrodzieńca. Tam frajdę mieli zarówno duzi, jak i mali - jedynie Zosieńka nie mogła skorzystać z toru saneczkowego. Na pewno jeszcze wrócimy i wykupimy cały pakiet atrakcji, których nie mało w Parku Ogrodzieniec. W pobliżu jest ponoć też Kolejowy Park, z którego także chcemy skorzystać.
Po torze saneczkowym poszliśmy na zwiedzanie samego Zamku.  Miła wiadomość dla posiadaczy Karty Dużej Rodziny - jest spora zniżka, zamiast 17zł za bilet normalny, płaciliśmy jedynie 10zł, a dzieciaczki do 6 roku życia mają za darmo.
Zosia została z Tatusiem na dziedzińcu, a my z Chłopcami zaczęliśmy zwiedzanie.

Kocham zamki z kamienia, uwielbiam takie tło na zdjęcia, wobec czego troszkę poszalałam z moimi dwoma Modelami.
Oboje chętnie dali się fotografować, a zamek bardzo im się podobał, sprawiło nam mnóstwo frajdy zwiedzanie całości, a trzeba powiedzieć, że było co zwiedzać.
Grzegorz pozostał na dole z Zosieńką, a ja z Chłopcami wędrowałam różnymi zaułkami zamku, odkrywając coraz to piękniejsze wnętrza. Tadzio szedł sam, a Nikosia musiałam trzymać za rękę, gdyż mnóstwo było dosyć trudnych przejść po schodach metalowych lub śliskich kamiennych. Momentami trzeba było trzymać się łańcuchów.
Chłopcy wszędzie musieli zajrzeć, ach ta cudowna naturalna dziecięca ciekawość.
Uśmiechy słuszne, bo przecież tyle frajdy z bycia na zamku.
Jedno z moich ulubionych wnętrz... Tutaj zatrzymaliśmy się na dłużej, by podziwiać grę światła i cieni...


Momentami było naprawdę wysoko...
Dlaczego nie zerknąć co się dzieje na zewnątrz?
Kolejny, ciekawy element zamku. Chłopcy z entuzjazmem przechodzą wszystkie ścieżki.
"Ciekawe co jest za tymi drzwiami!"
Straszniejsze, ciemniejsze szczeliny z zejściem w dół... Daliśmy radę:) Była przygoda.
A na koniec Chłopcy zostali nagrodzeni przez Tatusia tarczami i mieczami rycerskimi. Uznaję to za sukces, że do tej pory jeszcze nic sobie nimi nie zrobili...






































5 komentarzy:

  1. Wspaniała wyprawa, miło popatrzeć na Wasze radosne twarze.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękni, wspaniali w każdym calu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowna wycieczka, a śmieci na drodze denerwują także i mnie. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem po prostu zachwycona tym jak spędzacie czas, małe dzieciaczki Was nie powstrzymują przed podróżowaniem i świetną rodzinną zabawą. Jestem po prostu oczarowana :)
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak się zaczytałam, że naszły mnie wspomnienia z czasów gdy moje dzieci były w podobnym wieku:) To niezapomniane chwile. Wspaniała wycieczka Klaudusiu! Jesteście piękną rodziną, chłopcy podrośli a Zosieńka to śliczna dziewczynka.
    Przesyłam uściski dla całej rodzinki:)))

    OdpowiedzUsuń