wtorek, 4 września 2018

Barierka przy tarasie, łańcuch lampek i.... Bieszczady!

Sierpień był bardzo ładnym miesiącem i ulżyło mi, kiedy jego końcówka udała się wyśmienicie, bo właśnie wtedy wybraliśmy się w Bieszczady, do Ustrzyk Dolnych. Relacja z naszych krótkich, tygodniowych wakacji w poście następnym, bo w tym chciałabym nadrobić zaległości z chwili przed wyjazdem.
   Mój Tadeuszek wczoraj poszedł po raz pierwszy do przedszkola, jestem z Niego taka dumna. Wiem, że płakał wraz z innymi dziećmi jakoś w czasie dnia, jednak kiedy Go zaprowadzałam oraz kiedy Go odbierałam miał uśmiech na twarzy. Wyszedł ze słowami "było fajnie!", a dziś ponownie szybciutko szykował się do drugiego dnia. Zaprowadziłam Go, uśpiłam Nikosia, więc teraz mam chwilkę spokoju, który postanowiłam wykorzystać na pisanie postu i smażenie naleśników w między czasie.
  Kilka tygodni po wykonaniu tarasu, udało nam się także zakończyć projekt barierek wiodących od tarasu przez zejście kamienną ścieżką na trawnik. Ma to być udogodnienie głównie dla mojego Teścia, który ma problem z poruszaniem się.

Natomiast sam taras jest powoli dopieszczany. Zakupiłam ledowy łańcuch lampek, a Grześ go zawiesił. Daje wspaniały klimat w połączeniu z naziemnymi lampkami. Mamy też opcję całkowitej jasności, gdybyśmy taką potrzebowali - na elewacji zamontowaliśmy zestaw lampek z bardzo mocnymi żarówkami. Dodatkowo wszędzie ustawione są lampiony, bo uwielbiam światło świec i tealightów. W szufladzie mam zapas tealightów chyba na cały rok:)

Bujana huśtawka jest przez nas regularnie używana. Ostatnio musiałam wrzucić na pralki materiał z poduszek, jednak nieco się rozczarowałam wykończeniem środka - po odsunięciu zamków okazuje się, że komuś nie chciało się porządnie podwinąć materiału (w zasadzie to wcale podwinięty nie był) i już mnóstwo nitek dyndało z zakończeń. Pomyślałam co mogę z tym zrobić, aby nie pogorszyć takiego stanu podczas prania w pralce. Wzięłam zapalniczkę i po prostu wytopiłam obwódkę materiału, teraz ani jedna nitka nie ucieknie ze splotów. Polecam, jeśli też coś takiego odkryjecie.


Miałam do wyboru zrobienie krzyżykowego ogrodzenia wzdłuż tarasu, jednak świadomie z tego zrezygnowałam z dwóch powodów - po pierwsze chciałam, aby granica między tarasem, a roślinami zacierała się, a po drugie plewienie bez barierek jest znacznie łatwiejsze. No i koszt wykonania niższy...
Na tarasie zawisł również hamak innego typu. Gdyby ktoś chciał zakupić, to ja swój mam z whamaku.pl model HC11. Dodatkowo zakupię jeszcze bardziej pasujące podusie, ale to może w przyszłym roku. Planuję również zakup poduszek na meble tarasowe.
A teraz kilka kadrów z tarasu. Takie mamy widoczki :)









Koniec tarasowych widoczków, teraz przenosimy się na inną część działki - tutaj odętka wirginijska w bardzo ciekawym i przyjemnym dla oka kolorze.
Stary wózeczek, który kiedyś odnowiłam, a teraz z roku na rok służy jako donica na rośliny.
Róże i rozchodniki...


Mój chyba ulubiony rozchodnik.

Hibiskus bylinowy zachwyca wielkością kwiatów
Wreszcie ją mam! Polowałam, polowałam i upolowałam! Prześliczna baaaardzo stara tarka, która tak mi się marzyła. W końcu wypatrzyłam ją na którymś targu staroci.

