W ogrodzie kwitnie mnóstwo roślin. Uwielbiam ten czas, pomimo tego, że gdy wyjdę do ogrodu, to nie wiem w co ręce włożyć. Ciągle za mało czasu, ciągle za mało moich rąk i ciągle za mało mnie w każdym kąciku. Tutaj pasuje coś przyciąć, tam coś przywiązać, tutaj coś wyplewić, tutaj coś podlać, tutaj agrest dojrzewa, tutaj świdośliwę trzeba pozbierać...itd. A przecież moje życie nie kręci się wyłącznie wokół ogrodu, ale głównie wokół moich dwóch Skarbeczków. Tak więc każdego dnia podejmuję wyzwanie, aby wszystko ogarnąć w miarę możliwości najbardziej efektywnie. Mam to szczęście, że Tadzio i Nikoś naprawdę chętnie bawią się ze sobą, jest między Nimi tylko 18 miesięcy różnicy i jest to idealny odstęp czasu jak dla mnie. Dogadują się świetnie, biegają za sobą wszędzie, Tadzio martwi się o Nikosia, a Nikoś naśladuje Tadzia na każdym kroku.
Powiem Wam, że macierzyństwo jest jednym z największych wyzwań, nieraz czuję się zmęczona i sfrustrowana, ale nie oddałabym ani jednego dnia bez moich Synków, bez tych zalotnych, łobuzerskich, ale i słodkich uśmiechów, bez tych iskierek w ich oczkach... Owszem, czasem marzy mi się odpoczynek, ale nawet gdy uda mi się na niego pozwolić, to będąc z dala od Dzieciaków już za Nimi tęsknię, to taki paradoks. Wiadomo, każda matka jest tylko człowiekiem i kiedyś też musi się zregenerować. Jednak jak tylko nabierze siły, to znowu najchętniej byłaby tylko ze swoimi szkrabami.
A co w ogrodzie? Zapraszam na zwiedzanie. Poniżej firletka, która sama się zasiała przy domku narzędziowym.
Dzwonek skupiony od Babci Grażyny kwitnie w towarzystwie szałwii omszonej.Odmiana bzu czarnego "Black lace". U mnie bardzo się rozrasta, więc ciągle muszę go przycinać.
Powiem Wam, że w przyszłym roku także zdecyduję się na białe kwiaty jednoroczne.
Po raz pierwszy zakwitł mi dereń kousa.
Wygląda prześlicznie. A najpiękniej prezentuje się jesienią, zmieniając barwę na prawie czerwoną.

Świeżo wymurowany kącik prezentuje się coraz lepiej z petuniami, które się rozkręcają.
Szałwia omszona przed domkiem.
Kolejny klematis Biedronkowy.
A to zalążki morwy czarnej. Kocham te owoce. Niestety w sklepach nie można ich dostać, gdyż nie da się ich dłużej przechować. Dlatego zrywam je prosto z drzewka i od razu karmię Najbliższych:)
Kocham owocki i mogę zjadać ich duże ilości. Chłopcy póki co lubują się w jabłkach i bananach. Nikoś zje jeszcze mandarynkę oraz jagody, Tadzio niestety nie. Mam nadzieję, że Mu się to zmieni.
To jest makrama, nad którą pracuję w wolnych chwilach. Już kilka razy zmieniałam jej koncepcję. Wciąż jest niedokończona, ale nie martwię się tym, bo cieszy mnie praca nad nią. Im dłużej nad nią będę pracować, tym satysfakcja z wykonanej pracy będzie większa.
Takie torby zrobiłam dla nauczycielek Tadzia oraz Pani pomagającej na zakończenie roku w przedszkolu. Zainspirowała mnie do tego koleżanka z salsowego grona, która także pracuje w przedszkolu. Spytałam co ona chciałaby otrzymać i to był jeden z jej pomysłów. Bardzo mi się spodobał i po powrocie z Bobolina o 23.00 rysowałam na bawełnianych torbach. Potem Tadzio wręczał prezenciki paniom, które się bardzo wzruszyły, szczególnie Pani Lidia, która nawet rodzinie i znajomym powysyłała zdjęcia prezentu. Jakie to miłe, gdy ktoś docenia włożony wysiłek i potrafi się z niego cieszyć.
Tadzio ostatnio poprosił, bym pozwoliła Mu samemu zrobić kanapkę z masłem. Przytargał do kuchni krzesełko i wyciągnął produkty, a potem doskonale poradził sobie z zadaniem.

W ogródku mam też miejsce na mniej dostojne rośliny, jak ten wiesiołek. Jest to roślina lecznicza o szerokim zastosowaniu, najcenniejsze są jej twarde nasiona, z których pozyskuje się olej. Osobiście jeszcze nie korzystałam z jej zdrowotnych właściwości, bo póki co jestem oczarowana zwykłą pokrzywą, z której robię herbatki nawet dla Synków.
To z kolei smotrawa okazała. Potrafi być naprawdę wysoką rośliną. Kochają ją owady takie jak motyle i pszczoły.Poniżej można zobaczyć jaka jest wysoka. Po przekwitnięciu zwykle ścinam ją niziutko, by odsłonić znajdujące się za nią inne rośliny (perukowca oraz barbulę).
A to przepyszna świdośliwa. Jeśli jeszcze nie macie jej w ogrodach, to koniecznie zasadźcie. Coś pysznego.
A tak wygląda na drzewku.
Maki jednoroczne rozsiały mi się w warzywniku, który w tym roku jest przeze mnie wyjątkowo zaniedbany :(
A to my na weselu Przyjaciół z salsowego grona. Było cudownie.
Kochani, życzę Wam samych cudowności, celebrujcie każdy moment i cieszcie się każdą chwilą, bo nasze życie jest takie krótkie, nim się obejrzycie, będziecie żałować tego wszystkiego, czego jeszcze nie spróbowaliście, nie zrobiliście, nie doświadczyliście. Widzę po sobie - ja ciągle jestem głodna kolejnych doświadczeń, kolejnych twórczych prac, kolejnych podróży, kolejnych emocji, kolejnych obserwacji.