środa, 13 kwietnia 2022

Próbuję nadrobić zaległości... Urodzinki Zosi i Grzesia, opera i...motorówka

 Nie było mnie tu od stycznia... A mamy kwiecień... Wybaczcie, że to co się u nas działo podzielę na dwa odrębne posty.

 W pierwszym odniosę się głównie do urodzin w naszej rodzinie, które były w marcu i kwietniu oraz do kupna motorówki, a w kolejnym poście pozbieram siły, aby odnieść się do tego, co dzieje się na świecie, a przede wszystkim w Ukrainie, gdyż od 24 lutego praktycznie nie ma dnia, abym o tym nie myślała i nie przeżywała tragedii, która spotyka niewinnych ludzi.

.................................

5 marca moja Kruszynka świętowała swoje drugie urodzinki. Nie mieliśmy dużej uroczystości, nie miałam na to z resztą siły. Dobrze, że Zosia wciąż jest jeszcze w takim wieku, że nie ma swoich koleżanek, które chciałaby zaprosić tak jak Chłopcy :D, bo musiałabym także i jej robić dwudniowe urodziny.   Była więc najbliższa Rodzina. Zosia jak zwykle wszystkich oczarowała swoim zawadiackim uśmiechem i psotami.


Zrobiłam jej torta z postaciami ze Świnki Peppy, bo bardzo lubi tą bajkę. Był też tort z bananowych naleśników przekładany kremem oraz dwie sałatki, w tym jedna przepyszna o nazwie "Król imprezy".  Były też dwa różne ciasta, moja Mama też zrobiła sałatkę, a Daga chlebek czosnkowy.
Zosia była w swoim żywiole będąc w centrum uwagi.
Ogólnie to jest żywe złoto, trzeba mieć oczy naokoło głowy, by nad Zosią nadążyć. Jest chętna do wszystkiego i to prawdziwa Zosia samosia, najchętniej wszystko robiłaby sama - od ubierania się, rozbierania się, mycia, po jedzenie i mycie zębów. Jest bardzo szybka, więc niejednokrotnie trzeba mieć dobry refleks, by zapobiec mniejszej lub większej katastrofie. Oboje moich Chłopców tak mnie nie wykończyło jak moja córeczka. Przy tym chociaż mało mówi, to jest niezwykle kontaktowa i inteligentna, szybko zapamiętuje i uczy się nowych rzeczy. Już w tym wieku doskonale wie jak bardzo jest rozbrajająca oraz urocza i świetnie wie jak to wykorzystać oraz w jakiej sytuacji. Uwielbia też dominować, rządzi nie tylko swoimi rówieśnikami, ale i swoimi Braćmi oraz dziećmi starszymi od siebie. Często i dorosłymi (zdaję sobie sprawę, że ciężko jej odmówić).
Zosia to też wielka mała strojnisia, kocha przymierzać ciuszki i ostentacyjnie w nich paradować. Uwielbia przymierzać wszelki peruki, buty - nawet jeśli są o kilkanaście numerów za duże, uwielbia czapki, ostatnio też spodobały jej się torebeczki (jedną zakupiliśmy jej w Sukiennicach, taką z ludowymi wzorkami).
Poniżej Zosia u Tatusia w pracy. Odbiera telefony, umawia spotkania, faksuje i...koloruje :D