A to taka drobna aranżacja na stole na tarasie. Znowu tealighty w roli głównej:) Żabka ze złamaną nóżką z targu staroci za 3zł trafi kiedyś do oczka.

To są ususzone stokrotki od moich Synków. Oboje uwielbiają zrywać stokrotki i mi je wręczać. Postanowiłam zatrzymać te cudowne chwile na dłużej i oprawiłam je w ramkę.

Kolejne wspomnienie dotyczy Bieszczad - trzy arkusze papieru w różnych kolorach tworzą łąkę i góry, a reszta to przypadkowe listki i kwiatki zebrane podczas spacerów.
 Taka rakieta z moimi wesołymi Urwiskami mi się zamarzyła. Planety powstały z materiałów z odzysku - częściowo są to próbki ekoskóry:)
A poniżej ogromny lampion, który mi się wymarzył na prezent na naszą 9-tą Rocznicę Ślubu. Mamy ją dopiero 19ego września, jednak promocja 50% w Mg Shohlari była do końca sierpnia, więc nie chcąc przepłacać, trzeba było zdecydować się już teraz.

 Lampion ma wygodną i pojemną szufladę, w której trzymać będę zapasy tealightów:)  Póki co dolna szafka pozostaje pusta, ale podejrzewam, że to stan przejściowy.

Moje Słodziaki uwielbiają bawić się na tarasie.
Uczę Chłopców miłości do roślin, Tadzio często powtarza "o spójrz Mamusiu, jakie piękne kwiatuszki!". Kocham to w Nim i mam nadzieję, że kiedyś wspólnie z Nikosiem będziemy wszyscy w trójkę pielęgnować nasz ogród. Staram się także przekazać Chłopcom nie tylko wrażliwość na piękno natury, alei jej poszanowanie, dlatego już teraz Tadzio ubolewa nad śmieciami wyrzucanymi przez innych ludzi i kiedy je widzi krzyczy "Mamusiu, kto tu wyrzucił te śmieci?". A potem zbiera je i wrzuca do kosza. 



Nikoś we wszystkim naśladuje swojego starszego Brata. Kiedyś Grześ spytał Tadzia:
- Lubisz Nikosia?
-Tak
-A jak bardzo?
-Bardzo wysoko
Oczywiście jak to z rodzeństwem bywa, ciągle się kłócą, chcą bawić się tą samą zabawką w tym samym czasie, itd. Ale wiem, że bardzo się kochają.


Tyle w życiu spotkało mnie dobrego, ale najlepsze to moja Rodzina. Mój Mąż, który tak bardzo mnie kocha, ciężko pracuje, aby dobrze nam się żyło, abyśmy nie musieli martwić się wieloma rzeczami, który inteligencją i mądrością imponuje mi każdego dnia. Moi Synkowie, których uśmiechy przyspieszają bicie mojego serca, których głośne śmiechy sprawiają, że żyję, a mocne przytulanki i całusy, że chcę zatrzymać te momenty na zawsze. To od Nich uczę się na nowo radować tak prostymi rzeczami.


Poniżej jedno z moich ulubionych zdjęć. 

 

Podczas spaceru po Plantach...
Polecam Wam czasem wyrwać się na jakąś sztukę. Nam udało się oglądnąć Pana Tadeusza z M3, bezpłatny spektakl organizowany w ramach obchodu 100lecia odzyskania niepodległości. Powiem Wam, że wzruszyłam się na nim ogromnie. Uświadomił mi jak wielkie szczęście mamy my wszyscy, którzy możemy cieszyć się Wolnością. Możemy używać języka ojczystego, możemy iść gdzie nam się podoba, korzystać ze wszelkich przywilejów związanych z wolnym krajem każdego dnia. A przecież na codzień o tym nie myślimy, nie dostrzegamy i nie doceniamy. Pora to zmienić!

