wtorek, 19 listopada 2019

Mój pierwszy domek z piernika oraz DIY (świąteczne dekoracje)

   Zbliża się magiczny czas Świąt Bożego Narodzenia, w którym tak dobrze się odnajduję i zawsze czekam na niego z utęsknieniem, skrycie licząc na klimatyczny śnieg. Cieszą mnie wszelkie przygotowania do tych Świąt, wszelkie dekoracje, pieczenie pierników, myślenie o prezentach dla najbliższych, a potem ich pakowanie.
    Jak wiecie, już teraz rozpoczęłam robienie świątecznych dekoracji, bo wykorzystuję czas jaki mam będąc w ciąży, póki jeszcze jestem w stanie zrobić wiele rzeczy. Bo różnie może być. Pamiętam, jak z Tadziem w siódmym miesiącu chwycił mnie ból podobny do rwy kulszowej i przez miesiąc nie mogłam spać, ledwo chodziłam, do łazienki to się czołgałam. Z Nikosiem dolegliwości były zupełnie inne, a co będzie przy mojej Zosieńce? Tego nikt nie wie. Może nie być nic, aczkolwiek do tej pory jest to dla mnie najtrudniejsza ciąża pod kątem zmęczenia. Do tej pory w ciążach nie narzekałam na brak energii. W tej ciągle muszę posiłkować się odpoczynkiem lub drzemką.
  Rok temu postanowiłam sobie, że w tym roku nauczę się robić domek z piernika. I moje marzenie się spełniło, udało mi się jeden stworzyć. Co prawda pracy było mnóstwo, szczególnie z eksperymentowaniem odnośnie konsystencji lukru, ale efekt ostateczny bardzo mi się podoba, nie mówiąc już o Synkach, którzy skaczą już z ekscytacji na myśl, że będą mogli zjeść domek po Świętach. Przy okazji uczą się też cierpliwości, bo muszą czekać tych kilkadziesiąt dni, podczas których piernik jedynie zyska na smaku oraz nabierze miękkości. Schowałam go do szafy, aby nie zbierał kurzu, wyciągniemy go w odpowiednim czasie.


Zrobiłam też kilka malusieńkich domków, które stawia się na krawędzi kubka lub filiżanki z kawą, czy herbatą.
A moi Chłopcy uczyli się w tym tygodniu obierania jajek. I muszę powiedzieć, że doskonale im to wyszło, będę mieć wspaniałych pomocników.
W międzyczasie zrobiłam ekologiczne ścierki ze skrawków materiałów, których już nie będę używać. Przepis jest bardzo prosty:
-szklanka wody destylowanej
-pół szklanki octu winnego lub jabłkowego
-1/4 szklanki alkoholu chirurgicznego (ja dałam spirytusowy)
-kilka kropel olejku eterycznego
Wszystko wymieszać i nasączyć szmatki w słoiku. Ścierki trzymać w zamknięciu, aby były wilgotne.

Wzięłam się także za produkcję małych domków z brystolu. Od zawsze podobały mi się takie małe, urocze domki i jednoznacznie kojarzyły mi się z przytulnością oraz ciepłem i bardzo pasują mi jako dekoracja do Świąt Bożego Narodzenia. W tym roku postanowiłam zrobić je własnoręcznie, aby też część z nich podarować na kiermasz do przedszkola.

Wszystkie okienka i drzwi wycinałam nożykiem introligatorskim. Na zdjęciach niestety nie widać, jak pięknie brokatem mienią się dachy tych domków. W jednym domku przykleiłam do okienek papier do pieczenia aby stworzyć wrażenie zaszronionych szyb.
W co poniektórych domkach drzwiczki się otwierają.
Porobiłam też dużo mniejsze domeczki, jest ich  cała masa.
A potem powstał łosio-renifer... Jednak był to samotny łosio-renifer. Wobec tego...
Powstały dwa kolejne łosio-renifery...

A następnie rodzina łosio-reniferów trafiła na wianek łosiowo-reniferowy:) On jest jeszcze nie skończony, brakuje na dolek jakiegoś zielonego elementu, np gałązek świerku.

Uwielbiam okienka ze szprosami. Po prostu kocham, tworzą niesamowity klimat. Zawsze poluję na nie na targach staroci, jednak ciężko je dostać, a jak już są, to ich cena zwala z nóg. Ale od czego ma się wyobraźnię... Wzięłam czarną drewnianą ramkę i za pomocą mocnego kartonu oraz czarnego brystolu dorobiłam jej szprosy, tworząc okienko, które potem mogłam tak oto udekorować:

W Biedronce zakupiłam dwie takie rameczki z głębokim wnętrzem, bo wiedziałam, że do czegoś je wykorzystam.



I wtedy powstał taki sobie obrazeczek...


Który trafił do drewnianej rameczki wraz z kompletem lampek, autkiem ze ściętym drzewkiem, jeszcze jedną choinką oraz sztucznym śniegiem. Uważam, że taki zimowy krajobraz robi wspaniały klimat. Dodatkowo uwielbiam motyw samochodu z drzewkiem na dachu. Totalnie uroczy, w planach mam takich więcej, porozmieszczam je w różnych latarenkach, których u mnie nie brakuje...Ale to później.
Jeszcze piękniej wygląda, gdy się ramkę podświetli. Włącznik ukryłam z tyłu, mocując go klejem na gorąco.
Do kolejnej ramki zrobiłam taki oto obrazek.