A Chłopcy chodzą sobie do przedszkola, po przedszkolu bawią się razem często i gęsto kłócąc oczywiście i odganiając się od Zosi, która złośliwie próbuje im coś zabrać. Tadzio uwielbia malować i bawić się klockami Lego, grać w wojnę karcianą oraz warcaby; Nikoś woli puzzle, grę 5 sekund, chińczyka, statki, kółko i krzyżyk oraz proste działania matematyczne. Oboje lubią aktywność na świeżym powietrzu, przy czym twórcą wszelkich pomysłów i inicjatorem różnych zabaw jest Tadzio. Lubią też bawić się w chowanego oraz jeździć na rowerze. Ostatnio bawią się też  w berka, schronisko (udają różne zwierzęta, które są adoptowane),  w domek na drzewie i w co tylko podpowie Tadziowi wyobraźnia. Tadzio jest bardziej zdyscyplinowany i opiekuńczy - pomaga Zosi w wielu czynnościach, dzisiaj na przykład sam włożył ją do huśtawki i ją huśtał, nieraz gdy Zosia naśmieci, to Tadzio bierze zmiotkę i zamiata. Nikoś z kolei lubi omijać moje zakazy kiedy wie, że ja nie widzę :) Oczywiście prawda szybko wychodzi na jaw, a wtedy Nikoś popada w tarapaty.
 Lubią też robić manualne rzeczy. Ostatnio sialiśmy rzeżuchę oraz tworzyliśmy ekostworki o przedszkola.
 Wprowadziłam co wieczorne rundki wdzięczności, w których mówimy za co jesteśmy wdzięczni konkretnego dnia. Podczas takich rundek można zaobserwować niesamowite stwierdzenia u tak małych Chłopców... Nikoś często docenia właśnie takie prozaiczne, oczywiste dla nas rzeczy jak posiadanie dachu nad głową, to że mamy co jeść, to że mają zabawki, że mają wygodne łóżka, że Tatuś np bezpiecznie wrócił z delegacji itd....
   Wciąż słyszę od Nikosia, że jestem najwspanialszą mamą w Polsce, na świecie i w kosmosie, nawet wtedy gdy czuję się beznadziejnie. To takie miłe.
  Tadzio z kolei potrafi się tak pięknie dzielić. Dziś wrócił z przedszkola i miękkiego cukierka którego tam dostał sam nie zjadł, tylko podzielił na 4 części - dla Zosi, Nikosia, dla mnie i dla Taty, a potem nas przytulił i powiedział, że nas kocha. To takie budujące, że ma to w sobie.
1 kwietnia w Prima Aprilis Grześ obchodził swoje 37 urodziny. Niestety z powodu moich przygotowań do 80tych urodzin mojego Dziadziusia w ten sam weekend, nie byłam w stanie urządzić Mu przyjęcia. Ale pewna cudowna Osóbka, o której napiszę w kolejnym poście, zrobiła dwa śliczne torty, które były przepyszne. Ja z kolei zakupiłam Grzesiowi przecudny obraz naszej Rodziny namalowany przez Aleksandrę Kasperską (https://www.facebook.com/olagrafik/).
   Poniżej pierwszy z tortów.

A ten był na kolejny dzień. Na górze przykleiłyśmy opłatek z wydrukiem obrazu, który podarowałam Grzesiowi i aktualnie wisi na kominku w salonie, uśmiecham się w środku za każdym razem, gdy go widzę.

Oto jak powstał obraz - z nadesłanych do Oli zdjęć naszych osóbek. Po pierwszym przesłaniu wstępnej wersji, wysłałam Oli kilka punktów do poprawy i za niedługi czas miałam  idealną wersję.
Kochanie moje, życzę Ci jeszcze raz samych cudowności życiowych, abyś zawsze był takim dobrym człowiekiem jakim jesteś, abyś był szczęśliwy każdego dnia, abyś od naszych dzieci uczył się radości z prozaicznych rzeczy, abyś rozwijał się jako mężczyzna, mąż, ojciec i człowiek. Wierz zawsze w swoje możliwości, świat stoi przed Tobą otworem i wszystko może się zdarzyć o czym sobie przyśnisz :* Kocham Cię na zawsze.

W pierwszych miesiącach roku lubimy z Grzesiem chodzić do opery. Ja cieszę się z trzech powodów - bo miło spędzam czas z Mężem, podziwiam sztukę oraz mam okazję założenia eleganckiej sukienki. Co zrobić, jestem kobietą i takie rzeczy nas radują:)
Tutaj na operetce Orfeusz w piekle.


Z kolei 1 kwietnia, w urodziny Grzesia wybraliśmy się również z Siostrą Grzesia i jej Mężem na operę "Turandot".