Zamierzam wpajać Chłopcom ideę patriotyzmu, ale zdrowego patriotyzmu. Chcę nauczyć ich miłości do Polski, do ludzi ją zamieszkujących, do naszych największych skarbów narodowych - lasów, jezior, gór. Chcę, by potrafili dbać o wspólne dobro, oszczędzać zasoby naturalne, znali historię i kulturę polską. Wszystko przed nami, ale najlepiej zacząć jak najwcześniej, póki wciąż trwa dziecięcy zapał, dziecięca wiara i entuzjazm.


Poniżej Chłopcy na Zamku Królewskim w Niepołomicach. Nikoś zaczepia Stańczyka:) Uczy się od niego ciętego języka i zabawnych ripost.
Chyba dla wszystkich dzieci wizyta u Babci i Dziadka jest czymś niezwykłym. Sama pamiętam jak kochałam wyjeżdżać do swoich Dziadków na wieś. Tadzio i Nikoś mają to szczęście, że wciąż żyją jeszcze ich Prababcia i Pradziadek. Dlatego niedawno ich odwiedziliśmy, a Chłopcy biegali za kurkami, podziwiali uprawy warzyw i kwiatów, bawili się w starej piaskownicy, a Nikoś uciął sobie drzemkę na świeżym powietrzu.


Po powrocie wróciliśmy do normalnego życia - do tańca przy braku muzyki, do kopania w piasku pozostałym po murowaniu murka z kamienia, do zabawy autkami i pociągami oraz do różnych wielkich małych przygód:)
Aha, wykopaliśmy wspólnie z Grzesiem rowek, w którym ukryliśmy kabel prądowy do dwóch domków narzędziowych. Teraz również tam będziemy mieć elektryczność, wreszcie! Jakie to wielkie udogodnienie. A w przyszłym roku będę mogła zakupić używaną lodówkę, aby używać jej w przypadku imprez, bo zazwyczaj moja w kuchni mi nie wystarcza.
   Śmieję się także mówiąc, że wiem już jak fachowo nazywa się choroba Grzesia. To prokrastynacja - tendencja utożsamiana z odwlekaniem, przekładaniem czegoś na później, związana z różnymi dziedzinami życia:) Czy Wasi Mężczyźni też na to cierpią? "Jak facet mówi, że coś zrobi, to zrobi, nie trzeba mu co dwa miesiące przypominać"

7 komentarzy:

  1. Ależ Tadzio z Nikosiem są do siebie podobni. Marzę, aby wybrać się w Bieszczady, ale to pewnie za jakiś czas. Zaintrygował mnie ten nietypowy hamak. Czy on jest w miarę stabilny? Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolinko nie wiem co masz na myśli stabilny jeśli chodzi o hamak? Jeśli juz w nim usiądziesz to nie spadniesz, jeśli o to chodzi. To taki bardziej fotel hamakowy. Pozdrawiam Cię cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam lampi wieczorową porą. Ogród przecudny, w takim otoczeniu chłopcy na pewno nauczą się miłości do kwiatów, buziaki Wam ślę:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama przyjemność oglądać Was i Wasze radosne pociechy! Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście, polecam Wam oprócz zaopatrzenia się w lodówkę zaopatrzyć się w bezpieczne, szczelne i przede wszystkim pięknie wyglądające okna https://www.portalokienny.pl/.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wasz taras jest świetny, stworzyliście uroczy zakątek, co podkreślają jeszcze kolorowe rośliny otulające go wokół. A Wasi chłopcy to największe skarby narodowe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie każde rozwiązanie jest dobre jeśli nam się podoba oraz jest funkcjonalne. Ja także lubię na moim tarasie wypoczywać i właśnie dlatego chciałem mieć fajne meble tarasowe. Udało mi się je zamówić w https://ogrodolandia.pl/meble-na-taras i myślę, że to był włąściwy wybór.

    OdpowiedzUsuń