Wczorajsza sobota dopisała w pogodę. Było cieplutko i przyjemnie. My z Tadziem wykorzystaliśmy trawkę i kocyczek, miło było leżeć w cieniu parasolki i obserwować co się dzieje wokoło nas:) Mój Braciszek pomógł nam niezmiernie w pracach porządkowych, udało nam się wreszcie oddzielić zachodnią stronę tarasu od trawnika za pomocą grubej folii do oczka oraz położonych na niej otoczaków, które zostały nam jeszcze po poprzednim zamówieniu w zeszłym roku. Teraz wreszcie będę mogła obsadzić również tamtą stronę wzgórka jakimiś roślinkami, czego oczywiście nie mogę się doczekać. Dziękuję Bracie za wielką pomoc!
Grześ w tym czasie natomiast skosił trawę (rośnie niesamowicie szybko!), próbował naprawić wiatraczek w moim Saabie (mam z nim problemy od początku, działa, ale nieco rzęzi i w każdej chwili może odmówić posłuszeństwa, a wolałabym tego uniknąć jadąc w upale z moim Szkrabem...), a także lokalizował gdzie ucieka nam woda z oczka podczas włączania strumyka i pompy. Uwielbiam takie soboty, kiedy coś pchniemy do przodu, kiedy coś da się zrobić. Tadzio pozwolił mi także na pomoc Bratu przy tarasie, bo usnął sobie smacznie w wózeczku i spał aż ponad dwie godziny. Po południu także troszkę poplewiłam. Tak niewiele potrzeba mi do szczęścia:)
A teraz parę zdjęć z kilku różnych dni.
Prace z ziemią przy tarasie. Zdjęcie przed:
A to zdjęcie po umieszczeniu folii oraz otoczaków. Na razie jest pusto, ale mam nadzieję, że wkrótce uda mi się obsadzić ten kawałek tarasu.
Ale Tadzio pięknie czyta. Śliczny ogród Klaudusiu.
OdpowiedzUsuńhahaha, mnie też się bardzo podobał czytający Tadzio :)
OdpowiedzUsuń