wtorek, 11 lipca 2023

7-9 lipiec 2023 - Mucharskie

 Godzinkę drogi od Krakowa znajduje się malownicze Jezioro Mucharskie. Otoczone jest pięknymi górami (Beskid Mały i Beskid Makowski). Akwen ten jest sztucznym zalewem, stanowiącym zbiornik retencyjny. Jest też źródłem wody pitnej dla mieszkańców.  Jest dosyć głębokim jeziorem, co dla naszej motorówki jest idealne.

  Gdy na cypelek przybyliśmy w piątek, było tam zaledwie kilka osób, w tym dwa kampery. dopiero w sobotę i niedzielę zjechało się dużo więcej osób. Dodatkowo w sobotę załapaliśmy się na Rajd Małopolski. Dzieciaki, łącznie z Grzesiem mieli radochę w oglądaniu wyścigówek.

Pierwszy dzień wyglądał tak:



Nasz wieczór, z nastrojowymi lampkami i lampionami - uwielbiam tworzyć tego typu klimaty Poznaliśmy inną, starszą od nas parę, która nad Mucharskie  przyjechali vanem - Ulę i Mirka. Mają już wnuki, czasem zabierają ich ze sobą. Pływają na SUPie i fascynują się rajdami samochodowymi, dlatego cieszyli się, że staliśmy tak blisko Odcinka Specjalnego.
Poranek był taki spokojny....
Kawka w porcelanie z Bolesławca w takich okolicznościach smakuje najlepiej. Szkoda tylko, że dzieci nie pospały dłużej, chyba żal im było tracić pięknej pogody.


Tutaj kibice.... Rano było jeszcze rześko, potem zrobił się upał.


Na motorówce nie czuć było tak wysokiej temperatury.

Zosia stwierdziła, że się trochę opali.

Było też łowienie rybek. Niestety się nie udało.

Kolejne śniadanko w kamperze. Kocham patrzeć jak jedzą z apetytem.
Moja mała modelka. Sama tak usiadła.
Nasi nowi znajomi pożyczyli nam SUP.
Wszystko co dobre szybko się niestety kończy, ale my już wyczekujemy kolejnego weekendu :) Miłego dnia!


niedziela, 9 lipca 2023

Taka nasza codzienność

 W ogrodzie dużo pracy, mieliśmy trochę zbiorów do pozbierania, więc poprosiłam o pomoc dzieciaki. Tadzio pomagał zebrać porzeczki i truskawki, z których potem zrobiłam dżem.


Zebraliśmy też czerwony agrest - jak ja go kocham! Kocha go też Zosia i Nikoś, Tadzio jedynie zbiera, czasem tylko trochę skubnie. Z niego także zrobiłam dżem dodając do reszty owoców.

Nikoś trochę pomógł przenosząc do słoneczka suszące się sianko dla kurek na zimę.
Świdośliwa w tym roku zostało sporo objedzona przez wygłodniałe i spragnione ptactwo. Nam ostały się resztki.




Uzbierało nam się sporo ususzonego chleba i bułek, więc wraz z Tadziem zmieliliśmy to na bułkę tartą.
Bruno jest coraz słodszy i stwierdzam, że to naprawdę cudowny kotek, bardzo mądry, towarzyski i ciekawski.
Dzieciaki go uwielbiają, ale przed Zosią jeszcze ucieka, bo ta  w swojej miłości nie zna granic fizycznych. Mądry kot unika zagrożenia życia :)
Ogród cieszy, napawam się ostatnim kwitnieniem róż, bo ich czas się kończy niestety, chociaż jeszcze co po niektóre będą powtarzać kwitnienie.
Przy szklarni zrobiłam nowe nasadzenia - z jednej strony gipsówka i biały kosmos plus róża Leonardo Da Vinci, po drugiej stronie lawenda, trawa i kolejna róża - Nautica, a  z tyłu szklarni kukurydza - mam nadzieję, że doczekam się chociaż jednej kolby na jesień.

Tadzio popija sobie herbatkę na tarasie.
Kurki wdzięcznie niosą jajka, teraz mam dziennie 6-7 jajek (przy 7dmiu kurach)
Tawułka pięknie rozkwitła
Na łące pozbierałam rumianek, który teraz się suszy.

Dosyć dużo jeździmy rowerami, cieszy mnie to bardzo. Któregoś dnia po drodze wstąpiliśmy na lody. Miejsce to nazywa się "Zwał jak zwał".




A tak prezentują się moje cukry na półeczce. Dojdzie jeszcze do nich cukier aksamitkowy i planuję też zrobić miętowy. Chciałabym uzyskać zielony kolor.

Nikoś ćwiczy jazdę na rolkach co jakiś czas. Znalazłam świetnie miejsce, gdzie jest asfalt, a nie ma samochodów.




Któregoś wieczoru po wycieczce rowerowej zdecydowaliśmy się zjeść na kolację kebaba, który niedawno otworzył się w naszej wsi. Dzieciaki jednak zdecydowały się na frytki.
Małe malowanko na kostce.
Nasze niektóre kurki niosą jajka z podwójnymi żółtkami.

Kury też są przesłodkie - na mój widok tłoczą się przy siatce.


Kogut Dyzio

A Chłopców zapisaliśmy na indywidualne lekcje pływania, które wyglądają tak:


Ja z kolei zrobiłam ławeczkę, która miała stać przy głównej drodze dla zmęczonych przechodniów, jednak teściu ostatecznie stwierdził, że nie życzy jej sobie pod domem, (pewnie obawiał się osób popijających alkohol i zaśmiecających otoczenie), więc trafiła ona do naszego ogrodu.
Mój zdolny Mężuś wymontował, a potem zamontował po renowacji przepustnicę w moim Saabie.
Tadzio rysuje takie rysunki - wspomnienia z Chańczy, ale dodał jeszcze do obrazka kotka, który ostatnio jest częstą postacią na ilustracjach Tadzia.
A Nikoś samodzielnie zbudował takiego oto robota.