A teraz zapowiadany temat motorówki...  Na początku lutego całkiem spontanicznie staliśmy się posiadaczami Larsona 180 spec z silnikiem Volvo Penta 4l o mocy 225KM. Uznaliśmy, że będzie to prezent dla Grzesia na Jego 40te urodziny, które świętować będzie za trzy lata, a prezent użytkować może już teraz :D Kupiliśmy ją w Warszawie i z duszą na ramieniu wracaliśmy ciągnąc przyczepkę. Udało się:) A radość Grzesia bezcenna.
   13 marca zdałam egzamin na patent sternika motorowodnego (Grześ zdawał we wrześniu), a już 19 marca zwodowaliśmy naszą łódkę na Jeziorze Rożnowskim i odbyliśmy swój pierwszy cruising. Emocje niezapomniane, szczególnie przy wodowaniu, opuszczaniu pomostu oraz przy wchodzeniu w ślizg i przy cumowaniu. Zosia przez pierwsze dwa dni się bała, a potem strach jej przeszedł.
   Tankowanie do łódki na stacji benzynowej też było ciekawą przygodą, chociaż serce bolało patrząc na wyświetlaną kwotę na dystrybutorze (ponad 700zl...)




Pogoda dopisywała, a nieliczni o tej porze spacerowicze machali nam z brzegu



Łódka początkowo stała przed naszym ogrodzeniem, potem miesiąc zwodowana była na Jeziorze Rożnowskim, następnie Grześ wyciągnął ją Renault Espace (co było nie lada wyzwaniem przy stromym slipie i samochodzie z automatem, bo skrzynia zaczynała się przegrzewać... Jestem dumna z Grzesia, że ostatecznie Mu się udało).

Tak wygląda nasz nowy członek rodziny:)
Tutaj kilka filmików z crusingu






Haha, poniżej to ja, spełniam się "artystycznie". Tylko bez śmiechu proszę, lepiej nie umiem, dawno nie rysowałam :D
Taką ozdobę wiosenną sobie zrobiłam. Chciałam cebulki hiacyntów zakupić, jednak w kilku sklepach były już tylko bratki i hebe.
A taki tort wykonałam dla Dziadziusia na 80te urodziny. Biszkopt przekładany masą śmietankową i brzoskwiniami, na górze beza pavlova z kremówką, mascarpone i wianuszkiem z borówek amerykańskich.




Mój Mężuś z kolei rozpoczął niestety swoje delegacje służbowe, a mi pozostało wtedy tęsknić i nie zwariować samej z trójką dzieci. Niedawno był w Barcelonie, wkrótce podróż do Las Vegas, Meksyku i kto wie gdzie jeszcze...
Zapomniałabym o Walentynkach:) Dzieciaczkom upiekłam ciasteczka z lukrowymi napisami, a z Mężusiem poszliśmy do restauracji na kolację.

Mojej Przyjaciółce fryzjerce zmajstrowałam taką oto karteczkę urodzinową:) Długo zastanawiałam się jak ją zrobić, w końcu się udało. A Modneto to nazwa jej zakładu.

Jeszcze na koniec dodam, że od 1,5 roku strasznie wypadają mi włosy, a od 24 lutego z potęgowaną mocą... Zdesperowana udałam się ostatecznie tydzień temu do trychologa, u którego okazało się, że... mam początku łysienia androgenowego i czeka mnie przy dobrych wiatrach rok ciężkiej pracy. Z gabinetu wyszłam podłamana diagnozą, ale z wiarą w moją panią doktor i w to, że jakoś uda się to zatrzymać i znowu cieszyć się zdrowymi i nie wypadającymi włosami...

Na koniec podzielę się jednym zdjęciem z sesji, jaką któregoś wieczorku spontanicznie zrobił mi Mężuś. Sprawił, że poczułam się bardzo kobieco i atrakcyjnie. Dziękuję Ci Kochanie:*



Wybaczcie, że ten post jest trochę przydługi... Pisałam go w przerwie między gotowaniem, wysypywaniem tony tłucznia na dziury w naszej wewnętrznej drodze, plewieniem, sprzątaniem, robieniem prania, plewieniem i przesadzaniem roślin oraz przyprowadzaniem Chłopców z przedszkola.  Miłego wieczorku wszystkim i wspaniałym Świąt Wielkanocnych, jeśli nie udałoby mi się napisać kolejnego posta przed Świętami.



2 komentarze:

  1. Oj, dużo się u Was działo przez ten czas. Ale przynajmniej było ciekawie. Wszystkiego najlepszego dla solenizantów. Motorówka - ciekawy pomysł, sama chętnie bym się taką przepłynęła. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteście wspaniali, polecam Was w swoich modlitwach by Wasze życie było zawsze tak piękne i wartościowe.

    OdpowiedzUsuń