A tak prezentuje się on w ramce:
Tym razem wykorzystałam białego renifera ze sklejki oraz dwie choineczki z drucianej szczotki, które pokochałam w zeszłym roku. Możecie je zdobyć na Aliexpress bądź na Allegro lub też w sklepach typu MG Shohlari lub Home&You, ale tam gwarantuję - cena zwali Was z nóg, lepiej poczekać na promocje.
W tej ramce fajne jest to, że jest ona głęboka i mogłam zagiąć do niej rysunek po bokach, tak że można pod różnym kątem uzyskać nieco więcej detali krajobrazu. Uwielbiam takie magiczne rameczki i cieszę się, że udało mi się wykonać takie samodzielnie. Koszt ramki to jakieś 15zł, reniferek ze sklejki 1zł (chociaż oczywiście zamawiałam hurtem z innymi rzeczami plus przesyłka), choinki nie pamiętam ile kosztowały, ale podejrzewam, że zmieszczę się w 10zł, lampki z bateriami kosztowały jakieś 10zł. Do tego biała kreda, wata, czarny brystol oraz ja jeszcze wykorzystałam marker do fug w kolorze białym.
Potem któregoś wieczoru, kiedy Mężuś był w Austrii, aż do północy robiłam kartki, które chciałam zrobić w zeszłym roku, jednak nie miałam odpowiednich do tego materiałów (np dziurkacza ozdobnego, dzięki któremu mogłam zrobić wianuszki). Tak oto prezentują się te kartki. Napracowałam się co nie miara, ale efekt mi się podoba. Tylko jedna kartka ma czerwone kokardki (robione uwaga, na widelcu), a reszta - złote. Cieniowanie początkowo robiłam na poszczególnych kartonach ołówkiem, jednak potem zamieniłam go na czarną kredkę, było znacznie szybciej.

Gałki zrobione są z takich samoprzylepnych kuleczek, które można kupić w chińskich sklepach, bądź w papierniczym. Wykorzystałam też kawałek złotego papieru na spód. Wszystko klejone klejem na gorąco, bez którego nie mogę żyć, podobnie jak Szelągowska :D
A powyżej karteczka, którą zostawiam dla naszej Rodzinki jako element dekoracji. Wkleiłam do środka choinkę, którą znalazłam w jednym ze starych, wnętrzarskich czasopism. Pozostałe kartki wykorzystam pewnie do zapisania życzeń Bożonarodzeniowych.

Po kartkach znowu utworzyłam jeszcze jedną, ostatnią już ramkę, tym razem jest to ramka Ribba z Ikei  i tutaj już nie używałam lampek. Po świętach wymontuję wszystko co znajduje się w środku i ponownie w ramce pojawi się uśmiechnięta twarz Tadzia, która wisiała do tej pory na klatce schodowej.

Tutaj wykorzystałam domki robione przeze mnie, o których poprzednio pisałam.
Kolejny pomysł to wykorzystanie starej ogrodowej latarenki, którą miałam na tarasie. Jej boczki są gładkie, umożliwiają zerknięcie do środka, co też wykorzystałam, umieszczając w niej dwie choineczki oraz reniferka na śniegu. Wszystko ozdobiłam czerwoną kokardą. Gdy tylko dojdzie mi sztuczna gałązka świerku, to dodatkowo ozdobię nią latarenkę gdzieś pod kokardą.
   Renifer zakupiony na Aliexpress.

A to już świecznik na kiermasz do przedszkola. Będzie takich słoików pewnie więcej, jednak może niekoniecznie będą to świeczniki. Mam kilka innych pomysłów. Dodatkowo nie pokażę Wam jeszcze, bo nie są skończone, ale robię też zawieszki na choinkę w formie budek lęgowych dla ptaszków, które wyciął dla mnie Mężuś ze starego drewnianego stelaża do łóżka
A to jedna z choinek w słoiku. Kolejną zrobię w słoiku w normalnej pozycji.
To by było na tyle, czas znowu zmierzyć się z liśćmi... W tym tygodniu pomysł czytania jednej książki tygodniowo po raz pierwszy nie wypalił. Ale tak to już bywa, gdy głowę mam pełną innych rzeczy.
   Teraz czas na przygotowywanie się do czwartych urodzin Tadzia, które robię w ten weekend. A pracy jak zwykle zaplanowałam dużo :) Szczęście polega też na tym, aby być zmęczonym i tym zmęczeniem się cieszyć.

 Ps. Jeśli szukacie ciekawego zajęcia dla maluszków, polecam zabawę ze sznurkiem oraz koralikami:)

Wybaczcie bałagan widoczny na powyższych filmikach...
I oczywiście przytulaski są zawsze mile widziane:)

5 komentarzy:

  1. Wspaniałe dekoracje, przytulnie u Was, aż miło popatrzeć na szczęśliwą rodzinkę.:) Pozdrawiam milutko.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Klaudusiu, u Ciebie zawsze przytulnie i rodzinnie. Kiedy Ty to wszystko robisz? Jesteś wulkanem, tytanem i herosem:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie domki to mistrzostwo, a ten piernikowy...

      Usuń
  3. Aaa...! Cudowny domek z piernika! Chociaż większość dekoracji skradła moje serce.
    Ściskam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kartka z drzwiami cudna ❤❤❤ A łosie skradły moje serce ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń