niedziela, 9 lipca 2023

Taka nasza codzienność

 W ogrodzie dużo pracy, mieliśmy trochę zbiorów do pozbierania, więc poprosiłam o pomoc dzieciaki. Tadzio pomagał zebrać porzeczki i truskawki, z których potem zrobiłam dżem.


Zebraliśmy też czerwony agrest - jak ja go kocham! Kocha go też Zosia i Nikoś, Tadzio jedynie zbiera, czasem tylko trochę skubnie. Z niego także zrobiłam dżem dodając do reszty owoców.

Nikoś trochę pomógł przenosząc do słoneczka suszące się sianko dla kurek na zimę.
Świdośliwa w tym roku zostało sporo objedzona przez wygłodniałe i spragnione ptactwo. Nam ostały się resztki.




Uzbierało nam się sporo ususzonego chleba i bułek, więc wraz z Tadziem zmieliliśmy to na bułkę tartą.
Bruno jest coraz słodszy i stwierdzam, że to naprawdę cudowny kotek, bardzo mądry, towarzyski i ciekawski.
Dzieciaki go uwielbiają, ale przed Zosią jeszcze ucieka, bo ta  w swojej miłości nie zna granic fizycznych. Mądry kot unika zagrożenia życia :)
Ogród cieszy, napawam się ostatnim kwitnieniem róż, bo ich czas się kończy niestety, chociaż jeszcze co po niektóre będą powtarzać kwitnienie.
Przy szklarni zrobiłam nowe nasadzenia - z jednej strony gipsówka i biały kosmos plus róża Leonardo Da Vinci, po drugiej stronie lawenda, trawa i kolejna róża - Nautica, a  z tyłu szklarni kukurydza - mam nadzieję, że doczekam się chociaż jednej kolby na jesień.

Tadzio popija sobie herbatkę na tarasie.
Kurki wdzięcznie niosą jajka, teraz mam dziennie 6-7 jajek (przy 7dmiu kurach)
Tawułka pięknie rozkwitła
Na łące pozbierałam rumianek, który teraz się suszy.

Dosyć dużo jeździmy rowerami, cieszy mnie to bardzo. Któregoś dnia po drodze wstąpiliśmy na lody. Miejsce to nazywa się "Zwał jak zwał".




A tak prezentują się moje cukry na półeczce. Dojdzie jeszcze do nich cukier aksamitkowy i planuję też zrobić miętowy. Chciałabym uzyskać zielony kolor.

Nikoś ćwiczy jazdę na rolkach co jakiś czas. Znalazłam świetnie miejsce, gdzie jest asfalt, a nie ma samochodów.




Któregoś wieczoru po wycieczce rowerowej zdecydowaliśmy się zjeść na kolację kebaba, który niedawno otworzył się w naszej wsi. Dzieciaki jednak zdecydowały się na frytki.
Małe malowanko na kostce.
Nasze niektóre kurki niosą jajka z podwójnymi żółtkami.

Kury też są przesłodkie - na mój widok tłoczą się przy siatce.


Kogut Dyzio

A Chłopców zapisaliśmy na indywidualne lekcje pływania, które wyglądają tak:


Ja z kolei zrobiłam ławeczkę, która miała stać przy głównej drodze dla zmęczonych przechodniów, jednak teściu ostatecznie stwierdził, że nie życzy jej sobie pod domem, (pewnie obawiał się osób popijających alkohol i zaśmiecających otoczenie), więc trafiła ona do naszego ogrodu.
Mój zdolny Mężuś wymontował, a potem zamontował po renowacji przepustnicę w moim Saabie.
Tadzio rysuje takie rysunki - wspomnienia z Chańczy, ale dodał jeszcze do obrazka kotka, który ostatnio jest częstą postacią na ilustracjach Tadzia.
A Nikoś samodzielnie zbudował takiego oto robota.


3 komentarze:

  1. Jak wspaniale, że dzieciaczki angażowane są do wspólnych prac i tak chętnie w nich uczestniczą. W ogóle, pisałam to już wcześniej, ale naprawdę zachwycona jestem Waszą rodziną, relacjami jakie w niej panują, tym jak wspólnie spędzacie czas i bliskością, jaka panuje między Wami <3
    Kurki super, a kogut jaki dostojny :)))
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie klaudusiu, często o Was myślę i przytulam...

    OdpowiedzUsuń