środa, 24 stycznia 2018

Wreszcie mamy śnieg

   Niesamowite, zdaje się, że uda mi się napisać kolejny post w tym miesiącu. Aż ciężko mi w to uwierzyć:)
   Pozwólcie, że tym razem opisu będzie trochę mniej. Dzisiejszy dzień był bardzo intensywny i padam z nóg. Od rana przygotowywałam tonę warzyw - myłam, obierałam, kroiłam, porcjowałam i wrzucałam do mojej nowej wielkiej zamrażalki. Są to warzywka na zupę dla moich Synków. Idea jest taka, że raz na jakiś czas zrobię większe zakupy warzywne, zamrożę już przygotowane do wrzucenia do garnka, a potem będzie jak znalazł
   Później piekłam biszkopta, bo wkrótce moja Babcia ma urodziny i chcę jej upiec tort. Biszkopt upiekłam trzy dni wcześniej - to już sprawdzony patent. Teraz tylko pokroić, przełożyć masą i udekorować.
   W międzyczasie próbowałam nadążyć za moimi Skarbami, zrobić pizzę na obiad (z własnego ciasta oczywiście i wybranych przez siebie składników. Tak mnie dziś naszła ochota na pizzę) i ogólnie ogarnąć dom, bo potem miałam wizytę koleżanek ze spotkań dla mam. Było wspaniale się zobaczyć. Miałam tu prawdziwe przedszkole - 5 mam i 8 dzieci:) Bawiłyśmy się świetnie i zdecydowałyśmy się spotykać regularnie. Mam nadzieję, że nam się uda.
   Teraz zostało mi ogarnąć dom po spotkaniu, zrobić Mężusiowi drugie śniadanie do pracy (zajmuje mi to trochę czasu, więc zawsze robię poprzedniego dnia wieczorem, bo rano już bym nie zdążyła), odpisać na maile, porobić kilka swoich rzeczy i spróbować odpocząć. No, ale najpierw chciałam skończyć post, więc....
   Ostatnio pisałam o tym, że ćwiczę różne sposoby pakowania prezentów. Oto niektóre z nich:


(Kasia, nie pokazuj Maćkowi, bo to dla Niego prezent:) Niech ma niespodziankę, 1szy luty już wkrótce)


Tak, szaleję z papierem pakowym, to genialny wynalazek. 
Wróciłam do liścików zostawianych od czasu do czasu Mężowi w torbie do pracy. I tak mi się spodobało gryzmolenie, że założyłam sobie zeszyt z małymi gryzmołami.

Takie śmieszne, nieco infantylne malunki wykorzystałam na bilecikach do prezentu.
A potem ozdobiłam nimi też kartki z okazji Dnia Babci i Dziadka, do środka włożyłam odcisk stópki Nikosia oraz pukielek włosków Tadzia. 
Marzyło mi się także zabawienie się z masą zimnej porcelany. Podam Wam przepis, gdybyście chcieli spróbować: kubeczek kleju wikol, kubeczek mąki ziemniaczanej, kilka kropel gliceryny, kilka kropel cytryny. Gdyby za bardzo się kleiło do rąk - dodać nieco więcej mąki. I trzeba mieć trochę cierpliwości przy wyrabianiu.
Potem takie gwiazdki można wykorzystać na różne sposoby. Ja akurat użyłam ich do ozdobienia stroików.
W wolnej chwili zrobiłam banalnie proste, ale ułatwiające życie etykietki na słoiki.
I takie oto chatki, które wylądują na drewnianej drabinie, kiedy już ją zrobię:)
A to pyszny torcik dla Dagi, Siostry Męża, która obchodziła ostatnio urodzinki. Jestem z niego zadowolona, bo wyszedł tak jak chciałam i smakował tak, jak chciałam:) Coś podobnego będę teraz robić dla Babci.
Zapragnęłam też spróbować zrobić Tadziowi i Nikosiowi takie same muszki i krawaty. Udało się:)
I kotek powstał tak na szybko...
Oraz Nikosiowe stópki odbite w masie zimnej porcelany.

Post jak zwykle podzieliłam na dwie części, teraz ta część bardziej rodzinna, dla tych wytrwałych:)

Selfie z Bobasem :)
Tadzio po raz pierwszy w tym roku na śniegu...


Udało nam się ulepić bałwana, ale Tadzio bardziej zafascynowany był bieganiem po śniegu - to sprawiało Mu największą radochę.

Moje Pociechy we wspomnianych krawatach:) Wystrojeni w Dniu Babciu, jak przystało na małych gentelmanów.

Tadzio urwisek.

Tadzio przytulasek, zapatrzony w  Tatę.

komentarz zbędny:)


Cieszę się ich miłością. Oby zawsze była bardzo silna.

Raz zdarzyło się, że Tatuś dźwigał dwójkę do sypialni. Udało mi się cyknąć im zdjęcie

Uwielbiam zapach Nikosia - totalnej beztroski, niewinności i radości. Fascynuje mnie Jego pogodność. Ciągle tylko się uśmiecha, a gdy widzi kogoś Mu bliskiego cieszy się całym sobą, całym Jestestwem, Jego ciało chodzi, wszystkie Jego członki się trzęsą z radości. Chciałabym to zapamiętać na całe życie. Chciałabym uczyć się od Niego takiej pogodności, cieszenia się najdrobniejszymi rzeczami. 


Miłego wieczorku kochani. Cieszcie się każdą chwilą z najbliższymi...cieszcie się każdym momentem z dziećmi, bo tak szybko przestają nimi być. Potem zostaną tylko zdjęcia, filmy i wspomnienia...



5 komentarzy:

  1. Ciekawe sposoby pakowania prezentów - obdarowywani będą na pewno zachwyceni. Przepis na masę porcelanową znam, ale jakoś nigdy nie mam do jej wyrobu ręki. Chłopcy cudownie prezentują się w krawatach. A tatuś jakby nie patrzeć miał małą siłownię niosąc Tadzia i Nikosia do sypialni.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  2. Drugi raz pisze ten komentarz bo wczesniejszy niechcaco skasowalam:( a wiec jestem zachwycona tym ile sie u Ciebie dzieje:) widac ze tworzysz fajny, cieply, rodzinny dom. Chlopaki sa cudni a te krawaciki i muszki bombowe:) opakowania bardzo orginalne i napewno sprawiaja mila niespodxianke obdarowanemu. Sama dodaje liscki mojemu mezowi do sniadania:) a torcik mmm..wyglada oblednie to jak tez musi smakowac:)

    Pozdrawiam cieplo

    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Twoich Chłopców- to cudowne Dzieci, bo też mają cudownych Rodziców. Ja też oczekuję na trzeciego Wnuka, nie znamy płci, będzie to rodzeństwo Konradka czyli u nas w domu:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Baardzo mi się podobają Twoje opakowania prezentów. Oryginalne z wdziękiem, a nie przesłodzone. Podwójna przyjemność dla obdarowanego.
    A Twoje chłopaczki są słodkie!

    OdpowiedzUsuń