sobota, 26 czerwca 2021

Takie różności

Witajcie kochani. Obecnie jesteśmy w trasie - kierunek Słowenia, ale nocujemy w Austrii. I tak sobie pomyślałam, że wykorzystam wolny czas, kiedy dzieciaki zasypiają, by ponadrabiać nieco blogowe zaległości.
Zobaczcie na tych kilka zdjęć mojego radosnego Promyczka....

A teraz zobaczcie na zdjęcie poniżej....To ja, w wieku około dwóch lat! Wyglądałam identycznie co Zosia teraz, aż mnie to zszokowało jak bardzo moja Córeczka jest do mnie podobna.
A poniżej mój średniaczek, uchwycony podczas fryzjerskich zabiegów:)  Mam taką przyjaciółkę, która jest fryzjerką i niezawodnie strzyże moich trzech Chłopców - tych małych i tego już dorosłego:) 

Wykorzystałam chwilkę wolnego czasu gdy Zosia miała jedną ze swoich drzemek i kiedy jeszcze były młode pędy sosny ścięłam ich czubki i zrobiłam syrop na kaszel. W zeszłym roku też udało mi się go zrobić. Polecam, bo to naturalne lekarstwo, gdy męczy suchy kaszel, a właściwie robi się go łatwo.


Zebrałam też liście czosnku niedźwiedziego, któremu bardzo dobrze w moim ogrodzie

Polecam też zbieranie kwiatów czarnego bzu (za rok, bo teraz to już za późno - przekwitły). Są doskonałe na przeziębienie. Ja suszę kwiatostany do herbatki oraz robię z syrop z kwiatów, który trzymam w słoikach w lodówce. Przy jakiejkolwiek chorobie jak znalazł, także dla dzieci.


Na moje 36te urodziny dostałam takie oto serduszko od Nikosia <3

oraz takie wspaniałe figurki zbudowane z klocków Lego przez Tadzia - to ja i Tatuś. Nawet włoski mam ułożone niesymetrycznie, tak jak mam ostatnio fryzurkę:) 

Tadzio kocha Lego i to jest teraz Jego głównym prezentem dla nas - różne kreatywne i oryginalne twory.  Z kolei Nikoś uwielbia cyferki i fascynuje Go ich nauka, zaczyna też powoli dodawać.

Jak robię zakupy? A tak:) Tu akurat jesteśmy w sklepie budowlanym, potrzebowałam wtedy kory sosnowej... Miałam pecha, bo jak już zajechałyśmy z Zosią pod market, to zorientowałam się, że nie zabrałam portfela...Potem gdy wróciłyśmy do domu te kilka kilometrów, zabrałyśmy pieniądze, a następnie w markecie powiedziano nam, że kora się skończyła...
Kiedy koszę? Gdy Zosia ma jedną ze swoich drzemek. Wtedy co jakiś czas zerkam przez okienko, czy wszystko w porządku i czy się nie przebudziła. Jak się można domyślić - takie koszenie trwa dłużej, niż gdybym skupiła się tylko na trawie... Czasem zdarzy się też tak, że koszę z Zosią. Wtedy chodzę za nią gdy się za bardzo oddala... Koszenie trwa jeszcze dłużej :D



Miłego wieczorku wszystkim!

1 komentarz:

  1. Chłopcy tez są do Ciebie podobni Klaudusiu, ale niech Grześ ma nadzieję, bo Zosia się zmieni i kiedyś będzie podobna do Niego:-) Cudne Dzieciaki i Kochane. A Tobie życzę zdrowia dla Was wszystkich, bo o resztę zadbacie sami.

    OdpowiedzUsuń