poniedziałek, 17 czerwca 2019

Nasze wakacje - Bobolin!


    Wróciliśmy do domu naładowani energią i cudownymi wspomnieniami po dwóch tygodniach spędzonych w pięknym Bobolinie. To były nasze pierwsze tak długie wspólne wakacje, wreszcie się udało. Chłopcy pierwszy raz widzieli morze. Tadzio był nim oczarowany, Nikoś natomiast nieco przerażony. Każda próba zachęcenia Go do wejścia kończyła się Jego lamentem.
   Ponieważ pojechaliśmy poza sezonem, to początkowo plażę mieliśmy prawie wyłącznie dla siebie. Coś cudownego. Potem jednak zjechali się ludzie, ale dalej miejsca było mnóstwo. Pogoda nam dopisała, niekiedy aż za bardzo, bo upały dały nam się we znaki. Były też chłodniejsze dni, wtedy mogliśmy odpocząć od gorąca.
  

Nasz domek miał około 50m2, dwie sypialnie, salon z kuchnią, dużą łazienkę oraz duży taras, na którym kilka razy grillowaliśmy sobie obiad. Wszystko w stylu skandynawskim, czyściutko i miło. Chłopcy spali w oddzielnej sypialni, złączyłam im jedynie łóżka, aby Nikoś nie wypadł.
Gospodarze zapewniali mnóstwo rozrywki, nasze Dzieciaczki praktycznie mogłyby nie wychodzić poza teren ośrodka, tak im tam dobrze było. Polecam naprawdę - Domki Tropicana Family. Warte swojej ceny. Synkowie nigdy się nie nudzili. Każdego dnia były animacje, kino dla dzieci, Tadzio z Nikosiem wariowali na dwóch wielkich placach zabaw, w krytej sali, gdzie znajdował się małpi gaj z kulkami, ale chyba największą atrakcją były dla nich jeździki.
 Organizowane były ogniska, przypływały do nas łabędzie, kaczki, a wieczory umilały nam żabki. Co jakiś czas rozstawiane były dmuchańce.
Okolica była bardzo zadbana, wszędzie kwiaty, śliczne rośliny, dekoracje.
 To był cudowny czas...

Były też postaci z bajek:) Moją ulubienicą była Myszka Minnie.
Chłopcy na pewno miło będą wspominać nasze wakacje.
W chłodniejsze dni mieliśmy czas na zwiedzanie pobliskich miejscowości. Kilka razy byliśmy w Darłowie.
 Widzieliśmy stary, klimatyczny gotycki kościół, weszliśmy na wieżę zamku, byliśmy w porcie....



 
Na wakacjach świętowaliśmy drugie urodzinki Nikosia. Bardzo smakował Mu tort, który zrobiłam na szybko, aby chociaż symbolicznie celebrować święto Synka. Były prezenty, było szanowne grono gości (Świnka Peppa, Kłapouchy, Chase z Psiego Patrolu i inne maskotki), mnóstwo przysmaków i śpiewanie "sto lat". Nikoś był przeszczęśliwy.
 Potem kupiłam cukierki, wzięłam Chłopców i Nikoś rozdawał słodkości innym dzieciom z ośrodka. Niektóre dzieciaki tak ślicznie składały Mu życzenia, a On był taki dumny. "Mam urodziny, chcesz cukierka?" :)
 Wiele atrakcji odbywało się na świeżym powietrzu. Raz był nawet mały cyrk!

Widzieć takie uśmiechy - bezcenne.

 <3

Tadzio w rododendronach na terenie ośrodka.

 Ulubione jeździki:)
 Tadzio upatrzył sobie niebieski i tylko w nim chciał jeździć.
 Pewnego upalnego dnia zorganizowałam im zabawę w pryskanie wodą. Napełniłam małą wanienkę i wyniosłam im na taras. W ten sposób zapas wody mieli zawsze pod ręką, a przechodnie mogli zostać miło ochłodzeni w te gorące dni przez naszych Chłopców. Ile przy tym było radochy!


Pojechaliśmy również do Kołobrzegu, gdzie mam Rodzinę.  Jest to piękne miasto, warto zobaczyć.

My wędrowaliśmy po nim przez 12 km, na szczęście Wujek zadbał o drugi wózek dla Tadzia, bo biedak nie dałby rady. I tak już zmęczył się dostatecznie, by uciąć komara w drodze powrotnej w wózku, co nigdy Mu się nie zdarza.

Mój często nieśmiały Słodziak :*


I tak kochani... Teraz ledwo wyrabiam na zakrętach, bo po powrocie mam mnóstwo zaległości! Ogród obrośnięty, chwast na chwaście, dobrze że udało mi się już wykosić, ale wciąż jestem do tyłu z pracą. Pasuje też powoli zabierać się do budowy kącika marokańsko- prowansalskiego, bo nim się obejrzymy będzie wrzesień, a przecież miał on być moim prezentem na 10 Rocznicę Ślubu:)
   Trzeba zamówić drewno, ułożyć je, marzy mi się też wylanie nieco betonu przed wjazd na kostkę, bo ciągle wwozimy na oponach mnóstwo piasku i błota.
  Do tego walczymy z chmarą komarów, które namnożyły się w ciągu tych kilku dni obfitych deszczy. Teraz znowu mamy suszę... Deszczówka już prawie całkiem zużyta.
   Ściskam mocno każdego z Was z osobna i uciekam już do łóżeczka, jutro kolejny pracowity dzień. Czy Wam też czas przecieka przez palce?

8 komentarzy:

  1. Oj, coś mi się wydaje, że te wakacje na długo zapadną Wam w pamięci. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny wyjazd był z pewnością i widać, że dzieciaki w ogóle się nie nudziły. Jak my wyjeżdżamy gdzieś z maluchami to jeszcze wykupujemy dodatkowe ubezpieczenie dla naszej całej rodziny. Bardzo podoba mi się korzystanie z opcji https://kioskpolis.pl/kalkulator-turystyczny/ dzięki której w dosłownie 2 minuty możemy uzyskać dostęp do ofert wielu firm ubezpieczeniowych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja wyrobiłam kartę ekuz dla całej rodziny i to nam wystarcza na podróżne krajowe. Fajnie temat karty jest opisany tu https://rankomat.pl/turystyka/5-przypadkow-w-ktorych-ekuz-nie-wystarczy-dlaczego-warto-miec-ubezpieczenie-turystyczne jak widać, nie zapewnia takiej opieki jak ubezpieczenie turystyczne ale zawsze lepiej takie coś wyrobić jak jest za darmo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najlepsza opowieść z wakacji - radość na twarzach dzieci <3 My na takie wyjazdy zawsze wybieramy auto, żeby się nie martwić trudnościami podróży. Wiadomo musimy pamiętać o ubezpieczeniu, ale tanie i dobre znaleźliśmy tu - https://ubezpieczamy-auto.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z całą pewnością samo miłe spędzanie czasu wolnego na wakacjach moim zdaniem jest czymś niezwykle fajnym. Muszę przyznać, że ja uwielbiam wypożyczyć przyczepę kempingową od https://autocampingi.pl/ i po prostu ruszyć przed siebie.

    OdpowiedzUsuń