niedziela, 18 października 2015

Pokoik Tadzia...

   Dzień dobry kochani. Czas tak szybko leci... Tadzio już  niedługo będzie z nami. Jestem zarówno szczęśliwa, podekscytowana, jam pierwszym i pełna obaw, ale to pewnie normalne. Póki co jesteśmy po naszym pierwszym KTG, a pani doktor powiedziała, że wszystko jest idealnie i że Tadzio w zasadzie może wyskoczyć w każdym momencie. Dlatego też troszkę przyspieszyliśmy z urządzaniem pokoiku Synka. 
   Najpierw pokażę Wam małą metamorfozę stołu, za który wzięłam się kilka dni temu. Wyglądał tak:

 Naprawdę nie pasował mi w tym kolorze do niczego. Dlatego pokryłam go farbą kredową, a następnie zabezpieczyłam lakierem. Czy na stałe zostanie w pokoju Tadzia tego nie wiemy, ale już tak nie razi mnie w oczy.
Wykonałam też obraz dla Tadzia, eksperymentując troszkę. Było ciekawie,  sami też możecie zrobić coś podobnego, jeśli tylko macie ochotę i... cierpliwość. Oraz potrzebne materiały oczywiście. A potrzebować będziecie: kawałka płyty osb, płyty osb, wiórowej albo jakiejś niepotrzebnej ramki; materiału, który będzie naszym tłem, wybranego motywu (ja zdecydowałam się na delfina, miało być serce, ale uznałam to za zbyt łatwe), gwoździ (duuuuużo gwoździ!), młotka, zszywacza tapicerskiego (czyli po prostu tackera), nitki w kolorze kontrastowym do tła, nożyczek, kleju na gorąco oraz  czegoś do ozdobienia boczków (ja znalazłam na ciuszkach kawałek białego delikatnego sznura, za który zapłaciłam 1zł). Jako ramę wykorzystałam podstawę starego drapaka dla kota.
Dopasowałam materiał, przymocowałam go do płyty za pomocą tackera. Potem przymierzyłam kształty, wbiłam gwoździe i zaczęłam oplatać je nitką. Dwa dni potem wystarczyło tylko zakończyć obrazek kawałkiem czarnego filcu, z którego wycięłam oczka i buźkę, a następnie przykleiłam wspomniany sznur na boczki płyty. Efekt końcowy poniżej. Nie będzie drugiego takiego samego obrazu:) Jedynie co mnie kosztował to poświęcony czas i dosłownie kilka złotych.


Oprócz tego zrobiłam jeszcze mniejszy obrazek, wsadzając do niego zdjęcie z naszego pierwszego USG, kiedy to pani doktor potwierdziła, że naprawdę jestem w ciąży. Znalazłam w szafie starą ramkę z IKEI i pomalowałam ją oczywiście na biało.
 Znalazłam łóżeczko w internecie i wraz z Grzesiem zgłosiliśmy się po odbiór. Kupiliśmy też wanienkę oraz przewijak, które czekają na swoją kolej w szafie. Brakuje jeszcze karuzeli, którą zrobiłam, ale do jej zamontowania potrzebować będziemy jeszcze jakiegoś trzymadełka. Coś się wkrótce wymyśli:) Komplety łóżeczkowej pościeli również zakupione. Tak prezentuje się teraz pokoik Tadzia... Dywanik położony, łóżeczko wstawione (chociaż pewnie po narodzinach przeniesiemy je na jakiś czas do naszej sypialni, aby Tadzio był blisko nas), ozdoby na ścianę zawieszone...
 Misio w balonie dalej sobie wisi, łóżeczko nakryłam narzutką zakupioną na ciuchach za jedyne 10 zł...
Na ścianie zawiesiłam też papierowe motylki...
 A tutaj obraz z delfinkami oraz ze zdjęciem z USG.
 Dawno temu zrobiłam też taką ozdóbkę z kawałka wierzby mandżurskiej oraz kilku pomponików z wełny.
Maleństwo natomiast ma ogromnie dużo siły i budzi mamusię co chwilę w nocy sowitymi kopniakami. Uwielbia też wyżywać się na pleckach Tatusia:)
Miłego wieczoru Wszystkim.

1 komentarz: