niedziela, 2 listopada 2014

1-2 listopada...

  Taki piękny słoneczny dzień... Jeden i drugi - Wszystkich Świętych oraz Dzień Zaduszny. W Stanach świętują Halloween, a my na szczęście wciąż zamiast takich zabaw, nawiedzamy groby naszych najbliższych i modlimy się za ich dusze. Ilekroć jestem na cmentarzu przez głowę przemyka mi tak wiele myśli... Ile jeszcze dni jest nam pisanych? Jak kiedyś zakończymy swój żywot? Co po nas zostanie? Patrząc na groby najbliższych serce żal chwyta, bo przecież tak wiele chciałoby się im jeszcze powiedzieć...O tak wiele rzeczy spytać... Spędzić razem czas... Czas, którego nigdy nie mamy w nadmiarze...Czas, który biegnie nieubłaganie i nie da się schwytać, zatrzymać, jedynie na fotografiach...
   A z drugiej strony ta głęboka nadzieja, że po tym życiu będzie kolejne, lepsze i piękniejsze... Przy okazji -oglądaliście "Niebo istnieje naprawdę"? Polecam.
   Spacerując pomiędzy płytami nagrobnymi, tymi starymi i tymi nowoczesnymi...tymi ubogimi i tymi bogato ozdobnymi, tymi z pięknymi cytatami i tymi ze zwięzłymi informacjami o datach i nazwiskach; czułam głęboki ból widząc groby dzieci -małych aniołków tak szybko zabranych do nieba. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić bólu rodziców, którzy musieli zmierzyć się z taką tragedią. Ile siły trzeba, aby to przeżyć...Nie potrafię sobie wyobrazić.
   W kategoriach życia i śmierci tak wiele rzeczy dotychczas ważnych przestaje się liczyć. Znaczące jest nie to, co się posiadało, ale jakim człowiekiem się było.




Na pewno znacie piękny wiersz napisany przez Księdza Jana Twardowskiego....

Śpieszmy się

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dzwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno

Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą

2 komentarze:

  1. Ten wiersz jest piękny. Ma rangę symbolu...
    Piękne też są Anioły, które dziś u Ciebie Klaudio królują.
    Nie znamy dnia, ani godziny, więc musimy żyć dobrze...

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutek i nostalgiczna zaduma... Potrzebne nam takie dni.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń