poniedziałek, 25 czerwca 2018

Pierwsze urodzinki Nikosia, róże w ogrodzie, lato zaczęło się ochłodzeniem, prace nad murkiem


   Urodzinki Nikosia były naprawdę skromniutkie - tort, dwie sałatki, chlebek czosnkowy, trzy rodzaje ciast i różne mięsiwo na grilla. Mam wyrzuty sumienia, bo Tadzio miał znacznie lepiej zorganizowane urodziny. Jednak teraz moje zmęczenie wzięło górę i postanowiłam, że bardzo ograniczę zarówno listę Gości, jak i menu. Marzy mi się dłuższy urlop Grzesia i porządny wypoczynek. Marzy mi się jakiś chociaż tygodniowy wyjazd, aby zmienić klimat i wspólnie opiekować się dziećmi.
   Ten post będzie bardziej obrazkowy, wybaczcie. Po prostu chciałam zrobić mały update, a ostatnio czas naprawdę przecieka przez palce.


 Czerwiec to oczywiście miesiąc róż. Poniżej i powyżej - pięknie pachnąca Gardener's Friend. Od niej zaczęłam prawdziwą miłość do róż.
 Róża na pniu także pięknie kwitła. Teraz niestety chwyta ją jakaś choroba, część jej pędów usycha.

A to Snow Storm, od Wioli.

Best Impressions...

Wolfgang Amadeus Mozart....

Ponownie Mozart.

A to pnąca nn (no name).





Na tej rabacie są dwie różne pnące nn.

Nowy nabytek - Old Port. Pachnie obłędnie, a jego kolor zmienia się wraz z dojrzewaniem kwiatu.

Ktoś chce różyczkę?:)


 Ostróżki w tym roku były wyjątkowo mizerne...Pewnie ze względu na suszę.
 Przetacznik grzebieniasty zaczyna kwitnienie.
Wszystkim z czystym sumieniem mogę polecić rudbekię. To całkowicie bezproblemowy kwiat, urośnie wszędzie, łatwo się rozsiewa, a swoim żółtym kolorem rozjaśni najpochmurniejszy dzień.
 Donice zakupione na targu staroci. W zasadzie są to kamionki, które teraz mają już otworki:)
 Kolekcja się powiększa:)

Fioletowo-zielony zakątek.

Tutaj drobne zmiany - usunęłam wrzos, a posadziłam fioletową szałwię, którą widać na kolejnym zdjęciu.

Hortensje zaczynają rozkwitać...

Coraz pełniej...

I aż świecą białymi kulami.

Ostróżka z rodziny Pacific.



Przetacznik Nana Blue, który zawsze niski.

Różowa Annabel od mojej Babci.

Jedna z wielu pysznogłówek w ogrodzie...

Maki dają pokaz...

Tutaj także..

Brunnera... 

 Kwitnie powojnik...
 
I smotrawa..


 
Biała rabata rośnie, a w niej hortensje zbierają się do zawiązywania kwiatostanów. 
 Moja ulubiona żurawka...
 


 Annabelka
 Wóz ubiera się w różowe kwiaty.
 Oczko wreszcie naprawione, nie przecieka, a nowej folii nie widać, bo Grześ pogłębił i powiększył półki. Zakupiliśmy kilka karpi koi do karasi kolorowych, które już mamy.
 Tawułka...

Tawułki...

Przetacznik...

Szałwia omszona...

Tutaj zatrzymam się dłużej... Czy macie u siebie świdośliwę? Nie? Polecam! Ma PRZEPYSZNE owoce i niezwykle zdrowe. Polecam o niej poczytać. Ja prawie ją wycięłam, bo przez trzy lata nie owocowała, ale w tym roku obdarzyła mnie mnóstwem najsłodszych w świecie owoców i przez to cieszę się, że się jej nie pozbyłam. Do tej pory nie znałam tego smaku.

W tym roku firletka góruje nad rudbekią, której zawsze było tu pełno.

A to mały zakątek z trawami Red Baron (Imperata Cylindryczna). Za ogrodzeniem świeżo przywieziony kamień na murek.



15 ton łupka szarogłazowego... Oj będzie co robić...

A to już wykopy pod fundamenty dla murku...

Taki wężyk.

Pelargonia - żelazna roślina.

Tojeść rozesłana - niby chwast, a przepiękny.

Skusiłam się na zielonego perukowca, ze względu na jego piękne pióropusze.

Jeśli zastanawiacie się nad taką huśtawką, to nie zastanawiajcie się. Jest wspaniała, wygodna, cudowna.

Nikoś  skończył roczek, mój mały Szkrabek. Jeszcze nie chodzi, ale mi się nie spieszy, bo czasu nie cofniemy, już nie będzie mniejszy, a etap raczkowania jest taki słodki.





Tadeuszek jak zwykle w wyśmienitym humorze.

Taki tort zrobiłam dla Nikosia. Początkowo chciałam zrobić misia z masy cukrowej, ale niestety mi nie wyszedł i musiałam improwizować.
Na szczęście tort był smaczny.


