poniedziałek, 7 listopada 2016

Borówka amerykańska

   Dziś będzie o tym, dlaczego warto wygospodarować w ogrodzie miejsce na borówkę amerykańską. 
   Pierwszą przygodę z borówką amerykańską rozpoczęłam na działce mojej Babci i Dziadka. Pamiętam, że rosły u Nich przepiękne, obficie owocujące krzewy, a pomiędzy nimi chodziły sobie kurki. Uwielbiałam ich smak. I zachwycały mnie swoją wielkością - o wiele większe, niż borówki, które spotkać można w lesie. Niestety wspomniane krzewy już nie istnieją, zostały wycięte jakiś czas temu, ale Babcia już zakupiła kolejne małe sadzonki. Nigdy nie kupiłam borówek, pamiętam, że zawsze były one dosyć drogie.
    Potem wraz z Grzesiem otrzymaliśmy piękną działkę, na której wybudowaliśmy swój domek. I tam też rosły już stare, duże krzewy borówek amerykańskich, należących do moich Teściów. Bardzo szybko po drugiej stronie działki posadziłam swoje własne, pielęgnowane od maleńkich sadzonek. Wbrew pozorom dosyć szybko rosną albo po prostu dobrze im u mnie. W tym roku naprawdę obficie zaowocowały, a owoce były słodsze niż te ze starych krzewów. Tadzio się nimi zajadał, ale nie tylko. Podczas Światowych Dni Młodzieży gościli u nas Malezyjczycy, którzy zafascynowani byli tymi niepozornymi krzaczkami i z namaszczeniem zrywali i kosztowali ich smacznych owoców robiąc im przy tym dużo zdjęć. W Malezji nie uprawiają borówek, gdyż nie pozwala im na to klimat, natomiast te importowane z innych krajów są po pierwsze bardzo kwaśne, po drugie jeszcze droższe niż w Polsce. Jest to towar bardzo ekskluzywny. Tym bardziej cieszyli się, że na własne oczy mogli zobaczyć jak rosną te słodkości.
   Tak przy okazji, wesoła anegdotka... Zapytali mnie także, czy mamy w Polsce drzewa truskawkowe:).
   Ale wracając do borówek...
   Warto znaleźć dla nich miejsce. Są niewymagające w uprawie, wystarczy zapewnić im trochę kwaśnej gleby oraz słońca, a w bardzo upalne i suche dni, kiedy owocują - podlewać. Nie atakują ich szkodniki, choroby grzybowe także trzymają się od nich z daleka, więc opryski są całkowicie zbyteczne.  Można sadzić je wiosną lub jesienią, krzewy wytrzymują silne mrozy, nie trzeba ich więc okrywać. Od czwartego roku uprawy należy przeprowadzać cięcia, które mają za zadanie prześwietlenie krzewu - wycina się stare pędy, aby pobudzić lepsze owocowanie. Naprawdę nic trudnego.
  A jakie cudowne korzyści mamy zajadając się tymi owocami? Od dziecka wiedziałam, że wspaniale działają na wzrok, wspomaga pracę oczu, jest pożyteczna w przypadku zaćmy, poprawia widzenie w nocy. Jest źródłem witaminy A,potasu, fosforu, magnezu,wapnia, sodu i żelaza.Działa antynowotworowo.  Zawiera kwas foliowy (genialny dla kobiet w ciąży, pomaga lepiej przyswajać żelazo, ale też chroni płód). Kwas egalowy z kolei pomaga w zwalczaniu raka krtani, płuc oraz przełyku. Borówka pomaga w zwiększeniu dobrego, a obniżeniu złego cholesterolu. Ten błękitny skarb zmniejsza wysokie ciśnienie, ponieważ oczyszcza naczynia krwionośne oraz wzmacnia żyły i tętnice. Chroni też komórki nerwowe przed stresem, ma pozytywny wpływ na pamięć, opóźnia procesy starzenia się oraz poprawia wygląd skóry. A do tego smakuje nieziemsko. Mam Was jeszcze przekonywać?
  Dobrze, mój ostatni argument - wygląda zjawiskowo podczas jesieni, zabarwiając się na czerwony kolor. 


1 komentarz: