Znowu nadrabiam zaległości:) Dzisiaj zapraszam Was na głównie fotorelację z naszej wyprawy do Pacanowa, Sandomierza oraz Bałtowa, gdzie odbył się zlot Campermajstrów oraz Camperteam i mieliśmy okazję stacjonować przy Juraparku. To był długi weekend z mocą atrakcji dla naszych Dzieciaków.
Zawsze biorę ze sobą kwiaty z ogródka:) Milej jest siedzieć potem przy stole.
Pacanów
Pierwszy przystanek mieliśmy w Pacanowie, gdzie nocowaliśmy na przykościelnym parkingu. Mieliśmy nadzieję na zwiedzenie Krainy Bajki, jednak okazało się, że nie było to możliwe, bo najbliższy termin był za kilka dni, a rezerwacja odbywa się jedynie internetowo... Będziemy musieli kiedyś przyjechać tu jeszcze raz.
Sandomierz
Sandomierz przywitał nas pięknym słoneczkiem oraz pysznym płomykiem, którego wybrali Chłopcy.
Spotkaliśmy też kolegów naszych krakowskich gołębi :) Chłopcom udało się ich nakarmić nasionkami słonecznika, którymi podzielił się z nami jakiś miły pan.

Rynek sandomierski jest bardzo urokliwy.
To ozdoba jednej z tamtejszych restauracji.
Zosia jak zwykle uśmiechnięta
Lody to obowiązkowa atrakcja dla dzieciaków...
Piękne fontanny przyciągały nie tylko ptaki...
Zwiedziliśmy również ciekawe podziemia Sandomierza. Chłopcy dziarsko przemiaezali długie i wąskie korytarze, odważnie wkraczali do kolejnych pomieszczeń
Trzeba było się cieplej ubrać, bo tam na dole było zaledwie 14 stopni.
Później jedynie zahaczyliśmy o jeden z sandomierskich wąwozów, bo szczerze powiedziawszy nie był ona przejezdny dla wózków, a nie wzięliśmy ze sobą nosidełka dla Zosi.
Osada neolityczna, Sandomierz
Zaraz nieopodal była fantastyczna Osada neolityczna, w której Chłopcy czuli się jak u siebie... Wybierali dla siebie chatki, udawali tamtejszych mieszkańców, zwiedzali kolejne pomieszczenia... Były tam też słodkie kózki, które można było pogłaskać. Jedynym minusem były komary, przed którymi się odganialiśmy.
Zamek Krzyżtopór w Ujeździe
Tego samego dnia udaliśmy się na nocleg na parking przy zamku Krzyżtopór. Wieczorem widzieliśmy z sypialnianego okna dachowego jak grupka ludzi z pochodniami zwiedza zamek po ciemku. Musiało to być niezwykle klimatyczne!
Rano, kiedy już wstaliśmy i zjedliśmy śniadanie, byliśmy pierwszymi zwiedzającymi te piękne i interesujące ruiny. Kto by pomyślał, że są aż tak fascynujące!
Zosieńka w większości oczywiście była noszona:)
Na koniec Chłopcom zakupiłam dwa małe drewniane miecze minecraftowe (takie sobie zażyczyli...), a Zosi takiego oto konika, ale dużo mniejszego. Nie mogłam się oprzeć...
Jurapark Bałtów
Na sam koniec, we czwartek pojechaliśmy do Bałtowa na zlot Camperteam i Campermajstrów. W cenie zlotu mieliśmy miejsce na zlocie z przyłączem do prądu oraz wejściówkę do dinoparku, który tak naprawdę był najmniej atrakcyjny. Dużo lepszą frajdę dostarczyły nam inne atrakcje - między innymi lunapark, Park miniatur, kolejna linowa, zwierzyniec, Safari oraz sabatówka. Przez trzy dni korzystaliśmy ze wszystkiego, na co tylko dzieciaki miały ochotę (poza niektórymi atrakcjami z lunaparku, na które jeszcze byli za mali). Zosia także się tam odnalazła, bo miała dla siebie wieeelki kącik malucha z tysiącami zabawek. Szkoda jedynie, że było aż tak gorąco, bo taka pogoda po prostu nas męczyła.
Jednak jeśli miałabym Wam polecić jakieś miejsce związane z dinozaurami, to byłby to Zatorland w Zatorze. Dużo bardziej interesujące miejsce.
Oczywistą atrakcją dla dzieci był pan na szczudłach wykonujący cuda z długich baloników. Niestety nasze długo nie przetrwały, bo Zosia się nimi odpowiednio zaopiekowała.
Te pływające łabędzie były super. Niestety czas oczekiwania w kolejce, by się nimi przepłynąć dłużył się niemiłosiernie. Ale czego nie robi się dla dzieciaczków.
W wolnej chwili jeździliśmy też na rowerkach. Chłopcy to uwielbiają.
W sabatówce nawet ja się dobrze bawiłam:)
Zosia pokonuje Tunel Odwagi.
W domku czarownicy...
Wspomniana czarownica:)
Odważna Zosia nie boi się niczego.
Kto to zaczepia Nikosia w Zwierzyńcu?
Nigdy nie przejdę obojętnie obok tak urokliwego domku:)
Kacza rodzinka:)
Jedziemy kolejką linową - pierwszy raz w życiu dla Chłopców i Zosi.
Na szczycie czeka na nas wspaniały Park Miniatur z pięknymi zabytkami Polski. Niestety zdjęcia nie oddają piękna tego miejsca, bo akurat zaszło słońce i trochę kropiło.
Miłość <3
Wracamy do Zwierzyńca:) Kózki są wygłodniałe, a dzieci uwielbiają je karmić.
Jedna z fajniejszych atrakcji:) Tatuś pojechał z Nikosiem, a ja z Tadziem, gdy już wspomniana dwójka powróciła i mogła przejąć Zosię, która niestety wciąż za mała na takie atrakcje.
Moi wspaniali Chłopcy pomagali pani Ukraince w pokazach z pieskami, które potrafiły liczyć :)
W nagrodę mogli sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie ze zdolnymi psiakami.
To było mnóstwo wrażeń i chociaż do domu wróciliśmy zmęczeni zamiast wypoczęci, to z uśmiechem powracamy do wspomnień. Teraz muszę przysiąść i wybrać zdjęcia, które chciałabym zachować w albumie....