sobota, 5 września 2020

Powrót na Kemping Pod Czarnym Bocianem w Cieszynie oraz rozpoczęcie przedszkola

  Ten nowo-powstały kemping przyciągnął nas ponownie. Tym razem pojechaliśmy przyciągnięci atrakcjami dla dzieci oraz znajomymi, których spodziewaliśmy się tam spotkać. Wiedzieliśmy też, że Chłopcy będą szczęśliwi mogąc doskonalić nowe umiejętności jazdy na rowerkach bez kółek bocznych po kempingowych alejkach. Jeśli kiedykolwiek będziecie w Cieszynie to polecam Wam ten kemping również ze względu na wspaniałych, miłych Właścicieli, którzy w genialny sposób tworzą świetną atmosferę, że po prostu chce się tam być.

Z naszego kempingu rzut beretem na czeską stronę Cieszyna, w którym to zjedliśmy przepyszne lody. Niedaleko ośrodka jest też ogólnodostępny plac zabaw, na którym nasi Synkowie szaleli z radością.
Jest też mnóstwo alejek dla spacerowiczów, zarówno po polskiej, jak i po czeskiej stronie (aczkolwiek my preferowaliśmy tą pierwszą, bo były one szersze i atrakcyjniejsze).
Trójka najważniejszych Mężczyzn w moim życiu, jak Ich tu nie kochać...

Na każdy spacerek musieliśmy obowiązkowo brać rowerki dla Chłopców.
Trochę najadłam się stresu po czeskiej stronie, kiedy to Nikoś nagle wyrwał do przodu i prawie w ostatnim momencie zahamował przed ulicą. Myślałam, że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej... Od tego momentu to głównie ja pcham wózek z Zosią, a Grześ pilnuje Chłopców, w razie czego szybciej zainterweniuje. Na ogół staramy się wyszukiwać bezpiecznych ścieżek, z dala od ruchu ulicznego, jednak nie zawsze tak się da. A wiadomo - z tak małymi dziećmi trzeba mieć oczy wokół głowy i czuwać w każdej sekundzie.
Zosieńka także korzystała z naszych spacerów, od jakiegoś czasu jeździ w spacerówce i podziwia widoki. Jest bardzo ciekawa i nawet gdy śpiąca, to podczas spacerku walczy ze snem, aby jak najmniej przegapić.
Tatuś nosił Ją też chwilkę na baranach, to dopiero była radocha.

Powrót do domu musiał jednak w końcu nastąpić...

A wraz z nim powrót Tadzia do przedszkola oraz pierwszy rok dla Nikosia, który dzielnie i dziarsko kroczył ze swoim Braciszkiem przeżyć nowe doświadczenia. Oczywiście miałam obawy wysyłając ich teraz do przedszkola, jednak ponieważ prawie wszyscy Ich rówieśnicy również idą, nie chciałam, aby moi Chłopcy odstawali od reszty i aby Ich coś ominęło (poza wirusem oczywiście). Poza tym Tadzio już od wielu tygodni mówił, że stęsknił się za swoimi kolegami, a Nikoś miał wielkie pragnienie poznania i posiadania swoich własnych przyjaciół. Jestem z Nich taka dumna, bo z uśmiechem na twarzy poszli i z uśmiechem wrócili do mnie.

  Nikoś każdego dnia powtarza, że będzie za mną tęsknił, a pierwszego dnia stwierdził także, że będzie też do mnie pisał :D Tak, jakbym posyłała Go tam na co najmniej miesiąc! :) W piątek stwierdził, że napisze dla mnie...serduszko :) Kochany. A kiedy pytałam Go co jest najfajniejszego w przedszkolu, to odpowiedział "obiad!" No oczywiście, w końcu Nikoś to Wszystko- i DużoŻerca :) Kiedyś pani z przedszkola wyszła rozentuzjazmowana, by poinformować mnie, że Nikoś poprosił o dokładkę zupy pomidorowej i pięknie wszystko zjadł, to nie miałam serca mówić jej, że jestem do tego przyzwyczajona :) Mój Synek nie gardzi żadnym posiłkiem.

A ja w dalszym ciągu, chociaż już nie z takim rozmachem zbieram ostatnie zioła na zimę... Tutaj kwiaty jeżówki do herbatek na odporność. Przez 10 dni będę Chłopcom dawać herbatkę z jeżówki, nagietka i babki lancetowatej, potem trzeba zrobić przerwę.

Pewnego też dnia zagoniłam wszystkie wnuki mojej Teściowej do ogarniania chwastów w kostce wokół Jej domu. Miała to być niespodzianka od nich i podziękowanie za opiekę oraz czas, jaki im niejednokrotnie poświęca. Ostatnio ubolewała nad tym, że chodnik zarósł, a Ona nie ma siły i czasu się tym zająć. Wykorzystałam tą informację, by zmobilizować dzieciaki oraz nauczyć ich okazywania wdzięczności poprzez zrobienie czegoś dla kogoś innego. Moi Synkowie byli podekscytowani tym, że Babcia się ucieszy, gdy zobaczy naszą skończoną pracę. I bardzo pilnowali tego, by niespodzianka do końca była niespodzianką. Po trzech godzinach miałam już skurcze w nogach i dłoniach, ale warto było, bo Mama była naprawdę wzruszona i ucieszona, a dzieci myślę miały cenną lekcję.

 A to dzieła mojego Tadeuszka. Kocha budować z klocków Lego i tworzy swoje własne, nowatorskie pojazdy, Jego wyobraźnia nie ma granic. Potrafi też bez problemu tworzyć bardziej skomplikowane tory dla pociągów - z wiaduktami, tunelami, zwrotnicami. Denerwuje się jedynie, gdy Nikoś, który chce się z Nim bawić, przez nieuwagę coś Mu rozwali. A niestety zdarza się to bardzo często.

A Zosieńka? Coraz sprawniej chwyta różne przedmioty i koordynuje wzrok z aparatem ruchowym, sprytnie przewraca się z plecków na brzuszek i coraz lepiej siedzi usadzona oczywiście przez dorosłego. Skontrolowaliśmy także Jej oczka - okazuje się, że ta asymetria w wielkości oczu jest naturalna i nic niedobrego się tam nie dzieje, dzięki Bogu. Teraz mogę już bez niepokoju spoglądać na Jej kochane oczka. Teraz niestety dostała pierwszego w życiu katarku, ale mam nadzieję, że to od ząbków, bo od miesiąca się mocno ślini, wpycha też do buzi rączki.

Miłej niedzieli kochani, dużo zdrowia dla Was wszystkich, bo gdy jest zdrowie, to czegóż więcej chcieć...

1 komentarz:

  1. Dzięki Bogu, że oczka zdrowe. Ja też mam dwa różne i nigdy nie miałam z tego powodu problemu, a Zosia też nie będzie mieć bo to wspaniała Dziewczynka. Kladusiu, chłopcy są wzorowi. Jak ja marzę, żeby Konradek jadł cokolwiek...i nikt nie ma na to sposobu. Ale nie narzekam, grunt, że jest cały, w miarę zdrowy. Wirusy krążą po przedszkolach, więc się trzeba przygotować, Konradek już przyniósł katar. Buziaczki Wam ślę.

    OdpowiedzUsuń