 A to już mój tort niespodzianka zrobiony przez Przyjaciółkę Marzenkę. Moje kochane zrobiły mi urodziny, chociaż ja sobie sama w tym roku nie robiłam. To było takie miłe.

Moi Mężczyźni zbierają czereśnie, która w tym roku dała nam jakieś niecałe dwa kilo smacznych owoców. I zdążyliśmy przed kosami:)




 

  Czas na drzemkę:)

 I na zabawę:)
Dobranoc kochani, bo już wieczór. Jeszcze krótki taniec salsy z Mężem (obiecany) i do łóżeczka.

12 komentarzy:

  1. Najlepsze życzenia dla Nikosia i buziaki dla Tadeuszka:-)
    Ogród macie bajeczny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne tam u Was na ogrodzie i tyleeee miejsca macie..te doniczki kamionki i wóz zdecydowanie moje klimaty, podoba mi się bardzo:) Najlepsze życzenia dla slodkiego solenizanta:) Torcik wygląda smakowicie no i ze sama zrobiłaś to się bardzo liczy:)
    Niestety czasami przychodzą takie dni gdzie potrzebujemy odpocząć i rozumiem Cię w 100% trzymam za temu kciuki żeby udało Wam się gdzieś razem wyjechać, oderwać od codzienności:) My odliczamy dni do naszego urlopu "pod gołym niebem" :)

    Pozdrawiam

    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję kochana Patrycjo, mam nadzieję, że uda Wam się odpocząć. Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  3. Rozczuliło mnie zdjęcie śpiących Tadzia i Nikosia. A ogród jak zwykle jest godny podziwu, tak w nim ślicznie i kolorowo. Widać, że wkładacie w niego z Grzesiem wiele serca. Pozdrawiam Was serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolinko, mnie też rozczula zawsze ten widok. Śpiące Pociechy są takie słodkie

      Usuń
  4. Wszystkiego najlepszego dla Nikosia i całej jego rodziny :D

    Trochę Cię pobuntuję ale to niezamierzenie :) My kobiety mamy to do siebie, że wszędzie musi być idealnie dopieszczone a przynajmniej dobrze. Z wiekiem zaczynam doceniać męskie podejście do zycia- będzie co zrobię a reszta potem. Niby znajomi podziwiaja i zachwycają się... ale po co? Kilka lat temu wprowadziło się niedaleko młode małżeństwo, mają niedużą działkę wokół domu i obserwuję ich z zainteresowaniem i wielki podziwem. Oni nie mają jakiegoś super ogrodu, gdzieś jakieś rośliny, czy kącik z kwiatami. Zaczęli od wyrównania terenu, nawiezienia mnóstwa ziemi na glinę i wysiali trawę. Zrobili kącik z huśtawkami, jest teren do jeżdzenia samochodzikiem i zabawą dla dzieci i koniec. Żadnego pielenia, żadnej obsługi ogrodu. Miejsce na grill i co weekend kiedy ja latam z kolejną taczką chwastów to oni sobie siedzą i odpoczywają, rozmawiają, śmieją się i są razem na kupie. Sama z wielkiem zmieniłabym wiele na działce, zamykając ogród w jedną przestrzeń a na reszcie robią trawnik do zabawy dla chłopaków. To my kobiety sobie dodajemy roboty - tak mówi mój mąż.
    Buziaki kochana :D Ty jesteś młoda to może zdążysz skorzystać z tego co napisałam, mnie się nie udało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że ze w części ze znajmoymi poszedł skrót myślowy. To z ,,ale po co? Chodziło mi o to, że znajomi będą tak samo podziwiać wypielęgnowany ogród, o którym tylko my wiemy ile pracy nas kosztował, jak i będą podziwiać kąciki relaksacyjne i tę możliwość błogiego odpoczynku i luzu w gronie rodzinnym - a nawet może bardziej?

      Usuń
    2. Młodzi ludzie mają inne podejście do świata, kwestia osobowości i marzeń odgrywa dużą rolę w temacie ogrodów.

      Usuń
    3. Agatku, widzisz każdy ma swój sposób bycia, życia, myślenia, odpoczynku. Dla mnie prawdziwym odpoczynkiem, odskocznią jest własnie ogród. Teraz jest ciężko, bo moje Maluchy są naprawdę małe i muszę więcej uwagi poświęcać im niż czemukolwiek innemu. Kiedyś wierzę w to, że razem będziemy pielęgnowąć ogród, chciałabym spróbować zaszczepić im miłość do roślin, natury.

      Usuń
  5. Oglądałam dziś jeszcze raz wszystkie fotografie. Stworzyliście Klaudusiu raj wokół domu. A jak sobie radzisz z suszą? Buziaki dla chłopców. Tadziu z Różyczką to prawdziwy uwodziciel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, mam dwie deszczówki po 1000l, niestety po długiej suszy nawet one się pokończyły, więc co jakiś czas podlewałam z węża. Myślę o studni, bo przerazają mnie te susze. W zeszłym roku było podobnie, ale w lecie.

      Usuń